Na brak śniegu trudno narzekać tej zimy, z lubością to wykorzystuję.
Całe ferie tłukłem chłopców na sankach i...kartonach, ale w końcu przyszło chwila na samotne spacerki z psem.
Można by oczywiście iść za ścieżką, ale jakoś niespecjalnie mi to odpowiada - pchamy się "na żywioł", pod ruiny na Górze świętego Marcina.
Po minięciu ośrodka rekreacji, schodzimy na dawną "ścieżkę zdrowia", dziś zdrowo zapuszczoną...
Wkrótce zaczynają pojawiać się tropy zwierzyny, Aura węszy jak opętana i sama nie wie co ma z sobą robić. wkoło tropy saren i zajęcy, jeden lisi i kilka kunich (chyba). Większość tropów wkrótce zlewa się w szeroki wydeptane racicami ścieżki. Widać zwierzyna podchodzi tędy codziennie - idealne miejsca do zastawienia wnyków, na szczęście nikt do tej pory na to nie wpadł.
Ścieżki prowadzą prawie dokładnie w kierunku gdzie chcę iść, więc ...tropimy sarnę.
Całe ferie tłukłem chłopców na sankach i...kartonach, ale w końcu przyszło chwila na samotne spacerki z psem.
Można by oczywiście iść za ścieżką, ale jakoś niespecjalnie mi to odpowiada - pchamy się "na żywioł", pod ruiny na Górze świętego Marcina.
Po minięciu ośrodka rekreacji, schodzimy na dawną "ścieżkę zdrowia", dziś zdrowo zapuszczoną...
Wkrótce zaczynają pojawiać się tropy zwierzyny, Aura węszy jak opętana i sama nie wie co ma z sobą robić. wkoło tropy saren i zajęcy, jeden lisi i kilka kunich (chyba). Większość tropów wkrótce zlewa się w szeroki wydeptane racicami ścieżki. Widać zwierzyna podchodzi tędy codziennie - idealne miejsca do zastawienia wnyków, na szczęście nikt do tej pory na to nie wpadł.
Ścieżki prowadzą prawie dokładnie w kierunku gdzie chcę iść, więc ...tropimy sarnę.
Opady śniegu uczyniły cholerne spustoszenie w drzewostanach, nie żeby to jakieś cenne drzewa były - wierzby, brzózki i jesiony, ale połamane niemiłosiernie, powykrzywiane.
Niekiedy przypominają płożące się po ziemi macki krakena zastygłe w nagłym ataku mrozu.
Doszliśmy do ruin zamku Tarnowskich...
Magiczne to miejsce.
Pod górę pniemy się najbardziej stromym żlebem, śniegu nawiało tu dobre trzydzieści centymetrów, ale spoczywa na gęstych zasiekach jeżyn i ostrężyny, więc lawina nie zejdzie, tyle że lezie się po tym niespecjalnie, nogi wpierw zapadają się w śniegu a potem jeszcze kilka centymetrów w zasypane zarośla, po czym plączą się w pędach i trzeba je wyszarpywać - każdą z osobna...
Niekiedy przypominają płożące się po ziemi macki krakena zastygłe w nagłym ataku mrozu.
Doszliśmy do ruin zamku Tarnowskich...
Magiczne to miejsce.
Pod górę pniemy się najbardziej stromym żlebem, śniegu nawiało tu dobre trzydzieści centymetrów, ale spoczywa na gęstych zasiekach jeżyn i ostrężyny, więc lawina nie zejdzie, tyle że lezie się po tym niespecjalnie, nogi wpierw zapadają się w śniegu a potem jeszcze kilka centymetrów w zasypane zarośla, po czym plączą się w pędach i trzeba je wyszarpywać - każdą z osobna...
Aura cwaniara ma napęd na cztery koła, radzi sobie wyśmienicie, choć nie usiłuje wyrywać przede mnie - ostrożność, czy szacunek ?
Mam jednakowoż wprawę w tego typu przejściach, więc szybko pokonujemy zbocze i stajemy pośród ruin.
Zwróćcie uwagę na ten krzyż wotywny w tle - na początku ubiegłego wieku, gdy kopano pod niego fundamenty, natrafiono tam na ...szkielet kobiety i dziecka.
Archeologia i nauki kryminalistyczne stały wtedy jeszcze na stosunkowo niskim poziomie, więc o tajemniczych szkieletach nie udało się ustalić nic konkretnego - potem ślad po nich zaginął.
A miejsce to było terenem osadnictwa o prawieków - tylko że cmentarzyska są...całkiem gdzie indziej. Czy spoczęła tam dziewka wszeteczna wyświecona z osady? Czy może czarownica z przychówkiem?
A potem idziemy na sąsiednie wzgórze, bo z lasku położonego u jego stóp doszły mnie głosy drapieżnego ptaka - podejrzewam że to myszołów włochaty, ale jak dotąd nie udało mi się zrobić żadnego uczciwego zdjęcia, ani nawet przeprowadzić obserwacji, która by pozwoliła mi oznaczyć gatunek. Opieram się na poszlakach i sugestiach znawców ptactwa.
Ale to temat na kolejną opowiastkę.
Ps. czemu B&W? Bo w bieli i czerni zaśnieżony krajobraz, pozbawiony istotnych elementów kolorystycznych "zdejmuje się" znacznie lepiej a przy okazji Aura nabiera prezencji rasowego wilka ;-)
Ładna psina ;-)))
OdpowiedzUsuńZawsze chciałem mieć pasa...
Ty swego dopiąłeś ;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCrazy - adopcja z azylu - straszna to bida była jak przygarnąłem - ale trafiłem prawie idealnie - po mieście niestety spacer z nią to nie jest ideał, ale za to w terenie sprawdza się doskonale.
OdpowiedzUsuńmakro
OdpowiedzUsuńWidać po niej tą frajdę przepychania się w śniegu;-))
żebyś ją widział w trakcie tropienia zwierzyny, nie była szkolona by iść po śladzie, więc dostawała głupawki od nawału zapachów i wrażeń - coś niczym ja w bibliotece po dostawie nowych pozycji.
OdpowiedzUsuńTym razem nie z szacunku, po prostu śnieg wysoki to idzie Twoimi śladami- trop w trop dla swojej wygody po wydeptanych śladach.
OdpowiedzUsuńPrzypatrz się dobrze zdjęciu, tam nie ma moich śladów - idzie swoim szlakiem, ja szedłem nieco bardziej w prawo.
OdpowiedzUsuńmakro
OdpowiedzUsuńśpieszę Ci z wiadomością arcyważną, co byś się w oznaczeniach nie pomylił. Otóż Komisja Europejska uznała pospolitego, szlachetnego ślimaka winniczka za...uwaga...rybę lądową...;-)))
Co on teraz biedak pocznie. Na skorpukę zwaliła się teraz mu cała Unia i w domu wywraca ;-)))
Co do Aury - może się bała ? ;-)
pozdrawiam
Świetne zdjęcie psa w śniegu Bardzo:)
OdpowiedzUsuńbo i pies świetny ;-)
OdpowiedzUsuńCrazy - myślałem że mnie już nic nie dziwi, ale...źle myślałem, nie wziąłem pod uwagę idiotów z Unie Europejskiej.
OdpowiedzUsuń