niedziela, 16 stycznia 2011

Wyrwane ze snu


Nagłe, przedłużające się ocieplenie spowodowało wyrwanie ze snu i rozpoczęcie wegetacji wielu gatunków istot żyjących wokół nas.
Na pewno dla ptaków, czy ssaków, jest to okres korzystny, wyższe temperatury i niższe zapotrzebowanie na kalorie konieczne do utrzymania stałej ciepłoty ciała pozwala im unikać śmierci z wyczerpania czy wyziębienia.
Roztopy w znacznym stopniu zmniejszają presję człowieka na mniej zagospodarowane partie terenu, gdyż znacznie maleje ruch turystyczny, ustają roboty terenowe i tylko na sztucznie naśnieżanych stokach szusują jeszcze amatorzy białego szaleństwa.

Ale to także ogromne zagrożenie dla innych bytów. Swą wegetację wznawiają grzyby, i to nie tylko zimówki, dla których przymrozki to okres najlepszy do rozwoju i którym one na pewni nie zaszkodzą.

Te napotkałem na Górze Św. Marcina. Ładniutkie, zdrowiutkie...tylko jakoś ich mało, żeby się najeść, a jedynie pobudzać sobie apetytu bez szans jego zaspokojenia, to ja nie lubię.

Pewnie szukając bardziej zdecydowanie, w innym częściach lasku, natrafił bym na bardziej obfite stanowisko, ale...
No właśnie
roztopy
zamieniły teren w iłowata paciarę

Za to poszperałem nieco w wiatrołomach z ubiegłych lat i ...
Natrafiłem na ślinika zajadającego grzybka.


Tak na moje oko to jest to ślinik szary (Arion circumscriptus)
zajadający ucho bzowe (
Auricularia auricula-judae)


Całość scenki miała wielkość około 10 milimetrów i wymagała użycia nasadki makro, zastosowałem też maksymalną przesłonę f:8 i lampę błyskową.
Zdjęcia robiłem "z ręki" - co przy czasie 1/125 sekundy świadczy że całkiem niezły ze mnie snajper skoro nie poruszyłem.

Ciekawe czy ślimaczek zdąży się zakopać, nim znów nadejdzie fala chłodów, czy grzybki zdążą wydać zarodniki?
Z drugiej strony - przecież takie nagłe ocieplenie, to w naszym klimacie nie jest żaden ewenement. Przyroda świetnie sobie z tym radzi - kiedyś pisałem post o "ryzykantach" czyli tych roślinach które rozpoczynają wegetację wczesniej od ionnych, ryzykując przemrożenie w przypadku nadejścia kolejnej fali chłodu, ale i mając nagrodę w postaci zdobycia cennego terytorium jeśli mrozy nie nadejdą.

7 komentarzy:

  1. Nieźle,ślimak aktywny w styczniu,fajną musiał tam mieć temperaturę.No to u was już wiosna ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tarnów, polski biegun ciepła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To był północny stok "Marcinki" słoneczko tam nadto nie operuje, prawdopodobnie ciepło czerpał z procesów chemicznych w butwiejącym drewnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczytałem trochę o Górze św.Marcina,m.in. ruiny zamku wyglądają ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Makro, masz jakieś zwierzątka w domu?
    Nie pytam o psa, czy kota, ale o inne żywe organizmy. Masz świerszcze może? Dlaczego pytam? Bo ostatnio widziałem w sklepie zoologicznym te grające owady i jestem ciekaw, jak sprawują się w hodowli?

    Nikodem

    OdpowiedzUsuń
  6. Te świerszcze w sklepie zoologicznym to jest żywa karma dla węży. Sprowadza się ją do sklepu w tym celu. Ale zawsze możesz spróbować kupić sobie dwa i puścić w domu, one jedzą wszystko, wiec sobie poradzą jeśli nie zachowujesz obsesyjnego porządku :)
    Też jestem ciekawa co Makro odpowie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też myślałem o świerszczach jako propozycji dla Nikodema. W domu nie mam, ale w pracy i owszem (dla nerwicowców niosą ukojenie...po ich wytropieniu i ubiciu). Mi nie przeszkadzają.W terrariach radzą sobie świetnie. W domu poza psem mam pająki, pajęczaki, stonogi murowe i ... komary w piwnicy ;-)

    OdpowiedzUsuń