czwartek, 8 maja 2014

Jaja mu zzieleniały !

Od razu rozwiać pragnę trwożliwe domysły - nie mam na myśli żadnego stworzenia typu ssak, zwłaszcza dwunożny.

Kosy to ptaki cudownie umilające nam wiosenne zmierzchy i noce.
Jeśli coś pamiętam z pielgrzymki przedmaturalnej do Częstochowy, to głównie, odśpiewany ku chwale nadchodzącego dnia, koncert kosów w Alei Najświętszej Marii Panny... (no jeszcze to że jednym pociągiem wracali ludzie z pielgrzymki, metalmanii, kibice po meczu, oraz wypuszczeni do rezerwy... ależ to był cyrk...)

Na gniazdo natknąłem się całkiem przypadkiem, otóż szedłem z Tarnowa do Tuchowa przez Porębę Radlną  i pomyślałem sobie że równie dobrze jak szlakiem, mogę przejść też boczną ścieżką - jak się okazało ścieżka prowadziła donikąd a w zasadzie całkiem w drugą stronę, więc musiałem pójść na żywca.

I po drodze coś wyfurczało w korony drzew prawie tuż przede mną. Pewnie nigdy bym do tego drzewa nie podszedł, ale skoro wyfurczało, to znaczy ze coś tam jest - a skoro jest... no i było!

Ukryte w rozłogach korzenia gniazdo kosa

A w nim pięć ślicznie zielonych jajek. To stosunkowo rzadkie znalezisko, kosy zazwyczaj nie gniazdują na ziemi, skoro tu się zdecydowały, to pewnie miały pu temu ważny powód. W okolicy domów ludzkich poza plebanią nie ma, to pewnie i kotów też, a jak nie ma kotów, kun czy lisów to lęg mają bezpieczny.

W każdym razie naprędce oddaliłem się od gniazda. w chwile potem już z oddali za pomocą lunety obserwowałem powracającą do jajek samiczkę.



16 komentarzy:

  1. Nadzwyczajny kolor tych jajeczek i niesłychane znalezisko.
    Jeszcze jakis czas temu śpiew kosów budził mnie regularnie wcześnie rano. Piekny jest ich śpiew.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio miałam wątpliwą przyjemnośc wstać o 4 rano aby zaraz potem wyruszyć do pracy. Jako typowa sowa świty oglądam raczej od d... strony, tego, od DRUGIEJ strony ;)
    Niemniej muszę przyznać, że w centrum miasta taki ptasi koncert był, ze hej! A nawet Hej! Hej!

    Pozdrawiam, Susan

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że samica wróciła :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne gniazdo i "mieszkańcy" Oby kosy zdrowo wyleciały z gniazda!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hanna - może nie "niesłychane" (aczkolwiek dzięki za uznanie) - ot ciekawostka. Kolor jaj to przystosowanie - takie lepiej się maskują.

    Susan - tam koło Ciebie to co najmniej kilka par kosich gniazduje. A czwarta rano to całkiem przyzwoita pora - ja lubię kłaść się późno, wstawać wcześnie i ... dosypiac w ciągu dnia ;-)

    Biedrzyn - na puste gniazdo raczej nie wracają do jak w 90 procentach, do piskląt w 99.

    Ewa - oby, ale to wypadkowa wielu czynników.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sam prowdziłem kiedyś ewidencję wszystkich nisko położonych kosich gniazd w ograniczonym do "zaledwie" 100 ha obszarze WPKiW...

    To było w podstawówce i liceum, ale niektóre z nich odwiedzam do dziś i uwaga - niektóre są nadal czynne (choć właściciele pewnie się zmienili).

    Rozrywka lepsza niż grzybobranie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziś znalazłam takie gniazdko w moim Kju. W róży... Najgorsze jest to, że ona wywrotna jest. W gniazdku 3 jajeczka i bardzo zniecierpliwiona latająca mama.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też widuję kosa w swoim ogrodzie, ale mam nadzieję, ze gniazdo uwije w rozsądnym (tj. niedostępnym dla kotów) miejscu. Przyłączam się do gratulacji i znalezisko, i zdjęcia super

    OdpowiedzUsuń
  9. Doroto - dzięki
    Stradovius - na setce hektarów to musiało być co ewidencjonować. A swoją drogą - jedni wzywają by gniazda na jesieni zrzucać, tak aby wytępić część pasożytów, drudzy twierdzą że zrzucanie nie ma sensu, pasożyty i tak sobie poradzą, a ptakom w ten sposób odbiera się część czasu lęgowego, co w warunkach niesprzyjającej pogody może zaważyć na wyniku lęgu.

    Susan - to tak jak, ludzie przy budowie domów - jedni budują w dolinach bo boją się wichur inni na szczytach bo boją się powodzi - ptaki też podejmują ryzyko.

    Gremlin - Praktycznie w przypadku kosa nie ma takich miejsc. Pozostaje maskowanie i... odstraszanie - to naprawdę skuteczna metoda. Sam widziałem kota skaczącego z kilku metrów na beton po tym jak poszczuła go parka zięb, to i kosy sobie poradzą.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj!
    Pamiętam jak ojciec mnie w dzieciństwie uczył, że gniazda należy szybko mijać i patrzeć na nie z daleka.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokładnie tak Michale - jedno czy kilku razowe wystraszenie samica zniesie bez problemu, ale długotrwały stres może ją doprowadzić nawet do porzucenia lęgu.

    OdpowiedzUsuń

  12. Ale sobie wybrał miejscówkę, poszedł po najmniejszej linii oporu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś go musiało Damianie do takiego wyboru skłonić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajne umiejscowienie gniazda. Do tej pory widzieliśmy tylko jedno gniazdo kosa zbudowane na ziemi - dokładnie w takim samym miejscu jak znalezione przez Ciebie. Ciekawe czy zakończy się sukcesem... Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem, nie mam kiedy iść tam znów i sprawdzić, zresztą teraz to już i tak "po ptokach" (nomen omen);-)
    Zaryzykował bym twierdzenie iż gniazdo mogło przetrwać, jest w stosunkowo niedostępnym miejscu, z jednej strony trwają prace budowlane, co na pewno odpędza dzikie zwierzęta, a z drugiej jest dość daleko od siedlisk ludzkich więc koty raczej też nie podchodzą.

    OdpowiedzUsuń