Powoli zaczynam organizować sobie przydomowy ogród.
jeszcze nieśmiało, bo czeka nas ocieplanie i tynkowanie i robienie nawierzchni
... ale powolutku już coś sobie do posadzenia szykuję.
Mahonię pospolitą "ukradłem" babci
zeszłego roku, zrobiłem odkład jednej z gałęzi,
jesienią dostrzegłem że puściła korzenie,
więc urwałem go i przeniosłem do siebie.
Mahonia pospolita, mahonia ostrolistna,
ościał pospolity (Mahonia aquifolium (Pursh) Nutt.)
Zimowała w piwnicy, w dobrze nasłonecznionym miejscu,
bez przesady ciepłym, ale i bez mrozu.
wkrótce po przeniesieniu uschły jej wszystkie liście i zamarł spory kawałek pędu.
Ale w połowie stycznia dostrzegłem maleńkie zieleniące się plamki na dwu końcach tego co zostało w ziemi.
Dziś to już wyraźne krzepkie kiełki, których na razie nie rozdzielam.
powędrowały do osobnej doniczki, i wraz z ustąpieniem lutowych mrozów
wyniosę je na pole (do niewtajemniczonych - dla Galicjusza "pole" to tyle co dla Kongresowiaka, czy Poznaniaka "dwór").
po skończonych robotach, znajdę dla niej miejsce już na stałe.
Nieco inaczej jest z drugim kiełkiem.
Sam nie wiem czy to
Oliwnik wąskolistny, czy może ... magnolia?
No nie wiem,,bo do jednej skrzyneczki wsadziłem pozyskane na drodze zbieractwa
(przecież mówiłem że koczownik ze mnie i zbieractwo jest tym zajęciem, które poza koczowianiem lubię najbardziej ;-) )
Osobiście stawiam na Oliwnika.
choć i oliwnik i magnolia są dwuliścienne, a tylko tę cechę póki co udało mi się zaobserwować.
Nawet nie wiedziałem że rośnie u mnie w pobliżu,
dopiero kolega zainteresowany pozyskiwaniem wszelakich roślin miododajnych
(ma pasiekę i naprawdę pierwszorzędny miód)
wypatrzył go kiedyś z autobusu.
Jesienią poszliśmy tam z Aurą i nazbierałem całą kieszeń nasion.
większość trafiła do Aleksandra (tako zowie się ów pszczelarz znakomity)
ale kilka zostawiłem sobie.
także w połowie stycznia ... coś się zazieleniło
i pojawił się on.
Oliwnik wąskolistny (syn. oliwnik zwyczajny) Elaeagnus angustifolia L
Prawdopodobnie w tej samej skrzyneczce wraz z wzrastająca długością dnia, zaczną pojawiać się nowe kiełki - ale ten zawsze będzie pierwszy.
Ps - gdyby się okazało że to jednak magnolia ... nie omieszkam poinformować
jeszcze nieśmiało, bo czeka nas ocieplanie i tynkowanie i robienie nawierzchni
... ale powolutku już coś sobie do posadzenia szykuję.
Mahonię pospolitą "ukradłem" babci
zeszłego roku, zrobiłem odkład jednej z gałęzi,
jesienią dostrzegłem że puściła korzenie,
więc urwałem go i przeniosłem do siebie.
Mahonia pospolita, mahonia ostrolistna,
ościał pospolity (Mahonia aquifolium (Pursh) Nutt.)
Zimowała w piwnicy, w dobrze nasłonecznionym miejscu,
bez przesady ciepłym, ale i bez mrozu.
wkrótce po przeniesieniu uschły jej wszystkie liście i zamarł spory kawałek pędu.
Ale w połowie stycznia dostrzegłem maleńkie zieleniące się plamki na dwu końcach tego co zostało w ziemi.
Dziś to już wyraźne krzepkie kiełki, których na razie nie rozdzielam.
powędrowały do osobnej doniczki, i wraz z ustąpieniem lutowych mrozów
wyniosę je na pole (do niewtajemniczonych - dla Galicjusza "pole" to tyle co dla Kongresowiaka, czy Poznaniaka "dwór").
po skończonych robotach, znajdę dla niej miejsce już na stałe.
Nieco inaczej jest z drugim kiełkiem.
Sam nie wiem czy to
Oliwnik wąskolistny, czy może ... magnolia?
No nie wiem,,bo do jednej skrzyneczki wsadziłem pozyskane na drodze zbieractwa
(przecież mówiłem że koczownik ze mnie i zbieractwo jest tym zajęciem, które poza koczowianiem lubię najbardziej ;-) )
Osobiście stawiam na Oliwnika.
choć i oliwnik i magnolia są dwuliścienne, a tylko tę cechę póki co udało mi się zaobserwować.
Nawet nie wiedziałem że rośnie u mnie w pobliżu,
dopiero kolega zainteresowany pozyskiwaniem wszelakich roślin miododajnych
(ma pasiekę i naprawdę pierwszorzędny miód)
wypatrzył go kiedyś z autobusu.
