Czy Boże Ciało to dobry czas na zbieranie grzybów?
Taki sam dobry jak każdy inny, tylko...nie tylko!
Nie skorzystałem z długiego weekendu, raz że nie lubię masówek, dwa że trzeba było iść do pracy, a trzy że dzień święty wolę święcić niż "korzystać z wolnego". A "na grzybach" byłem w drodze do pracy.
Autobus jedzie prosto na mszę do kościoła, kilkanaście minut przed godziną szóstą rano, msza zaczyna się też przed szóstą a kończy na tyle wcześniej by obsady zmianowe, mogły zdążyć na stanowiska. Gdyby nie to że w mojej parafii tradycyjnie urządza się procesje w godzinach popołudniowych to pewnie bym pojechał prosto do kościoła, ale skoro po pracy i tak miałem iść na nabożeństwo, więc...no cóż aż tak gorliwy to ja nie jestem...poszedłem piechotą.
To zaledwie pięć kilometrów z hakiem, niecała godzina marszu (no chyba że robi się zdjęcia po drodze, wtedy trzeba iść szybszym krokiem), a po drodze zawsze coś ciekawego:
Tym razem śliczny podgrzybek sporych rozmiarów (gatunku podgrzybka niestety nie rozpoznałem)
Taki sam dobry jak każdy inny, tylko...nie tylko!
Nie skorzystałem z długiego weekendu, raz że nie lubię masówek, dwa że trzeba było iść do pracy, a trzy że dzień święty wolę święcić niż "korzystać z wolnego". A "na grzybach" byłem w drodze do pracy.
Autobus jedzie prosto na mszę do kościoła, kilkanaście minut przed godziną szóstą rano, msza zaczyna się też przed szóstą a kończy na tyle wcześniej by obsady zmianowe, mogły zdążyć na stanowiska. Gdyby nie to że w mojej parafii tradycyjnie urządza się procesje w godzinach popołudniowych to pewnie bym pojechał prosto do kościoła, ale skoro po pracy i tak miałem iść na nabożeństwo, więc...no cóż aż tak gorliwy to ja nie jestem...poszedłem piechotą.
To zaledwie pięć kilometrów z hakiem, niecała godzina marszu (no chyba że robi się zdjęcia po drodze, wtedy trzeba iść szybszym krokiem), a po drodze zawsze coś ciekawego:
Tym razem śliczny podgrzybek sporych rozmiarów (gatunku podgrzybka niestety nie rozpoznałem)
Pocięty, suszy się na sznurku, czekając aż zastanie pożarty w sosie, lub kaszy z grzybami.
A potem w południe jeszcze spacer i ...
znów coś dla Anico.
Zgrzytnica zielonkawowłosa
(Agapanthia villosoviridescens)
Kurcze...to może u mnie też już grzyby są..
OdpowiedzUsuńLas sobie na kilka dni odpuściłem, bo komary żyć nie dają...;-)
Musi przyjechać w moje strony trochę niemców to się populacja komarów drastycznie zmniejszy- wytrują się..;-)
pozdrawiam z zimnego Mrągowa
Ja tam nie suszę, tylko wcinam od razu. Dzisiaj upichciłem pierwszy w tym roku sosik z kozaków.
OdpowiedzUsuńMiłośnik Republiki jest OK. Też, w pamiętnym sporze - Lady Pank vs Republika, byłem za biało-czarnymi. I choć o gustach się nie dyskutuje dzię, z perspektywy czasu, widać, że była to jedna z naszych nielicznych, prawdziwie oryginalnych formacji rockowych.
Myślisz, że Anico jeszcze tu zagląda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anico.
Widzę wszędzie na blogach już grzyby, czyli muszę w las wyruszyć. Bo na łąkach to tylko halucynogenne widzę.
OdpowiedzUsuńChrząszcz ma piękne czułki. Rozczulają mnie zwierzaki, które w naszym odczuciu są w jakiś sposób nieproporcjonalnie zbudowane. A one sobie świetnie radzą i do głowy im nie przyjdzie, że nas zaskakują swoją sprawnością.
U mnie w lesie występują na razie tylko papierzaki:-)
OdpowiedzUsuńPatrze, patrzę i nijak nie widzę u zgrzytnicy zielonych włosów...
Na sosik za mało...
OdpowiedzUsuńDziś zebrałem kilka pieczarek...wszystkie niemiłosiernie robaczywe...fuj.
Republika miała klasę.
Ptaszka - na drugim zdjęciu widać dość wyraźnie zielonkawą szczecinę na grzbiecie i między odnóżami.
A ja sosik za sosikiem. Maślaki i kozaki. Nie wiem dlaczego, ale niezwykle o tej porze aromatyczne. Wystarczy kilka (nadrobić cebulką, śmietaną, dodaję jeszcze kapkę octu balsamicznego do smaku) a smak... :))
OdpowiedzUsuńcha...bo opodal lasu mieszkasz, a ja jednak spory kawałek.
OdpowiedzUsuńKiedy Ty to wszystko robisz?:-))
OdpowiedzUsuńTo grzybobranie, pajączków podglądanie, ptaszków filmowanie.
Mnie niestety z wiekiem, ubywa włosów i ...czasu:(
Ale Bogu dzięki, że istnieją tacy fascynaci, jak makro, czy rado, bo nie muszę tak często zaglądać do lasu:DDD
Tak często jak Wy, bo owszem... bywam, bywam.
dok
Żaden problem...ja to robię, przy okazji. Gorzej jest z czasem na oznaczenie, czy opisanie.
OdpowiedzUsuń