środa, 23 czerwca 2010

Inwazja mrówek z tarasu

Nie wiem jak wyczaiły moja kuchnię, podejrzewam że kilka zostało tu przyniesionych wraz z naczyniami po grillowisku, lub z psią miską. Nie zginęły w zlewie, ale udało im się wrócić.
Niczym Marco Polo wskazały swoim siostrom kraj mlekiem i miodem płynący,
dosłownie bo Mikołaj i Miłosz, są zdolni opędzlować każdą ilość chrupek kukurydzianych okraszonych mlekiem i miodem (od biedy może być cukier).
Ponieważ jednak odmawiają przy tym konsumpcji innych produktów, przerto ja odmawiam im zasaerowownia chrupek, tedy czekaja na okazję aż wyjdę do garażu, czy siądę przy komputerze, by chybcikiem po kryjomu przygotować sobie upragnione danie, przy okazji małe łapki przygotowują je też dla...mrówek, nachlapawszy i narozsypywawszy dookoła.

A potem tata idzie do kuchni i widzi...

sabat mrówczy na ladzie koło kuchenki

szlak prowadził wzdłuż lady

Potem w dół

następnie w pachwinie między posadzką a ladą.

Do holu

wokół okrągłego dywanu

Do salonu

Przez salon

Pod drzwi na taras...
A potem w dół i w szczeliny podłoża, wsiąkały stróżki mrówek , ruch w jedna i w druga stronę, bez wahadeł, stale nieprzerwanie - fascynujące zjawisko...do czasu.

Potem przyszła moja żona, zobaczyła te fotografie, kupiła jakieś świństwo i... już nie ma jedwabnego mrówczego szlaku.

4 komentarze:

  1. Bo to zła kobieta była ;)

    Mrówki są fascynujące. Pojawiają się niewiadomo skąd i kiedy i znikają równie identycznie. W tzw miedzyczasie trochę działają na unerwienie, to fakt. W ubiegłe wakacje grillowalismy na Santorini i spadł nam kawałek mięcha na taras. Po chwili patrzymy a mięcho IDZIE. Samo... no niezupełnie. Ale silne stworzenia! A jak się potrafiły zorganizować! Naprawdę niebywałe ;)

    Pozdrowienia dla rodzinnych dokarmiaczy mrówek i ich nieustraszonych pogromców ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jako zadeklarowanego indywidualistę stworzenia takie jak mrówki, pszczoły czy termity napawają mnie atawistycznym lękiem - coś jak "Mrówka z" z głosem samego Woody'ego Allena.

    Same w sobie są bardzo ciekawe i chętnie je obserwuje, dostrzegam także korzyści płynące z ich obecności i szkody - za szkody uznaje roznoszenie mszyc (po domu mogły by mi biegać - przynajmniej Mikołaj z Miłoszem mieli zajęcie przy ich biciu).

    Organizują się feromonami, nie czujemy tego zapachu więc się nam wydaje że żadnej komunikacji n ie ma, ale gdybyśmy mogli widzieć feromony, zobaczyli byśmy taką czerwono świecącą łunę która wabi coraz to nowe owady.

    OdpowiedzUsuń
  3. podobno wystarczą gałązki pomidorów

    OdpowiedzUsuń
  4. psiankowate zasadniczo as trujące - jak nie z jednej to z drugiej strony - ale chyba te pomidorowe badyle to mało skuteczny sposób.

    OdpowiedzUsuń