Jesienią poszliśmy tam z Aurą i nazbierałem całą kieszeń nasion.
większość trafiła do Aleksandra (tako zowie się ów pszczelarz znakomity)
ale kilka zostawiłem sobie.
także w połowie stycznia ... coś się zazieleniło
i pojawił się on.
Oliwnik wąskolistny (syn. oliwnik zwyczajny) Elaeagnus angustifolia L
Prawdopodobnie w tej samej skrzyneczce wraz z wzrastająca długością dnia, zaczną pojawiać się nowe kiełki - ale ten zawsze będzie pierwszy.
Ps - gdyby się okazało że to jednak magnolia ... nie omieszkam poinformować
Dobra zabawa przed Tobą,szerokie pole do popisu żeby dogodzić ptakom i owadom.
OdpowiedzUsuńOj magnolię od kiełka wyprowadzić do kwitnienia... no tego Ci życzę oczywiście :)
OdpowiedzUsuńA jagódki mahoni to takie ładne, trzeba przyuczyć dzieci.
Galicjusz- skąd wytrzasnąłeś tę formę?
Biedrzyn - "Damy radę? Tak, damy radę!" ;-)
OdpowiedzUsuńTili - zobaczymy z tą magnolią, póki co sezonuje jeszcze kilka nasion w chłodzie, to być może rusza na przyszły rok. To w sumie bardziej dla hobby i "nauki" niż z potrzeby, bo magnolia rozmnażana wegetatywnie kwitnie po trzech latach, a uzyskana z nasion po ... dziesięciu ;-(.
Na pewno zjedzą po przetworzeniu ... a czy na surowo? Być może?
Galicjusz? _ tak mia sama do głowy przyszła, ale przyznaj brzmi lepiej i bardziej dostojnie niż "Galicjanin" (niczym "Marsjanin") - tak na moje ucho to pobrzmiewa w tej formie nuta rzymsko - patrycjuszowska ;-)
To można je jeść w ogóle?
OdpowiedzUsuńG-alicjusz w krainie Lodomerii niczym Alicja w krainie czarów :)
Ja metoda jesiennego zbieractwa posadziłam 25 kasztanów jadalnych... połowa wyrosła! Chcesz jednego? tylko pamietaj, ze to soliter ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Susan
P.S posadzilam tez perełkowe (rosną koło mojej pracy) wyrosł jeden i... kot mi go zeżarł! mam nadzieję, że nie jest trujący!
Tili - większość roślin jest jadalna, niektóre przy tym lecznicze - mało która szkodliwa a trujące zdarzają się nader rzadko - oczywiście wszystko jest kwestią dawki. natomiast jagody mahonii hodowane w czystym miejscu, nie opryskiwane, są bardzo zdrowe i smaczne - w sam raz na galaretki owocowe.
OdpowiedzUsuńZłośliwcy mówili o "golicji i głodomerii" - ale to przed I WŚ było...
Suzan - jasne ... tylko czy Marzena się zgodzi? a propos gdzie zbierałaś?
Czeka Cię więc fascynujący czas nasadzania. Ja jestem już na etapie przycinania i kontemplacji :))
OdpowiedzUsuńps.
Z krzaków pro-zwierzęcych polecam budleje na motyle, ogniki, berberysy i derenie. Świetnie rosną i owocują w naszym klimacie.
Budleje i berberysy przewidziane, prócz nich także rokitniki. Co do dereni to sam nie wiem, raczej nie za mała działeczka, choć ładnie przycięty dereń też ma mnóstwo uroku.
OdpowiedzUsuńPóki co wszakże sadzę "co się daje" do doniczek.
A dopiero potem będę się zastanawiał nad kompozycjami.
Lubie obserwować jak rosną zasadzone przeze mnie rośliny. To tak jak z dziećmi tylko szybciej:)
OdpowiedzUsuńI patrząc na roślinki, nie myślimy o latach które upływają...
OdpowiedzUsuńNie znam się na roślinkach , ale na tych zdjęciach wyglądają pięknie :)
OdpowiedzUsuńMakro
OdpowiedzUsuńRokitnik to dopiero wieki krzaczor w dodatku kolczasty.
Z małych i pięknych to jeszcze wajgele polecam - piękne kielichy dla trzmieli i trzmielopodobnych.
Rokitnika można przycinać, jest słonorostem, czyli w sam raz od drogi a na dodatek świetnie może utylizować popiół z pieca CO.
OdpowiedzUsuńJagody ma także jadalne, ale dzieciom bym czegoś hodowanego na soli z drogi i popiele kotłowym do jedzenia nie dał.
Zbierałam koło mojej pracy (sam-wiesz-gdzie). Rosną tam 3 kasztany jadalne i 2 perełkowce. Jak się ociepli będzie okazja do spotkania ;) One są dobre w smaku,a Marzence powiedz, że bez wydawania pieniędzy może się znaleź na wiadomym Placu, gdzie Zuzanna lubiła je jeść tylko jesienią ;) Czyż to nie piękne?
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń