Wiosna idzie na potęgę.
Ale co z tego - sobotę i niedzielę, spędziłem pod czułą opieką żony.
Basen, restauracja, mecz piłkarski, kościół - aktywnie, miło i pożytecznie.
Ale już np. biedronki (pierwszej w tym roku) sfotografować nie mogłem, Zdumiewa mnie jak tak atrakcyjna kobieta jak moja żona , może być zazdrosna o biedronkę ale widać....może.
Dlatego, tylko te przebiśniegi mi zostały.
Ale co z tego - sobotę i niedzielę, spędziłem pod czułą opieką żony.
Basen, restauracja, mecz piłkarski, kościół - aktywnie, miło i pożytecznie.
Ale już np. biedronki (pierwszej w tym roku) sfotografować nie mogłem, Zdumiewa mnie jak tak atrakcyjna kobieta jak moja żona , może być zazdrosna o biedronkę ale widać....może.
Dlatego, tylko te przebiśniegi mi zostały.
U wszystkich już przebiśniegi, a u mnie śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg.
OdpowiedzUsuńEch, ci mężczyźni, co to kobiet nie rozumieją. Żona na pewno nie jest zazdrosna o biedronkę, tylko szkoda Jej czasu, który trzeba by poświęcić na odszukanie owada, gdyż wie, że wcześniej czy później nakrapiana sama przyleci. :)))
Jakie to piękne makromanku, że tak ciepło piszesz o swojej żonie.:-)
OdpowiedzUsuńWiosna , wiosną, ale żona pięknieje cały rok.
Zimą też.
Przemijanie - Nie tylko przebiśniegi; jasnoty, gwiazdnice i kurdybanki też głowy podnoszą. Z czysto ogrodowych to ciemierniki, poza tym krokusy i fiołki.
OdpowiedzUsuńCiekawe że jak nie chodzi o przyrodę to mojej zonie się nie śpieszy ;-)
Doc - zobacz na mój blog rodzinka. W Niedzielę byliśmy na obiedzie w restauracji włoskiej - tam dopiero pięknie wyglądała.
Makroman, bo Twoja Żona ma ustalone priorytety. Po prostu wie, co jest w życiu najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńA mnie pociesza myśl, że w moje strony też kiedyś wiosna zawita. Już teraz szykuję się na krokusy.
Raczej wie, czego ja nie powinienem robić...a więc wszystkiego poza tym co niezbędne by przeżyć - cała reszta czasu powinna być poświęcona na adorowanie jej.
OdpowiedzUsuńW pełni popieram Twoją Żonę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bardzo lubisz i potrafisz Ją adorować. :)
Obecnie zbyt dużo czasu trzeba poświęcić na zapewnienie przeżycia, a przecież najważniejsza w życiu jest rodzina
i by mogła dobrze funkcjonować ciągle trzeba pracować nad utrzymaniem wzajemnych więzi.
Ten lepik nie może się ulotnić.
Ale stratna na tym jest nauka o biedronkach ;-)
OdpowiedzUsuńSpójrz na to zagadnienie z innej strony. :)
OdpowiedzUsuńDzieci rosną i też chciałyby coś wnieść do nauki o biedronkach, a jak Ty już wszystko odkryjesz to co Im pozostanie? :)
Niby tak - ale myślę że moja żona się nie kierowała takimi motywami.
OdpowiedzUsuńMyśli Żony biegnie wielotorowo.
OdpowiedzUsuńObejmuje teraźniejszość i wybiega w przyszłość.
A motyw naczelny? To nic innego, jak dobro rodziny. I żadna nakrapiana w tym nie powinna przeszkadzać ;-)
Zza coraz większej zaspy śniegu ślę gorące pozdrowienia dla Rodziny.
U nas też naśnieżyło na maksa - okiść taka że gałązki pękają.
OdpowiedzUsuń