wtorek, 25 maja 2010

makrodrogi

Makrodrogi
Tak nazwałem swojego bloga i tak nazwałem ten post - będzie o moich drogach.

jakie sa moje drogi...dziurawe - akurat to jest w Polsce standardem więc pisać nie ma o czym.

Makro drogi to trasy które codziennie przemierzam, to ulice, ścieżki, przejścia. Dużo tego - co najmniej 6 km dziennie - do pracy na autobus 1600 metrów, z autobusu tyle samo, do szkoły po Mikołaja 1500 metrów (o ile mapy na internecie nie kłamią - ale chyba nie kłamią) i z powrotem... 6200 metrów - dla wielu sporo, dla mnie wyłącznie namiastka.

Przez lata szczyciłem się że mało kiedy dwa razy chodzę ta samą drogą - oczywiście z wyjątkiem takich odcinków, jak dojście do klatki schodowej.

Mam na koncie kilka szlaków, nieopisanych w przewodnikach, ale bardzo atrakcyjnych widokowo, rekreacyjnie - choć i elementy ekstremalne też mam wyszukane - zjazd na rowerach z góry prosto w ... wrota stodoły ;-)

A teraz cały czas tymi samymi ścieżkami...

Jak p[owiedział kiedyś ktoś - człowiek inteligentny nie nudzi się nigdy! i to jest 100% prawdy - nawet codziennie chodząc tymi samymi uliczkami zawsze jest coś ciekawego do zaobserwowania.
A to raniuszek myszkujący po gałęziach na zakręcie ul Tuchowskiej - niestety bez zdjęcia.
A to


dzierzba gąsiorek wyczekujący na samiczkę schowany w kępie wyschniętych badyli pomiędzy torami kolejowymi



Albo dzięcioł przy kępie robinii akacjowych stojących naprzeciw kapliczki św. Walentego - dudnieniem w wyschnięty rezonujący konar, że to jego terytorium.

Albo kot na aucie sąsiada - bezczelny niczym Garfield - acz o niebo bardziej sprawny fizycznie.

Mam nadzieję że wkrótce kieracik się skończy - prace przy domu zostaną wykonane - jak na razie to rządzi deszcz i burze - nie wola inwestora.
Będe mógł siąść z chłopcami na rowery, wypuścić Aurę obok i odkrywać nowe szlaki, przejścia, przejazdy, prześwity, ścieżki i tysięczne na nich tajemnice.

póki co jednak...


luuuuzik szkoda nerwów...

ps. mam trochę ciekawych materiałów - tylko brak czasu by to pozamieszczać

10 komentarzy:

  1. Maćku, z Twoich wszystkich blogów ten lubię szczególnie ;) Podoba mi się takie ujęcie przyrody i takie do niej podejście. Z niecierpliwościa czekam na Twoje kolejne wpisy.
    Pozdrawiam sąsiedzko, wszak z jednego jesteśmy miasta. A kim ja jestem w realnym świecie? O to zapytaj Marzenki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Makro, ten luzik podoba mi się szczególnie ;-)

    Pozdrawiam już tu, u Ciebie, bo udało się wpisać komentarz :-)

    Basik z pewnego bogatego w grzyby miejsca w necie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam wytrwałość. Ja wszystkie prace zleciłem fachowcom (ha, ha, ha). I tak się na tym nie znam, nie mam do tego głowy. Nie wszystko wyszło idealnie, ale kto by się tym przejmował. Dom to tylko RZECZ, przystań, miejsce pomiędzy drogami :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Susan - akurat temu blogowi poświęcam najwięcej serca (na salonie 24 to poświęcam ale wątrobę - jak już nie mogę znieść podłości w życiu politycznym i muszę to z siebie wykrzyczeć), rodzinę mam cudowną - więc muszę być bardzo oszczędny w środkach wyrazu, żeby n ie wyszło że się przechwalam ;-), Najgorzej jest z podróżami - nowych póki co brak a jak siądę by opracować coś z archiwaliów - a jest tego na wiele postów - to zaraz zaczynam marzyc o nowych wyjazdach i odkładam robotę na...kiedyś.

    Basik - pozdrawiam Grzybowisko ;-)

    Rado - ja tez uciekam się do pomocy fachowej siły - w końcu o betonie mam pojecie nader mizerne i naprawdę nie jest moją ambicją obsługiwanie betoniarki czy taczek..ale trudno - samo się nie zrobi. Tak jest i taniej i mam większą pewność że nie odstawiono fuszerki (widziałem jak budowano dom sąsiadowi...)
    Zastanawiam się czy nie napisać do telewizji - może kręcą jakiś film wojenny i potrzebują pleneru? ;-)

    Topinambur mi wschodzi - zobaczymy jak się przyjmie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dołącz do protestu

    http://www.rzecznikrodzicow.pl/20100225_sprzeciw.php

    Nie róbmy z Polski drugiej Szwecji
    http://www.youtube.com/watch?v=EFIwFnrNX1M,

    http://www.fronda.pl/news/czytaj/system_ideologia_biznes_dlaczego_w_szwecji_niszczy_sie_rodziny

    Pozdrawiam i przepraszam, że z takim spamem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tili - już się wpisałem - żaden spam to nie jest

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie chcę Cię martwić i nie wiem jak to powiedzieć, ale prace przy domu praktycznie nigdy się nie kończą i dlatego luzik jest jak najbardziej wskazany. Intryguje mnie jeszcze tylko, co jest napisane na koszulce lidera? Tak pytam, bo doczytać się nie mogę. :-(
    Aaaaaaa kot nie jest bezczelny, kot się poświęca i wylegując wskazuje najbardziej szkodliwe miejsca dla zdrowia człowieka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. jakaś rocznicowa koszulka kopalni soli w Bochni - to w końcu całkiem blisko.

    OdpowiedzUsuń
  9. ten "ptaszek" na gałęzi - rewelacja :)

    jakby zamiast psa, była sfora wygłodniałych kojotów, to by było bardziej malowniczo ;)

    OdpowiedzUsuń