czwartek, 31 marca 2011

Rogacz i jego harem

Wracałem ze spaceru z psem. Północne stoki góry Św.Marcina dopiero nieśmiało budziły się ze snu zimowego.
jakieś mało chętne zawilce gajowe, dopiero dawały złudzenie że zakwitają, skoro się zielenią nawet pochwalić nie chciały, Złoć (jak sama nazwa wskazuje) żółta dopiero wypuściła kilka listków, niczym zwiadowców lub ... straceńców (a może to na jedno wychodzi?) . Trawa jedynie zieleniła się wokół zbiorników z wodą. Teren pielęgnowany, czyszczony i ... ogrodzony! świetne miejsce dla...

kątem oka dostrzegłem ruch i coś białego mignęło mi pomiędzy krzewami


Odbiegło na bezpieczną odległość i "schowało" się za drzewami - z punktu widzenia zwierzyny logiczna taktyka (nie biorąca wszakże poprawki na cwaniaczków z dwururkami) pozwalająca na zachowanie dystansu i pola obserwacji, które gwarantują jej czas na ucieczkę.


Ale wpierw na zaspokojenie ciekawości - co to za cudak tak przy siatce się gimnastykuje?

Niedługo sorek zrzuci poroże, kręcę się w pobliżu, może uda się znaleźć?


A to tak dla uśmiechu - dziełko nie moje, ale w pobliżu
wesoły troll


4 komentarze:

  1. Lusterka rzucają się w oczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Drugie, trzecie takie ładne światło.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam takie spotkania prawie codziennie :) Niestety (dla fotografa) bestie są czujne, trudno podejść bliżej, zwłaszcza jak się jest z psem.

    OdpowiedzUsuń