Schyłek zimy, to nie jest dobra pora do obserwacji owadów...
zasadniczo pozostają nam do dyspozycji wyłącznie te domowe - których jednak wolelibyśmy na oczy nie oglądać.
A mi przytrafiła się przygoda z owadem bardzo "dzikim" całkowicie nieudomowionym.
Tyle że złapanym..w domu, w kuchni!
Jak do tego dojść mogło? (że zacytuję klasyka Edwarda G)
Wytłumaczenie jest proste. Ze swoich eskapad, zawsze przywlekam pełen plecak drewna do kominka, pewnie zimował w stercie wiatrołomów i zabrał się przy okazji.
Plecak rozpakowuje w kuchni, bo tu płytki i łatwo posprzątać - ot cała tajemnica jego pojawienia się.
A wypatrzył go Mikołaj. Od razu wiedziałem że to któryś z kusakowatych, gatunek ustaliłem już poprzez eksploracje zasobów Internetu.
Przedstawiam
Żarlinek pobrzeżnik
Paederus riparius
choć znalazłem stronę gdzie pobrzeżnikiem zwą chrząszcza Paederus litoralis
Z drugiej strony, dla niewprawnego oka to litoralis od riparius i tak niczym się nie różnią.
zasadniczo pozostają nam do dyspozycji wyłącznie te domowe - których jednak wolelibyśmy na oczy nie oglądać.
A mi przytrafiła się przygoda z owadem bardzo "dzikim" całkowicie nieudomowionym.
Tyle że złapanym..w domu, w kuchni!
Jak do tego dojść mogło? (że zacytuję klasyka Edwarda G)
Wytłumaczenie jest proste. Ze swoich eskapad, zawsze przywlekam pełen plecak drewna do kominka, pewnie zimował w stercie wiatrołomów i zabrał się przy okazji.
Plecak rozpakowuje w kuchni, bo tu płytki i łatwo posprzątać - ot cała tajemnica jego pojawienia się.
A wypatrzył go Mikołaj. Od razu wiedziałem że to któryś z kusakowatych, gatunek ustaliłem już poprzez eksploracje zasobów Internetu.
Przedstawiam
Żarlinek pobrzeżnik
Paederus riparius
choć znalazłem stronę gdzie pobrzeżnikiem zwą chrząszcza Paederus litoralis
Z drugiej strony, dla niewprawnego oka to litoralis od riparius i tak niczym się nie różnią.
Jest to chrząszcz drapieżny, żyjący w miejscach wilgotnych, pod kamieniami nadbrzeżnymi (jak sama nazwa wskazuje).
Ale UWAGA
dra ń jest także niebezpieczny dla człowieka. I nie chodzi tu o gigantyczne kusaki, polujące na dziewice, którym nie może sprostać nawet armia uzbrojona w czołgi, gdyż ich chitynowe pancerze drwią sobie nawet z pocisków kumulacyjnych z uranowym rdzeniem!
Kusaki z rodzaju Paederus maja w hemolimfie substancje zwaną pederyną - jest to silny alkaloid który powoduje w razie połknięcia zatrucie pokarmowe, a nieuważnie rozgnieciony (patrz gdzie stawiasz stopy gdy kapiesz się w rzece) wywołuje miejscowe, kontaktowe zapalenie skóry. Jeśli ktoś rozgniecie sobie owada w okolicach oka, może zafundować sobie nawet utratę wzroku.
I pomyśleć że ostrzegano mnie przed kąpielą w morzu Egejskim, z uwagi na żyjątka tam występujące...na nic nie wlazłem, nic mnie nie ugryzło...fale rzuciły mną na skały i do dziś mam bliznę - a tu w rodzimych rzekach, tysiące razy rozdeptywanych bosymi stopami, czai się na mnie takie niebezpieczeństwo.
Post Scriptum
Żarlinka wypuściłem w pobliżu domu, jest tu taki ciek wodny i na pewno znajdzie dla siebie przytulne miejsce do egzystencji.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPaederus riparius & Paederus litoralis - znajdź choć jedną różnice!
OdpowiedzUsuńJa nie znalazłem za co winię nieidealnej jakości zdjęcia w atlasie i necie
Znalazłem za to kark delikwenta, który miał bliski kontakt z tym (rozgniecionym?) małym potworkiem.
Rado - wklej linka!
OdpowiedzUsuńDość nieapetyczne, ale proszę:
OdpowiedzUsuńhttp://www.scielo.br/img/revistas/jvatitd/v14n4/04f4.jpg
robi wrażenie - facet musiał być podatny na toksyny.
OdpowiedzUsuńI tak miał szczęście. Pomyśl co by było jakby mu się toto zaplątało w bokserki!
OdpowiedzUsuńMoże tam byłby delikatniejszy ... i nie rozgniatał chrząszczyka w obawie przed rozgnieceniem czegoś innego ;-)
OdpowiedzUsuń