Pisze przez niego, choć w przypadku wiewiórki najłatwiej jest płeć rozpoznać mając owa w reku.
Czynność ta jest przyjemna, bo wiewiórki są przyjemne w dotyku, jej wadą jest możliwa utrata palców lub w lepszym przypadku sporej ilości krwi.
Najłatwiej jest zwierzaka oswoić i wtedy nie ma problemu z sekstestem.
oswojenie jednak wymaga czasu, zachodu i cierpliwości.
A czasu nie miałem.
Jednak płeć można też w przybliżeniu domniemać. Bo gniazda u tego gatunku budują samce, czyli samiczka zajęta będzie raczej pogonią za pokarmem a obserwowany osobnik wyraźnie bawił się gałązką, czego na zdjęciu niestety nie ma, bo zdążył wyrzucić prewencyjnie chowając się za duże drzewo.
Czynność ta jest przyjemna, bo wiewiórki są przyjemne w dotyku, jej wadą jest możliwa utrata palców lub w lepszym przypadku sporej ilości krwi.
Najłatwiej jest zwierzaka oswoić i wtedy nie ma problemu z sekstestem.
oswojenie jednak wymaga czasu, zachodu i cierpliwości.
A czasu nie miałem.
Jednak płeć można też w przybliżeniu domniemać. Bo gniazda u tego gatunku budują samce, czyli samiczka zajęta będzie raczej pogonią za pokarmem a obserwowany osobnik wyraźnie bawił się gałązką, czego na zdjęciu niestety nie ma, bo zdążył wyrzucić prewencyjnie chowając się za duże drzewo.
No wiec nich będzie że to samczyk.
Szedłem akurat do pracy przechodząc przez mały zapuszczony nibylasek pomiędzy kościołem, szkołą a Starym Domem Kultury - dawno dawno temu, było tu podobno ZOO ... podobno było bo słyszałem to jak byłem dzieckiem, ale dziś nikt już chyba nie pamięta czy tam ZOO było, czy być miało cz w ogóle nie powstało.
W każdym razie ostatnie dwa kilometry musiałem silnie wyciągać nogi żeby zdążyć.
szkoda że lasek nie jest bliżej, była by szansa na zaprzyjaźnienie wiewióra.
Szedłem akurat do pracy przechodząc przez mały zapuszczony nibylasek pomiędzy kościołem, szkołą a Starym Domem Kultury - dawno dawno temu, było tu podobno ZOO ... podobno było bo słyszałem to jak byłem dzieckiem, ale dziś nikt już chyba nie pamięta czy tam ZOO było, czy być miało cz w ogóle nie powstało.
W każdym razie ostatnie dwa kilometry musiałem silnie wyciągać nogi żeby zdążyć.
szkoda że lasek nie jest bliżej, była by szansa na zaprzyjaźnienie wiewióra.
Oto, czym grozi oswajanie wiewiórek: http://www.birdwatching.pl/galeria/ostatnio-dodane/zdjecie/23725
OdpowiedzUsuńSamiczkę poznajemy po długich rzęsach.
OdpowiedzUsuńO GENDER to Makroman nie słyszało??
OdpowiedzUsuńCzy wiesz już, jaki masz gender?
Odradzam zaprzyjaźnienie wiewiórów, one później biegają po człowieku jak po drzewie szukając w kieszeniach orzeszków, a pazurki ostre mają i dotkliwie podrapać mogą.
OdpowiedzUsuńDeu - a skąd mam wiedzieć? Środa może by mi powiedziała, ale mam szczera niechęć do tego "kaszalota" (copyright B.Komorowski) ;-)
OdpowiedzUsuńEwa - trafne
A wiewióry faktycznie się chętnie spoufalają.
O!
OdpowiedzUsuńFajna historia :-)
OdpowiedzUsuńHeh...a ja wlasnie bezskutecznie probuje okreslic plec notorycznego goscia na moim balkonie. Intuicja mi mowi, ze to samczyk, ale naukowo moja teoria jest w zaden sposob nie poparta. Zdjecia "mojej" wiewiorki sa tutaj: ww.ogrodnapolnocy.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMakroman, oj jak ja dobrze znam to uczucie, kiedy przez wiewiorke omal sie nie spozniasz do pracy! Stalam w pizamach z aparatem w reku fotografujac to stworzenie, kiedy najwyzszy czas bylo juz wychodzic. A tak w ogole to bardzo fajny blog. Pozrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do odwiedzenia mojego Ogrodu na Polnocy. Pozdrawiam, Ewa