Motyl i kawałek żużla pokryty żelazowym nalotem - trudno o bardziej odmienne klimaty.
Ulotna i delikatna uroda motyla w konfrontacji z brutalną twardością i ostrymi krawędziami tego co przeszło przez piekło energetycznych kotłów.
kwintesencja życia i symbol śmierci (notabene, ja dostrzegam w nim skamieniałą twarz wściekłego na cały świat trolla - stąd zresztą ten tytuł.)
Motyl to dostojka latonia (Issoria lathonia).
Kolejna rusałka, jakich wiele po polskich łąkach lata, ciesząc ludzkie oczy i ... podniebienia tych zwierząt które na nie polują, a poluje wiele.
Jak powstał ten kawałek?
Kiedyś był częścią tzw złoża, pokładu drobnego żwiru specjalnego rodzaju, który wsypywany jest do kotłów, wdmuchuje się weń, od spodu powietrze wraz z węglem, i w tym złożu trwa proces spalania - tyle teoria, w praktyce zdarza się że kocioł straci stabilność i ... złoże stopi się na grudy.
Wtedy specjalne ekipa, wchodzi do kotła - po wygaszeniu rzecz jasna - i łomami rozkuwa to co zostało, resztki wywożone są do celów budowlanych lub do zasypania czegoś tam, część rozsypuje się i ... trafia w przedziwne miejsca. Ten kawałek trafił w okolice odwodnienia z kolektorów grzewczych, odwodnieniem stale sączy się cienka stróżka wilgotnej pary i to ona wymywając żelazo z rurociągu zabarwiła tak ów kawałek żużla.
"dziwna droga kariery jak na kawałek stopionego żwiru"
OdpowiedzUsuńPodobnie dziwne historie mają meteoryty. Wyglądają też dość podobnie.
I tu, i tu mamy kamień i żelazo poddane bardzo wysokim temperaturom. To musi upodabniać.
OdpowiedzUsuń