wtorek, 31 lipca 2012

czerwone korale

Pośród lasu, no może nie była to ostoja ale zawsze gdzieś w głębi - napatoczyłem się na piękne czerwone korale.
A juści - pomyślałem - pewnie to ta z pomiętą bluzeczką zgubiła...
I hajda po wykrotach dziewoi wypatrywać, lubo chociaż śladów jej przejścia
ślady przejścia owszem były - ale to przeszło stado dwunogich dzików...

I nawołuję - hejże hooo - dziewojooo 

Ani słychu ani dychu, tylko żona i dziatki popatrują na mnie jak na czuba, tedy wrócić przyszło, zdjęć zrobić kilka, co by poszukiwań z gołymi rękoma nie rozpoczynać. A w domu okazuje się iże to nie dziewoja hoża w pomiętej acz wciąż dziewiczo białej bluzeczce te korale zgubiła, jeno matka natura sobie je tu niczym klejnoty w szkatułce zielonej trzyma.



Bez koralowy, dziki bez koralowy (Sambucus racemosa L.)

Nader by mi się taka roślinka w ogródku przydała,  nie dość że zdobna wielce to jeszcze zjedzenia owoców wywołuje u człowieka wymioty, bóle brzucha  i głowy - śmierci niektórym sąsiadom nie życzę, ale takie objawy były by w sam raz ;-), a nóż by się byli poczęstowali?   

7 komentarzy: