piątek, 2 lipca 2010

Złotooki pestycyd

Środki ochrony roślin to jeden z najgłupszych wynalazków człowieka - jego zastosowanie jest podobne do zastosowania narkotyku - trudno się z zaklętego kręgu wyzwolić.

Chcąc mieć plony, trzeba pryskać, jak się pryska to się niszczy wszystko i to co szkodliwe (stonka czy mszyca) i to co pożyteczne - zwierzęta i owady zjadające tamte.

Nic to powie tępy opylacz - ważne że "szkodnik" zginie...a tymczasem dupa zbita bo zniknęła biedronka czy...dzisiejszy bohater, a mszyce są nadal!

No to znów trzeba pryskać...do skutku!

Potem jemy żywność tak przesyconą pestycydami, że działają niczym antybiotyki na naszą florę bakteryjną niczym antybiotyki.

Obecnie jest nieco lepiej - wysokie koszty zniechęcają wielu do stosowania pestycydów, podaż artykułów żywnościowych na rynku tez nie wpływa na podniesienie opłacalności więc oprysków jest coraz mniej, zwłaszcza na terenach ogródków działkowych, działek rekreacyjnych i przydomowych.

A można inaczej!
Tylko trzeba pomyśleć!, zastanowić się! wykazać odrobinę odpowiedzialności za świat i bliźnich!

W walce ze "szkodnikami" - celowo używam cudzysłowu gdyż nie uznaję pojęcia "szkodnik" czy "chwast" - z faktu iż nie dostrzegamy roli danego gatunku w ekosystemie nie wynika nic poza świadectwem naszej ignorancji - nie jesteśmy sami!

Plaga mszyc, może być skutecznie ograniczona w momencie rozrostu liczebności biedronek i ...

Złotooka (chrysopa sp.) - bo nie umiem oznaczyć gatunku - ale to mało istotne.
prawdopodobnie jest to złotook drapieżny, zwany także zielonym i pospolitym.

Ten uroczy, często na jesieni szukający gościny w naszych domach owad, jest...drapieżnikiem - żeruje na mszycach w okresie larwalnym.



Imago nie pobiera pokarmu, ale i tak to co zjedzą jego larwy stanowi doskonały odpowiednik pestycydu a co ważniejsze w niczym nie zatruwa środowiska!

złotookiem można się opiekować! wystarczy pomóc mu przetrwać zimę, czy to w naszych mieszkaniach (nie wymiatajmy ich z zakamarków) czy też stawiając im skrzynki w ogrodzie wypełnione suchymi liśćmi zaopatrzone w szczeliny i szpary (więc wystarczy poprzybijać deseczki "byle jak" i będzie akurat tym razem bardzo dobrze! skrzyneczki malujemy na brąz lub czerwień, żeby bardziej nęciły i ustawiamy je mniej więcej 1,5 metra nad ziemia - przy piewszych przymrozkach przenosimy skrzyneczki do garażu lub piwnicy . Na wiosnę znów wracamy z niomi do ogrodu - wysiłek niewielki, a podobno w jednej skrzyneczce przezimować może nawet 600 owadów.
Na wiosnę, nim zdążą się rozmnożyć, mszyce będą już padały pastwą złotooków - A my prócz darmowej ochrony roślin zyskamy także darmowy wystrój naszego ogrodu, bo złotook to naprawdę śliczny owad.


7 komentarzy:

  1. Gratuluję szybkości - jeszcze nie zdążyłem się upewnić czy wszystko jest OK ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Działania pomagające złotookom przetrwać zimę popieram i będę stosować :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam te stwory. Pal licho ich ,,pożyteczność". Lubię jak pałętają się całą zimę po domu - działają jak balsam, zielona nadzieja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Złotook jest tak piękny że dech zapiera.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj zadziwiły mnie dwa takie osobniki fruwające w moim pokoju. Sam nie wiem, gdzie się ukryły. Czyli teraz z pól zaczęły zamieszkiwać nasze miejskie podwórka. Ciekawa aklimatyzacja.

    OdpowiedzUsuń
  6. umieją ukryć się w szczelinie pół milimetrowej grubości - czyli praktycznie wszędzie.

    na polach też występują, ale w oczy rzucają się w naszych mieszkaniach.

    Być może trwa właśnie proces rozdzielania się gatunku na odmianę polna i miejska, ale póki co z ich punktu widzenia obydwa biotopy nie różnią się na tyle aby wymuszać ewolucję.

    OdpowiedzUsuń