czwartek, 7 maja 2009

spadziodajny szkodnik

małe to,to, ale urodziwe - mszyce w ogóle do brzydkich owadów nie należą, choć są przez człowieka intensywnie tępione.
Ale zacznijmy od początku.

Szedłem kupić sobie coś do jedzenia, zazwyczaj nie zabieram kanapek na budowę, bo nie lubię smaku kurzu w ustach, jednak jak mnie przymusi to...no cóż, do sklepu jest kawałek, ale w ramach przerwy można sobie spacer urządzić. Więc poszedłem a pech (albo szczęście) chciał że akurat wybrałem drogę wzdłuż płynącego tu strumyka/ścieku ("oszczędni" sąsiedzi) i wzrok mój został przykuty przez czerwieniejące ostro na liściach lipy galasy.

Aparat z plecaka i robię zdjęcia, wtem na spodniej stronie liścia znajduję żółte maleństwo z cętkowanymi brzegami skrzydełek. Pierwsza myśl - galasy to jej robota...
A guzik!!!!
Musisz się Macieju jeszcze sporo uczyć i nie myśleć pochopnie - przecież galasy to robota roztoczy, szpecieli (Eriophyes) a to co widzę to muszka albo...ale tego dowiedziałem się dopiero na forum entomo.

Mam zaszczyt przedstawić
Zdobniczkę lipową (Eucallipterus tiliae)

Szkodnik to, bo wysysa z drzewa soki, ale jednoczeńśie wydziela także lipową spadź, tak cenioną przez pszczelarzy i miłosników miodu (czyli mnie na przykład)



Pierwsze sztuki pojawiaja się w maju, więc ta jest jedną z pierwszych, pierwszych sztuk.
Najwięcej ich w Lipcu i wtedy tego pozytku pszczołom nie zbraknie.
Jej obecnośc w poblizu galasów, nie była oczywiście przypadkowa. I zdobniczki i szpeciele potrzebują lip do życia.




Natomiast przebywanie wśród nich, to był już czysty przypadek.

I jeszcze ciekawostka - wiecie czemu miód spadziowy ma zielonkawy odcień?

Bo zawiera...strzępki grzybni.

No to teraz popytam na forach mykologicznych i jak się czegoś więcej dowiem to napiszę o tym.
Posted by Picasa

6 komentarzy:

  1. I siedzi sobie taki niewidoczny nieuważnym i zdobi lipę od spodu.
    Teraz mogę świadomie jeść mój ulubiony miód spadziowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. A w jaki sposób on tą lipową spadź wydziela?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że nie w ten sam sposób, w który ja bym ją wydzielił ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety Meloman...dokładnie tak samo jak Ty. Wkłuwa się w liść lub młoda korę drzewa i ssie, a to co przezeń przeleci to...spadź właśnie. Nie musisz się jednak brzydzić, ta spadź jest potem poddawana wyrafinowanemu przetwórstwu w ulu.

    Co ciekawsze, wiesz dzięki komu mszyce potrafią przetrwać zimę i opryski? Dzięki mrówkom, które stale przechowują w swoich kopcach zapłodnione samice i w odpowiednim momencie przenoszą je na wybrane rośliny (zwłaszcza wszelkie astrowate)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i mamy paradoks. Z gówna miód.

    I co ce stwierdzeniem, że z gówna miodu się nie zrobi?

    OdpowiedzUsuń
  6. W pewnym sensie - owszem, natomiast spadź nie jest tożsama z ekskrementami.

    OdpowiedzUsuń