Jak to świat się zmienia... Nie wiem, czy na lepsze. Kiedyś pisało się "Kocham Maćka". Znaczyło to znacznie więcej. I raczej nie pisało się na żywych drzewach.
Zapewniam Cię, że drzewo nie odczuwa tego i go to nie "boli":) na dodatek nie wpływa negatywnie na jego funkcjonowanie nie ma oznak by przez wyryty napis wniknęły jakieś pasożyty lub organizmy chorobotwórcze.
Żartujesz?
OdpowiedzUsuńale to faktycznie nie ja....
OdpowiedzUsuńboli.mnie zawsze boli skaleczone drzewo.
OdpowiedzUsuńJak to świat się zmienia... Nie wiem, czy na lepsze. Kiedyś pisało się "Kocham Maćka". Znaczyło to znacznie więcej. I raczej nie pisało się na żywych drzewach.
OdpowiedzUsuńKiedyś pisało się na ławkach, ale na drzewach chyba przetrwa dłużej.
OdpowiedzUsuńallya.anne
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię, że drzewo nie odczuwa tego i go to nie "boli":) na dodatek nie wpływa negatywnie na jego funkcjonowanie nie ma oznak by przez wyryty napis wniknęły jakieś pasożyty lub organizmy chorobotwórcze.
Ładny buczek :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie w moim regionie to prawie każdy buk czy jesion (najbardziej zdatne do "wycinanek" jest ozdobiony takimi napisami.
OdpowiedzUsuńDrzewo na tym specjalnie nie cierpi, choć istnieje ryzyko że wda się jakaś grzybica.
Z estetyką to faktycznie wiele wspólnego nie ma, podobnie jak malowanie wszystkiego wkoło spreyami.
Tili - tu wszystkie buczki są ładne... choć ostatnie wichury zwaliły takiego jednego olbrzyma, ale młode już wystartowały do wyścigu o światło.