Ponoć każdy akwen ma swoją panią. Rusałkę. Onegdaj Andrzej Sapkowski na łamach Nowej Fantastyki był prowadził cykl artykułów porządkujących temat rusałek (i innych z tejże bajki istot), niestety był to solidny niewypał i jako taki przepadł bez większego echa.
Zaś o rusałkach najsilniej tkwi mi w pamięci opowieść mojego nauczyciela historii (pisałem już że mam farta do historyków) snuta na wycieczce w Żywcu przy którymś kolejnym markowym wyrobie tegoż miasta... (art. 131 ust. 1 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi), o tym jak to dziewuchy wiejskie na miano rusałek zasługują po tym jak ich chłopoki "rusają" je przez noc całą.
Ale mniejsza...
Jest jeziorko, staw? - trudno ocenić, nawet jak był to kiedyś staw, to teraz już zdziczał na tyle by go jeziorkiem nazywać - jest i jego pani.
W tym miejscy kolejny raz krzyzują się czerwony szlak okalający Tarnów z Drogą Św. Jakuba - fakt jedno z najurokliwszych miejsc w tarnowie i pobliskich okolicach.
Musiałem dołożyć starań by wykadrować zalegające w wodzie w pobliżu brzegu śmieci - ludzkie bydło, żadnego miejsca nie uszanuje.
A oko i Pani Jeziora - przycupnęła w pobliżu wody i aż zdrewniała ze zgrozy...
Oto i rusałka w pełnej krasie (wiem apofenia...)
Spacer wokół
Ładny ten lasek Buczyna. W innym miejscu na drugim blogu piszę o pomordowanych w pobliżu ludziach.
Rzut oka na zegarek...
O w mordę, muszę tężej machać kijkami, bo do pracy mam jeszcze sporo kilometrów a zostało zaledwie półtorej godziny, a szlak to częściowo wały przeciwpowodziowe, wykroty i łęgi naddunajcowe.
Rusałka bardzo, bardzo ;-)
OdpowiedzUsuńA o tych "rusałkach" to nie słyszałam ;) Dobre, dobre!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce! Otwierasz mi oczy na piękno naszego miasta.
Pozdrawiam serdecznie cala Rodzinkę!
Susan
też uważam że ta rusałka jest bardzo ;-) Ewo.
OdpowiedzUsuńsuzan - jak się ma pośród mentorów historyków tej klasy co Bańburski czy Gazda - to się człowiek najróżniejszych historyjek nasłucha ;-)
Każdy ma chyba takich nauczycieli w biografii, którzy może niezbyt pedagogicznie, ale złotymi literami zapisali się w pamięci ludzkiej. Najważniejsze że wyszedł człowiek na ludzi ;)
OdpowiedzUsuńA wycieczki szkolne... ehh to były czasy!
W podstawówce miałam takiego nauczyciela pasjonata. Uwielbiał piesze rajdy po okolicznych górkach. I kiedyś się zgubiliśmy. Doszliśmy do najbliższego schroniska, poinformował szkołę, że wrócimy dzień później i po sprawie. Czujesz taki motyw dziś? Telewizja, policja i publiczny lincz. A dawniej rodzice stwierdzili "ok są bezpieczni". To było w ósmej klasie ;) i nie znam człowieka z tej wycieczki, który by złe słowo powiedział na temat tego nauczyciela.
Pozdrawiam!
I nie było telefonów komórkowych!
OdpowiedzUsuńFajny kolo...
OdpowiedzUsuńRusałka z klasą :)
OdpowiedzUsuńUrokliwe miejsce. Myślisz, że chłopaki wiejskie dają radę całą noc, bzdur wam nagadał pan od historii.
OdpowiedzUsuńAle myśmy rubaszni, przaśni się tu zrobili :D
Apofenia czy nie, ja też ją widzę. A nawet dwie wersje, gdy się dobrze przyjrzeć - jedna podobna do Venus z Willendorfu a druga całkiem szczupła ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia naprawdę piękne (oto oryginalny komentarz ;) no ale trudno, skoro tak właśnie myślę. Dla mnie takie leśne jeziorka, wodne odbicia, światło... no, wiadomo. Więc o historii przeczytam za czas jakiś, na razie niech zostanie sama przyroda.
A myślałam, że Sapkowski dość udanie pisze o tych fantastycznych stworach, rusałkach, strzygach, leszych i innych wiwernach. Swego czasu uwielbiałam Sagę :)
Tili - wiesz, cytując Przyborę "wespół w zespół..." ;-)
OdpowiedzUsuńAda - bo to naprawdę urocze miejsce jest.
Rusałka o kształtach nieco starożytnych. Fajny spacer w pięknej scenerii:)
OdpowiedzUsuńwiesz Slavko, Rusałki są bardzo konserwatywne, zauważ że występując w ruczajach nie przenoszą się do Jacuzzi ;-)
OdpowiedzUsuń