Dziś na spacerze w kwiatach glistnika wypatrzyłem owada.
Tak na moje nieentomologiczne oko, to blisko mu do kózki...no blisko ale nie tak całkiem to
zalęszczyk.
Biedak nawet nie ma polskiej nazwy (myślę że straszliwie cierpi z tego powodu)
a po łacinie zwie się
Tak twierdzą na forum entomo
Tak na moje nieentomologiczne oko, to blisko mu do kózki...no blisko ale nie tak całkiem to
zalęszczyk.
Biedak nawet nie ma polskiej nazwy (myślę że straszliwie cierpi z tego powodu)
a po łacinie zwie się
Tak twierdzą na forum entomo
ZALĘSZCZYCOWATE - fajnie się nazywają. Jeszcze fajniejsze jest to, że - jak przeczytałem w moim atlasiku owadów - podobne są do ... omomiłkowatych :)
OdpowiedzUsuńZerknąłem co to są te omomiłkowate i o dziwo poznałem stałego bywalca ogrodowaego... Cantharis Pellucida. Kto by pomyślał, że to omomiłkowaty :D
Oedemera virescens lubi żółte kwiaty.
OdpowiedzUsuńZalęszczycowate, omomiłkowate - chciałbym żeby do języka weszło coś równie uroczego ... mojego autorstwa :)
Rado - nawet jako o gatunek omiłka się o niego na forum entomo pytałem, bo wybitnie mi się z kózka właśnie kojarzył.
OdpowiedzUsuńAnico - A co powiesz o takich nazwach: wykwit, makulec, paździorek ?
Brzmią "podejrzanie", a mają jakieś desygnaty?
OdpowiedzUsuńHurnidzboz, fakra, mysztolena - wszystkie moje!... ale tylko rodzina mnie rozumie :)
Jakkolwiek nazywa się, ładnie prezentuje się na żółtym kwiecie:-) poranki w ciepłe pory roku są piękne:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAnico - jasne ze mają, to nazwy...śluzowców.
OdpowiedzUsuńAle te twoje także intrygująco brzmią, choć słowo fakro kojarzy mi się z oknami.