Poranny spacer.
10 kilometrów do przejścia.
kijki
i aż godzina dwadzieścia minut czasu.
Na samo przejście w sumie w sam raz, ale z fotografowaniem ...
pod koniec trasy musiałem już silnie naciskać, żeby nie spóźnić się do pracy.
Trasa, bardzo peryferyjna - rampa kolejowa, stara kolejowa rampa wojskowa, wokół Zakładów Mechanicznych, przez most kolejowy, a jakże ... wszystko po kolei - (choć w zasadzie za rządów Grabarczyka można by mówić PO kolei) , potem wałem, przez ogródki działkowe i już Mościce, między blokami, do Chemicznej i wreszcie na miejscu.
Jak wychodziłem było jeszcze szaro - dla tego nie mam zdjęć z wcześniejszych przejść - bo nie bardzo było co robić ... mrok.
Słońce pokazało się mniej więcej w połowie szlaku, czyli gdy byłem w okolicach mostu kolejowego nad Białą ... tak celowałem.
10 kilometrów do przejścia.
kijki
i aż godzina dwadzieścia minut czasu.
Na samo przejście w sumie w sam raz, ale z fotografowaniem ...
pod koniec trasy musiałem już silnie naciskać, żeby nie spóźnić się do pracy.
Trasa, bardzo peryferyjna - rampa kolejowa, stara kolejowa rampa wojskowa, wokół Zakładów Mechanicznych, przez most kolejowy, a jakże ... wszystko po kolei - (choć w zasadzie za rządów Grabarczyka można by mówić PO kolei) , potem wałem, przez ogródki działkowe i już Mościce, między blokami, do Chemicznej i wreszcie na miejscu.
Jak wychodziłem było jeszcze szaro - dla tego nie mam zdjęć z wcześniejszych przejść - bo nie bardzo było co robić ... mrok.
Słońce pokazało się mniej więcej w połowie szlaku, czyli gdy byłem w okolicach mostu kolejowego nad Białą ... tak celowałem.
Zakole Białej, powstałe w ubiegłym roku podczas powodzi, na szczęście w tym miejscu do zabudowań jest spory szmat placu, więc woda szkód większych nie wyrządziła, ale wcześniej w okolicach Krakowskiej, już napędziła stracha, salon samochodowy i market spożywczy sporo by ucierpiały. w kazdym razie zeszłej przedwiosny w tym miejscu rzeka była prosta.
No i doczekałem się (tak wiem zdania nie zaczyna się od "no i" ani od "ino" ... ino co z tego?) .
Słoneczko wstaje tak jak zaplanowałem ... myk polega na tym że wstaje o pięć minut za późno, więc do pracy pójdę potem prawie biegiem. A tu jeszcze trzeba do kiosku po sobotnią "Rzepę" wskoczyć i organizm wściekle domaga się dużej ilości łatwo przyswajalnych kalorii.
Kilka minut później jestem już na wysokości "pleców" Zakładów Mechanicznych, to ostatnie zdjęcia, aparat ląduje w plecaku a ja podkręcam tempo.
Obserwacje przyrodnicze takie sobie - gawrony, sikory, kosy i drozdy. słyszałem bażanta, widziałem tropy zajęcy i lisów...
W pracy jestem "na styk".
pięknie jest na styku nocy z dniem,
OdpowiedzUsuńtak się teraz zastanawiam, jak wygląda zmiana granic państwowych jeżeli takowa jest rzeczną, a rzeka zmienia sobie koryto jak sama chce
Lubie czerwone graniczne szlaki, onegdaj rozpytywałem o to - zazwyczaj to granica idzie środkiem nurtu, więc jak rzeka nieco zmeandruje to jeszcze nic się nie dzieje, dopiero potem gdy jest to już umyk wyraźny zbierają się komisje z obu państw i dywagują.
OdpowiedzUsuńŁadne zimne wschody Słońca.
OdpowiedzUsuńJa chodzę wieczorami, rano za bardzo lubię spać:)
Przez Tarnów płynie czarna rzeka o nazwie Biała ;-)))
OdpowiedzUsuńMoże dodajmy, że przy tym moście Ziyo nagrało jeden ze swoich teledysków....
Znaczy nie tyle czarna co mętna, zima z roztopów bo wypłukuje iły, latem od zakwitu glonów - najczystsza jest zimą.
OdpowiedzUsuńNo to fajnie mają ludziska mieszkające w strefie przygranicznej :-)
OdpowiedzUsuń