Czy chmury mogą jeszcze budzić zachwyt? Czy prawie bezustanny deszcz i ziąb które ze sobą niosą może budzić do refleksji o pięknie?
Czy jakikolwiek człowiek patrzy jeszcze w niebo a nie pod nogi by ominąć kałużę która znów chlupocze mu pod butami?
Czy ktoś przy zdrowych zmysłach włazi na dach, zamiast myśleć o szybkim znalezieniu schronienia nim jeszcze bardziej się rozpada?
A jednak...
A jednak było w tym niebie tyle magii, niezwykłego wrażenia, że oto kradnie się naturze cząstkę piękna, które nie zostało wszak powołane do bytu dla nas ludzi, ale jedynie dla niej samej.
A mówiłeś, że mało poetyczny jesteś...
OdpowiedzUsuńMakroman ja bardzo często oserwuję chmury.
OdpowiedzUsuńZdarza mi się je fotografować. A o ucieczce stąd, myślę co pewien czas. Ciągnie wilka do lasu, bo natury się nie da oszukać ;-)
Z wielką przyjemnością delektuję się ciszą w odludnych miejscach. Tam gdzie nie ma dróg, sklepów,zbiorników wodnych można jeszcze znaleźć odrobinę intymności, co przykładowo wczoraj mi się udało. Są takie miejsca, w które zagląda tylko Bóg.
Ostatnie zdjęcie jest niesamowite...
OdpowiedzUsuńUwielbiam gapić się w chmury...
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu zawsze coś tam dostrzegam..;-)
Spektakle na niebie tworzone przez naturę, potęgę niepoddającą się woli ludzi, poruszają wyobraźnię, stymulują marzenia, by człowiek mógł poczuć się cząstką wszechświata w wędrówce przez życie. Ukryć się w tym, co piękne i zachwyca. :-)
OdpowiedzUsuńAnico - bo ja naprawdę małopoetyczny jestem, zwłaszcza w porównaniu z innymi.
OdpowiedzUsuńMeloman & Crazy - to jeden z aspektów wyobraźni, człowiek inteligentny zawsze znajduje w swoim otoczeniu coś co pozwala mu rozwinąć myśli.
Poprostu... - Było niesamowite także na niebie.
Przemijanie - takie marzenia o ... nirwanie?
Melomanie ,
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się Twoje ostatnie zdanie, bo brzmi wielce prawdopodobnie :)
Z tą nirwaną to jest pewien kłopot, bo z jednej strony taki niebyt wydaje się być niezwykle atrakcyjną formą, tylko właściwie, czego? Przecież nie istnienia, a zatem występuje brak świadomości szczęścia z tego powodu. Bardziej chodzi mi o takie stany ducha i ciała, a zdarzające się niezwykle rzadko, kiedy chciałoby się powtórzyć za Faustem "chwilo trwaj".
OdpowiedzUsuńPrzemijanie - nie ja wymyśliłem buddyzm, zasadniczo mają rację w konsekwencji, jeśli wszelką świadomość wiążemy z oczekiwaniem, tęsknotą i niepokojem, to tylko całkowity brak świadomości jest uwolnieniem z tego kręgu.
OdpowiedzUsuńNatomiast nam wychowanym w kulturze judeochrześcijańskiej takie coś wydaje się absurdem.