czwartek, 13 marca 2014

Zawilce, miodunki i... strumień skuty lodem

 Zawilce, miodunki i... strumień skuty lodem
Wszystko to w obrębie jednego masywu Góry Św. Marcina. Zawilce w okolicach lasu Kruk i Koloni Łękawicy, miodunki w Zawadzie a skuty lodem strumień w Łękawicy.
I oczywiście jeszcze mrówki.  

Mrówki: w zimie jakiś dureń rozgrzebał im mrowisko - chciał sprawdzić czy sobie smacznie śpią?
Pozgarniałem na powrót rozrzucony kopiec, mając nadzieje że przezimują, gdyby zima była ostrzejsza pewnie nie miały by szans, ale jak widać przezimowały i mają się całkiem nieźle.

Mrowisko jest w Tarnowie, przy Harcerskiej 

O zawilce - pierwsze w tym roku
 I ten jeden z racji położenia dobrze nagrzany słońcem już rozkwitnięty, wkrótce będą ich tu całe łany, ale te pierwsze cieszą najbardziej

 Strumyk bez nazwy, wypływa z Lasu Pod Debrami (mam tam opracowany świetny szlak spacerowy dla nordic Walking maniaków - ale o tym napiszę na blogu turystycznym) i zamarza jako pierwszy tudzież rozmarza jako ostatni - nie on jeden zresztą tak tu ma - budowa geologiczna tego terenu (Iły oblepiające skały Łupkowe) - powoduje że strumieni czy miejscowości o nazwie "zimna woda" u nas nie brakuje.

Sam się zresztą o tym przekonałem gdy kiedyś utkwiła mi w dnie strugi nasadka na kijek trekkingowy, nie było głębiej niż do nadgarstka ale ból z zimna sięgał aż do barków. 

 Tu dodatkowo mamy parów od południa osłonięty wysokim lasem na wzgórzach, płynący prawie dokładnie na wschód więc słońce "widzący" zaledwie przez kilka minut tuż po wschodzie Słońca i tuż przed  zachodem.

 Miodunki 
 No tu mamy szczytowe partie Góry Św.Marcina, pięknie wyeksponowane na południe, nagrzane niczym śródziemnomorskie plaże.
Miodunka miękkowłosa (Pulmonaria mollis Wolff)

Z obserwacji nie obfotografowanych to mysikróliki które uparcie odmawiały współpracy z obiektywem. Oraz
I tu nastrój z horroru
cmentarz
(stary zamknięty)
po drugiej zmianie  
dochodzi północ
 i odgłos:
Puchuchu
Puchuuu
Puchcuchcu
.
.
Puszczyk 


Poproszono też abym zamieścił obserwację w  
Co oczywiście skrzętnie uczyniłem.

5 komentarzy:

  1. Na zachodzie już ani śladu zimy, tydzień temu jeszcze jeziora skute lodem, teraz otwartymi wodami witają przylatujące ptactwo.
    Za to kwiecia tyle co kot napłakał, no może poza śnieżycą wiosenną o której kilka słów wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu Tarnów to polski biegun ciepła... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Udana wczesnowiosenna wycieczka. Pierwsze kwiaty, zielone listki cieszą najbardziej. Ale z największą przyjemnością wyobrażam sobie szum strumyka z Twojego wpisu.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hanno - istotnie ślicznie sobie szumi, a i tak są tu takie które umieją szumieć ładniej.

    OdpowiedzUsuń

  5. Wszystko w tym roku tak wcześnie ruszyło że nie mogę się oswoić z tą marcową wegetacją :)

    OdpowiedzUsuń