Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

piątek, 24 lutego 2012

pokazał mi rzyć

Nie od dziś jestem świadom faktu, iż drapole to ptaki złośliwe, perfidne, przebiegłe i nie lubiące fotografów!
Odwiozłem właśnie żonę do pracy i wracałem przez Mościce, po wschodniej stronie rzeki Białej na drzewie ujrzałem sporej wielkości samotne ptaszysko!
Skulone, napuszone, siedziało na gałęzi.
Ponieważ tam nie mogłem zatrzymać samochodu, musiałem zjechać kilkaset metrów poniżej.
Co skwapliwie uczyniłem.
Błyskawiczne opuszczenie pojazdu i ... zaczęły się podchody.
Całą swoją osoba starałem się uwydatnić iż jestem tylko zwykłym przechodniem, że ten ptak wcale mnie nie interesuje, w tym samym czasie ręce pod kurtką gorączkowo przygotowywały aparat.

Noga za noga, uporczywie patrząc na przeciwległy skraj mostu... zbliżałem się.
było już po godzinach szczytu porannego, na moście ruch słaby, okresowo zapadała cisza.
a ja byłem coraz bliżej upragnionego strzału...

Powoli, bez gwałtownych ruchów rozchylam poły kurtki, przykładam aparat do oka i ...
POKAZAŁ MI RZYĆ!

Jedyne co uchwyciłem to malejąca plamka w oddali.

Prawdopodobnie był to myszołów zwyczajny (Buteo buteo buteo).
Prawdopodobnie też akurat ten osobnik przylatuje do Tarnowa na zimę
a swą czatownię urządza w okolicach obwodnicy, czekając na padlinę
(widuję tam jednego każdej zimy).
Wraz z ociepleniem postanowił widać wrócić bardziej na północ,
wykorzystywał być może okoliczność iż most jest dwupasmowy więc automatołki rozpędzają się tam ponad setkę takoż padliny w postaci okolicznych kotów i psów jest co niemiara.

wtorek, 21 lutego 2012

Autopromocja 2

Z racji faktu iż ten blog cieszy się nieporównanie większą "oglądalnością" niż mój drugi,
przeto zachęcam do przeczytania i zobaczenia nowego wpisu
Credo Motyla

piątek, 10 lutego 2012

Skute lodem

Rzeki, rzeczułki, potoczki i stróżki skuło lodem.
Podobnież stawki, jeziora i zalewy

po zeszłorocznej mokrej przygodzie na nic innego
poza stróżkami i potoczkami zapuszczać się nie mam ochoty
a i to czynię z dusza na ramieniu.
Choć warunki zgoła odmienne - wtedy było ju z wiosennie i od dawna trwała odwilż
teraz od trzech tygodni trzymają solidne mrozy.
Ale mimo wszystko - zbyt często lód się pode mną załamywał abym nie czuł strach.

Z drugiej strony spacer zamarzniętymi korytami ma swój urok...

Stróżka Strósinka - w zasadzie coś na kształt rowu melioracyjnego.
Choć trzy lata temu pokazała groźne oblicze zalewając pobliskie domy.
Średnia głębokość około 20 cm.

A to już prawdziwy potok - Wątok - tu gdzie stoję też nie ma więcej niż 20 cm...
Aczkolwiek to już drugi lód, pierwszy który skuł wodę swym naporem zmusił ja też do wypłynięcia bokami, wtedy zamarzła ponownie.
Ten drugi lód jest o wiele bardziej zdradliwy.
Pałkiewicz opisuje jak na Syberii załamał się pod saniami.
Choć oni mieli gorzej minus 30 to nie przelewki a do tego znacznie głębiej... ale przeżyli.

O właśnie ślady wypływającej z okolic brzegu wody
- akurat te jęzory to woda z topniejącego w słońcu lody,
ale też i co nieco to ta wypchana lodem.

I w myslach wykrakałem, na szczęście buty pozostały suche, po pod spodem wartko płynie woda.


