czwartek, 5 stycznia 2012

Jak pies z ... królikiem

Jak żyje pies z królikiem?

Mufa królik większość lata spędziła na polu, z nastaniem jesieni, chłodów i opadów powędrowała do ... garażu. Sama!
Ot tak po prostu. Zaszyła się w stercie drewna opałowego, pomiędzy szpargałami i już tam została.
Królica w garażu, Aura obok kuchni, status quo terytorialne nienaruszalne. Kontakt miały przez drzwiczki do wrzucania węgla - czekałem co z tego wyniknie.
Oficjalnie Aura królika goni, a królica ucieka.
Że coś jest między nimi bliżej domyślałem się obserwując ich futra - pokryte pyłem węglowym i umorusane w węglu łapy.
Dowodów jednak nie miałem.

Tymczasem.
Razu pewnego przed Świętami Bożego Narodzenia schodzę do piwnicy wieczorem dorzucić do pieca i ...

Zachowanie Aury jest zupełnie inne - zabiega mi drogę, wygina się, pręży, wyraźnie chce mnie od tego pomysłu odwieść - coś bestia ukrywa.
Nic to, delikatnie odsuwam ją spod nóg i schodzę głębiej, a pies nagle zaczyna szczekać.
o ho...
Zgodnie z przewidywaniami, pod moją nieobecność pies z królikiem się zaprzyjaźniły - widocznie Aura uznała iż, moją wolą jest aby Mufa pozostawała w garażu i teraz obawiała się pańskiego niezadowolenia.
Nie myliłem się.
Mufa siedziała w kotłowni w szczelinie między sterta drobnych patyków na rozpałkę a skrzyniami z wysokokalorycznym węglem.

Aura patrzy na mnie niemiłosiernie błagająco, przepraszającym wzrokiem - mufa szamie gałązkę i tez się patrzy...

- no co głupole - mówię - przecież mi to nie przeszkadza, siedźcie sobie razem, na pewno będzie wam raźniej.

I od tej pory przestały się ukrywać -
Mufa sprawnie po węglu wyskakuje z piwnicy do garażu, witając samochód gdy nim parkuję - co zresztą jest drażniące, gdyż wbiega prosto pod maskę i nigdy nie wiem czy aby w momencie naciśnięcia gazu, nie przerabiam jej na pasztet.

Aura czeka na nas na schodach.
W słoneczne dzień udaje się czasami wypchnąć Aurę na ogród żeby sobie pobiegała - przy słocie nie ma takiej szansy.
Ale skoro dobrze im razem...

Śmiech mnie bierze gdy obserwuje zwierzaki podczas karmienie - ponieważ Aura macha ogonem na sposób wilczurzy- czyli nisko opuszczonym - więc pracowicie okłada nim po pyszczku Mufę która próbuje przebić się do przodu po kawałek suchego chleba dla siebie.
pac, pac raz z jednej raz z drugiej i tak cała sekwencja, póki nie dostanie swojej miski i nie zajmie się jedzeniem - wtedy dostaje Mufa i musi szybko z danym jej kawałkiem uciekać do piwnicy i zaszywać gdzieś pośród skrzyń z opałem, gdyż inaczej Aura jej go zabierze i zje.
Ot taki instynkt psa, co to kiedyś głodu zakosztował.
Z drugiej strony - nikt inny niż Aura nie udostępnił Mufie reklamówki z ziemniakami, a wcześniej jeszcze z burakami i czarną rzodkwią.
Rozczulający jest też widok psa gdy bierze w zęby miskę z obierzynami marchewkowymi i znosi ją do piwnicy dla swojej przyjaciółki - bo przecież nie dla siebie.

Pod choinkę Mufa dostała kolby z ziarnem - Miłosz był szczęśliwy mogąc ją karmić a Mufa...
no cóż chyba jednak woli obgryzać korę z pniaczków - głośno jednak nic nie mówiła.
Doceniam jej skromność i dyskrecje ;-)


Pakunek dla Aury był bardziej obfity niż to co jest na zdjęciu, uzupełniony jeszcze smakoszem ... niestety, Aura postanowiła poczęstować się jeszcze przed oficjalnym otwarciem prezentów...



4 komentarze:

  1. Ładna historia, ładnie opowiedziana :-) Zwierzaki nas zaskakują, zazwyczaj swoją mądrością i altruizmem.
    Widzę, że Twoja Aura ma takie usposobienie, jak moja Luka, która w deszczową pogodę z domu wyjść nie chce ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna przyjaźń :-)
    Zwierzęta można obserwować bez końca.

    OdpowiedzUsuń