czwartek, 4 września 2008

Spacer..."zielarski"

No moze nie sensu stricte zielarski, bo ani to noc czarna światłem księżyca jedynie rozproszona ....była, ani kot czarny u nogi jeno pies młody, głupi i szlajający się po krzakach i dziecię zamiast kruka...no ale głównymi bohaterami biowycieczki były zioła.

Na poczatek szałwia lepka, czyli salvia glutinosa, zwana przeze mnie złośliwie szałwią z glutami. Nie jest to poprawdzie szałwia lekarska (officinalis), ale zawswze szałwia, poza tym rosnie tuż przy drodze i jest fotogeniczna.

A potem zrobiło się miętowo - cały odcinek drogi między "podzamcze" a północno wschodnim bastionem zamku (dziś już mało czytelnym) to siedlisko tej rosliny - drugie takie skupisko w okolicy to już bezpośrednie sąsiedztwo pałacu Xiążąt Sanguszków. Tak więc napotkałem roślinę która pomaga mi niepalić (chciał bym w to wierzyc, ale jak znam życie to do mietowych karmelków dodaje się syntetyczne świństwo, zamiast naturalnego wyciągu).

A kilka kroków dalej...kompletny odlot - moja ulubiona przyprawa oregano...rośnie sobie dziko. Jestem miłosnikiem oregano - w/g mnie pasuje do wszystkiego, do: pizzy, sosów, zapiekanek, grzybów,. zup, bigosów itp...może byc nawet do zupy mlecznej (i tak nie jadam to mi nie zależy) .
Pop polsku nazywa się lebiodką pospolita...no ja bym tym "nazywaczom" lebiodę pokazał...lebiody jedne...
A z łaciny Origanum vulgare i pizza od razu lepiej smakuje niż z...lebiodką...fe...

A na samych ruinach kolejna przyprawa, na dodatek lecznicza...
Verbena officinalis
czyli Werbena lekarska
A dodawac ją można do; sałetek, zup, ryb, napojów (rozumiem chmiel...ale werbena nie miesci się w zakresie moich skłonnosci organoleptycznych) .
Natomiast stosowana jest w fitoterapi np przy kamicach nerkowych lub żółciowych, wspomaganiu trawienie itp...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz