środa, 10 czerwca 2009

Różności


Weszła do mojej kuchni robotnica, na moje oko to był truteń, ale skoro na forum entomo został rozpoznany jako robotnica, to ja z fachowcami dyskutował nie będę.
Chwiał się na nogach, jak nie przymierzając - ja po imprezie (znaczy po rajdzie pieszym wielokilometrowym - a co myśleliście?)




Jak znam pszczoły to albo w coś wytrybiła, albo jakiś burak w okolicy znów opryskiwał kwiaty, na starą mi nie wyglądała. Gdyby to był truteń, to sprawa jasna, wygnany z ula, konał z głodu...

A widzieliście kiedyś garaż minimum?


A ten wstężyk był nienażarty nie na żarty.
Posted by Picasa

6 komentarzy:

  1. Też stawiam na robotnicę.
    Truteń ma takie wieeelkie gały.

    Garaż de lux. Wygląda na jednorazowy. Jeden wjazd, bez wyjazdu.

    Wstężyk. Nawet mi nie pokazuj tego cholerstwa. Mam tym wszystko oblezione. Zbieram jak ulęgałki. Nawet cisy tym cholerom nie szkodzą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Garaż. Pytanie co było pierwsze w tym miejscu. Garaż, czy auto? ;D
    Wygląda mi jednak że auto. Ktoś jechał, tutaj nim utknął i postawił w tym miejscu dom. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wstężyki...lubię - pewnie dla tego ze nie mam ogródka - a jak chcą jeść chwasty na mojej "posesji" to smacznego. Poza tym są barwne, wesołe i fotogeniczne.

    Odnoszę wrażenie że meloman może mieć rację ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki garaż, jakie auto??? Szafa. Po prostu nieduża szafa.

    OdpowiedzUsuń
  5. A właściwie, co takiego ten wstężyk pałaszuje?

    Pod schodami ukryty skarbczyk niezbędnik.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kawałek chlebusia. Dokarmiamy ptaki, pewnie któryś upuścił.

    OdpowiedzUsuń