I kres spaceru - to już kościół Św. Trójcy
jeszcze tylko przejdziemy za zakręt i tam wyjdziemy na brzeg, który nie będzie już odseparowany barierkami.

czwartek, 9 lutego 2012

Bardzo zimny poranek

To był bardzo zimny poranek...
Dość powiedzieć że aby zrobić te zdjęcia musiałem wyjąć akumulatorki z aparatu
i trzymać je w ciepłej kieszeni spodni.
Aura chciał opróżnić układ trawienny, ale szło jej to marnie.
Aby to zrobić musiała przykucnąć, niestety wtedy solidny ziąb zmuszał ja do podniesienia jednej z tylnych łap i... biedna psia sempiterna lądowała w zlodowaciałym śniegu.
Spuściłem zasłonę miłosierdzia na tę scenę, nie fotografując bliskiego rozpaczy psiego oblicza.

Za to oblicze słońca było promienne - choć zimne niczym uśmiech Marleny Dietrich





sobota, 4 lutego 2012

czwartek, 2 lutego 2012

Tarnów mrozem skuty

Zmroziło całą Polskę - akurat Tarnów jako polski "biegun ciepła" nie może narzekać.
Mamy szczęśliwe położenie - sam południowy skraj Kotliny Sandomierskiej -
i fakt faktem - średnią roczną temperatur najwyższą w Polsce.

Dziś w południe zaledwie 14 na minusie, w nocy dobiło do 25, nieco bardziej w górkach podobno do 27 na minusie - podejrzewam iż lokalnie mogło spaść nawet na minus 30.


W sam raz pogoda na spacer z psem.
Ponieważ z racji innych konieczności i tak musiałem kierować się w stronę centrum, więc wykorzystałem okazje by pójść do biblioteki.
Nie daleko, w linii prostej nie całe dwa kilometry, ulicami - robiło się bez mała pięć w obie strony.

Potok Wątok, wraz ze sztuczną wysepką w nurcie.

Znów Wątok, ale z drugiej strony mostu.
W oddali kościółek Matki Boskiej Szkaplerznej
Na lodzie stadko kaczek...

A to dowód na wielkie serce i niestety mały rozum moich ziomali.

Na lodzie walają się sterty SUCHEGO chleba a kaczki głodują!
Swoja droga gdyby tak miasto postawiło w okolicach mostów nad Wątokiem kilka tablic informacyjnych. Głoszących wszem i wobec, iż kaczki nie mają dziobów przystosowanych do radzenia sobie ze suchym chlebem!
One pobierają pokarm z wody - rozmoczony, miękki!
Zupełnie tak samo jak by karmiono bezzębnego staruszka sucharami i nie podano mu szklanki herbaty.

W drodze powrotnej Aura dostała przyśpieszenia już na nasypie kolejowym, wskazując mi drogę do domu i nakłaniając abym przeszedł z chodu w galop...
Widać nawet psy rozumieją, że każda droga jest dobra pod warunkiem że kończy się przy domowym... kaloryferze ;-)

środa, 1 lutego 2012

Orbilia zimową porą

Jak zawsze i na wstępie za rozpoznanie podziękuję Piotrowi Chachule z Bioforum
Sam typowałem Nectria peziza, oszukany angielską nazwa tego grzyba "Yellow spots", choć wcześniej o nim pisałem i wtedy wyglądał zgoła inaczej, różnice zrzuciłem na zimową porę.
I to by było na tyle w księdze pomyłek.

Spacerowaliśmy z Aurą okolicznymi bezrozami i ścieżkami wydeptanymi przez psiarzy, tudzież ludzi szukających skrótu na przystanek autobusowy.
teren ruderalny, zarośnięty dziczejącymi krewo-drzewkami niegdyś owocującymi, oraz wysokopiennymi roślinami zielnymi w typie nawłoci - już oczywiście zaschniętymi.

W pewnym momencie zwróciłem uwagę na kij "podróżny" pozostawiony prawdopodobnie przez jakiegoś psiarza w zaspie.
Na końcu wystającym ze śniegu widniało coś maleńkiego i żółtego.
A to ci...
Zima a grzyb wyraźnie egzystuje.
Było to jeszcze przed falą mrozów, ale ciepła zgoła też nie było.
Przystanąłem by wykonać kilka zdjęć, trzęsącymi rękami trudno wycelować dobre makro - więc nie wycelowałem, z dziesięciu fotografii cztery nie odrzucają, a dwie można (z lekkim wstydem) pokazać.

ps. Orbilia to nie nazwa gatunku - to nazwa rodzajowa, więc w tytule powinno być jeszcze Sp. ... ale jakoś tak nie wyglądało mi to atrakcyjnie ...
w ten sposób prawda naukowa przegrywa z komercją ;-)