Powszechne mniemanie, każe nam postrzegać troglodytę, jako potężnego, umięśnionego osobnika z płaskim czołem i inteligencją gwiazd telewizyjnych tańców na lodzie. Tymczasem...
Ten troglodyta jest nader mikrego formatu, wielkości połowy kiepsko wyrośniętego wróbla...wagi to w zasadzie 1/3 wróblowej. Mizerota.
Jak na troglodytę przystało, unika on cywilizacji, wybierając lasy, czasami parki i ogrody. Tym większe było moje zdziwienie gdy spotkałem go w samym sercu Tarnowa na skrzyżowaniu ulic Mościckiego i Krasińskiego. Nie miał maczugi, ani wystających kości nadoczodołowych, za to cały był w piórach i miał dziobek.
Przedstawiam Strzyżyka (Troglodytes troglodytes).
Te ciekawe ptaszki, praktycznie osiągnęły kres...miniaturyzacji, niewiele jest ptaków mniejszych od nich, w naszym klimacie jedynie mysikróliki i spokrewnione z nimi zniczki, są nieco mniejsze. Ale kwestia kresu miniaturyzacji, wymaga rozwinięcia. Czy można zmniejszać ptaszki w nieskończoność? To odwrotność pytania czy możliwe są pchły wielkości słonia? Kino od czasu do czasu straszy nas atakami monstrualnych pająków lub komarów, czasami nawet przekonująco operuje efektami specjalnymi, ale na tym się sprawa kończy – nie ma możliwości by pchła była wielkości słonia, pająk mógł rozdeptywać samochody a mrówki przenosić ludzi w żuwaczkach. Na straży stoi tu... samo życie. Owady i pajęczaki muszą oddychać, zwierzęta bardziej skomplikowana wytworzyły płuca i układ krwionośny, który natlenia ich ciała, natomiast owady oddychają – tchawkami. Co to są tchawki? – To maleńkie zagłębienia w powierzchni ciała przez które tlen przenika do wnętrza stworzenia. Wraz ze wzrostem wielkości osobnika, jego objętość rośnie do sześcianu, podczas gdy powierzchnia skóry tylko do kwadratu – na przykład: dwa razy większy owad ma czterokrotnie większa powierzchnie ciała i...ośmiokrotnie większą jego objętość...
Największe chrząszcze świata - titanus giganteus mają „zaledwie”18 cm, czyli są wielkości męskiej dłoni. Większe nie urosną bo...udusiły by się.
Mamy wprawdzie szczątki kopalne komarów o wielkości nawet 15 cm...ale to było miliony lat temu i tlenu w atmosferze musiał być wtedy nieporównanie więcej niż obecnie. To zresztą temat na osobną pogadankę.
A co z tym mają wspólnego ptaki? No cóż ptaków nie ogranicza układ oddechowy, ale...homeostaza organizmu! Ptaki są stałocieplne. Nie mogą więc zmniejszać swoich rozmiarów, gdyż…odwrotnie jak u owadów…masa/objętość maleje do sześcianu a powierzchnia ciała do kwadratu, czyli poniżej pewnego progu ptaszek nie byłby w stanie utrzymać stałej temperatury. Im większa powierzchnia, tym szybsze oddawanie ciepła, a niewielkie ciałko ptaszka, nie nastarczyło by z produkcją ciepła. Nawet koliber już nie może być mniejszy, mimo że żywi się pokarmem bardzo wysoko kalorycznym a żeruje prawie cały czas.
Zatem strzyżyk, będący mieszkańcem Europy, muszący się zmagać z naszym nie najłagodniejszym klimatem, już po prostu nie może być mniejszy. Zginął by z zimna.
Mamy w tym wypadku także kolejną ciekawostkę. Strzyżyki, jak już pisałem, są generalnie ptakami leśnymi i to odlatującymi na zimę. Co zatem robił ten osobnik w środku miasta i to tęgą zimą? No cóż starał się przetrwać. Każdego roku pewna część samczyków nie odlatuje – kwestia ryzyka – osobnik który pozostał na miejscu, ma więcej szans na zajęcie dogodnego terytorium, obfitego w owady z bezpiecznym wygodnym gniazdem, a tym samym na odniesienie sukcesu rozrodczego. Ryzykuje przy tym życie, bo w razie długotrwałych mrozów i intensywnych opadów śniegu, nie będzie w stanie pozyskać niezbędnej ilości pokarmu. Co ciekawe, w sukurs przychodzą im miasta!
W naszych budynkach, murach, ogrodzeniach i przeróżnych instalacjach rozbudowanej miejskiej infrastruktury, aż roi się od owadów, każda szczelina jest ich pełna, tu zastygają na zimę, tu ma szanse wygrzebać je strzyżyk, tu nigdy nie jest tak zimno jak na otwartych przestrzeniach.
Jedyną „wadą” strzyżyków jest to że...nie spotkamy ich w naszych karmikach, ale za to możemy na zimę zostawić gdzieś w kącie ogrodu, stertę gałązek, jest prawdopodobne, że strzyżyki skorzystają z zaproszenia.
ps. Serdecznie Wam życzę byście na swoich ścieżkach spotykali wyłącznie takich troglodytów.
Przez moment pomyślałem, że to autobiografia jakaś będzie:-)), ale już za chwilę wiedziałem, że w "tak piękne okoliczności przyrody" to jedynie makro wprowadzać potrafi!
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdraszczam takiej pasji , bo u mnie to tylko robota, robota, robota...
Ech życie!
Ale dobrze jest czasami wpaść na zaprzyjaźnionego bloga "przyrodniczego" i troglodytę zapoznać:-DDD
Miło że wpadłeś...jutro będzie porcja zdjęć zimowych, ale już bez takich ciekawostek jak troglodyta
OdpowiedzUsuńCiekawy ptaszek, niestety do mnie nie zagląda. A może nie zauważyłem?
OdpowiedzUsuńDo art. dodam, że największym kopalnym owadem była pewna karbońska ważka (nazwy nie pamiętam) o rozpiętości skrzydeł siegającej 80cm!
Pewnie i do Ciebie Rado zagląda, ale znikome to to.
OdpowiedzUsuńA co do ważki - to znajdź link, albo publikacje, bo ja u Dzika, znalazłem tylko 15 cm komara, przydała by się jakaś dokumentacja, to by zgrabny problem na fora przyrodnicze zarzucił, a przy okazji nieco wnerwił ekologistów.
Nazywa się Meganeura monyi - odlew zobaczyć można w Jura Parku w Bałtowie ;)
OdpowiedzUsuńTu jeszcze jeden gigant. No1 wśród stawonogów:
OdpowiedzUsuńhttp://www.palaeos.com
/Invertebrates/Arthropods
/Arthropleurida/Arthropleurida.htm
Rado serdeczne dzięki...
OdpowiedzUsuńA swoją droga pamiętasz te moje maleństwa?
jak by takie 2 metrowe teraz rosły, to bym nie usiał opcji "makro" w aparacie używać ;-)
Na szczęście, albo one takie wielkie, albo ...nas nie ma.
OdpowiedzUsuńTaka malutka zasada antropiczna ;)
Waśnie na ten temat - ze jak było "one" to nie mogło być "nas" zamierzam napisać notkę - potem wrzucę to na fora przyrodników i zasięgnę języka, czy dobrze myślę.
OdpowiedzUsuń