Nagłe, przedłużające się ocieplenie spowodowało wyrwanie ze snu i rozpoczęcie wegetacji wielu gatunków istot żyjących wokół nas.
Na pewno dla ptaków, czy ssaków, jest to okres korzystny, wyższe temperatury i niższe zapotrzebowanie na kalorie konieczne do utrzymania stałej ciepłoty ciała pozwala im unikać śmierci z wyczerpania czy wyziębienia.
Roztopy w znacznym stopniu zmniejszają presję człowieka na mniej zagospodarowane partie terenu, gdyż znacznie maleje ruch turystyczny, ustają roboty terenowe i tylko na sztucznie naśnieżanych stokach szusują jeszcze amatorzy białego szaleństwa.
Ale to także ogromne zagrożenie dla innych bytów. Swą wegetację wznawiają grzyby, i to nie tylko zimówki, dla których przymrozki to okres najlepszy do rozwoju i którym one na pewni nie zaszkodzą.
Te napotkałem na Górze Św. Marcina. Ładniutkie, zdrowiutkie...tylko jakoś ich mało, żeby się najeść, a jedynie pobudzać sobie apetytu bez szans jego zaspokojenia, to ja nie lubię.
Pewnie szukając bardziej zdecydowanie, w innym częściach lasku, natrafił bym na bardziej obfite stanowisko, ale...
No właśnie
roztopy
zamieniły teren w iłowata paciarę
Za to poszperałem nieco w wiatrołomach z ubiegłych lat i ...
Natrafiłem na ślinika zajadającego grzybka.
Tak na moje oko to jest to ślinik szary (Arion circumscriptus)
zajadający ucho bzowe (Auricularia auricula-judae)
Całość scenki miała wielkość około 10 milimetrów i wymagała użycia nasadki makro, zastosowałem też maksymalną przesłonę f:8 i lampę błyskową.
Zdjęcia robiłem "z ręki" - co przy czasie 1/125 sekundy świadczy że całkiem niezły ze mnie snajper skoro nie poruszyłem.
Ciekawe czy ślimaczek zdąży się zakopać, nim znów nadejdzie fala chłodów, czy grzybki zdążą wydać zarodniki?
Z drugiej strony - przecież takie nagłe ocieplenie, to w naszym klimacie nie jest żaden ewenement. Przyroda świetnie sobie z tym radzi - kiedyś pisałem post o "ryzykantach" czyli tych roślinach które rozpoczynają wegetację wczesniej od ionnych, ryzykując przemrożenie w przypadku nadejścia kolejnej fali chłodu, ale i mając nagrodę w postaci zdobycia cennego terytorium jeśli mrozy nie nadejdą.
Zdjęcia robiłem "z ręki" - co przy czasie 1/125 sekundy świadczy że całkiem niezły ze mnie snajper skoro nie poruszyłem.
Ciekawe czy ślimaczek zdąży się zakopać, nim znów nadejdzie fala chłodów, czy grzybki zdążą wydać zarodniki?
Z drugiej strony - przecież takie nagłe ocieplenie, to w naszym klimacie nie jest żaden ewenement. Przyroda świetnie sobie z tym radzi - kiedyś pisałem post o "ryzykantach" czyli tych roślinach które rozpoczynają wegetację wczesniej od ionnych, ryzykując przemrożenie w przypadku nadejścia kolejnej fali chłodu, ale i mając nagrodę w postaci zdobycia cennego terytorium jeśli mrozy nie nadejdą.
Nieźle,ślimak aktywny w styczniu,fajną musiał tam mieć temperaturę.No to u was już wiosna ;)))
OdpowiedzUsuńTarnów, polski biegun ciepła :)
OdpowiedzUsuńTo był północny stok "Marcinki" słoneczko tam nadto nie operuje, prawdopodobnie ciepło czerpał z procesów chemicznych w butwiejącym drewnie.
OdpowiedzUsuńPoczytałem trochę o Górze św.Marcina,m.in. ruiny zamku wyglądają ciekawie.
OdpowiedzUsuńMakro, masz jakieś zwierzątka w domu?
OdpowiedzUsuńNie pytam o psa, czy kota, ale o inne żywe organizmy. Masz świerszcze może? Dlaczego pytam? Bo ostatnio widziałem w sklepie zoologicznym te grające owady i jestem ciekaw, jak sprawują się w hodowli?
Nikodem
Te świerszcze w sklepie zoologicznym to jest żywa karma dla węży. Sprowadza się ją do sklepu w tym celu. Ale zawsze możesz spróbować kupić sobie dwa i puścić w domu, one jedzą wszystko, wiec sobie poradzą jeśli nie zachowujesz obsesyjnego porządku :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa co Makro odpowie.
Też myślałem o świerszczach jako propozycji dla Nikodema. W domu nie mam, ale w pracy i owszem (dla nerwicowców niosą ukojenie...po ich wytropieniu i ubiciu). Mi nie przeszkadzają.W terrariach radzą sobie świetnie. W domu poza psem mam pająki, pajęczaki, stonogi murowe i ... komary w piwnicy ;-)
OdpowiedzUsuń