Ot leśny spacer z psem. Schodzimy akurat z Góry św. Marcina w kierunku na Skrzyszów i Lasek Kruk (zielony szlak) wchodzimy w leśne parowy, wypłukane deszczami w ilastej leśnej glebie i nagle pac!
Coś wali mnie w okular lewy.
To coś opada na liście babki na ścieżce i jest bardziej skonfundowane kolizją ode mnie. Małe czerwone i ... nie znam nazwy.
Sięgam więc po aparat i
Ogniczek większy (Pyrochroa coccinea)
W domu już bez większych problemów przy pomocy
forum entomo (to nie mój wątek) ustalam kto zacz.
Hmmm - chciał bym jeszcze pofotografować, ale natrętne chordy, hardych, chytrych i chciwych mojej krwi komarów skutecznie mnie odpędzają. Stąd zresztą rozmazanie tego drugiego zdjęcia, jakaś wredna samica usiłowała mi wkłuć się w brzeg powieki... ona przepłaciła to życiem, ja "zerwanym" zdjęciem.
Niesłychane. Przyglądam się bacznie rozmaitym stworzonkom, ale takiego jegomościa jeszcze nie widziałam. Niesłychanie pasuje mi do... ubrań :))
OdpowiedzUsuńNiestety nie umiem preparować owadów i robić z nich biżuterii ;-)
OdpowiedzUsuńMatko kochana, co Ty za makabry opowiadasz. A kysz z takimi pomysłami, a kysz...!
OdpowiedzUsuńKiedyś uchwyciłam aparatem krewniaka, ale nie miałam pojęcia,że to ogrodniczek. Człowiek całe życie się uczy.
OdpowiedzUsuńNa szczęście jest Internet i co by nie mówić, rozwinięcie skrótu WWW jako wszechnica wiedzy wszelakiej jest całkiem uzasadnione.
OdpowiedzUsuńNiesamowita barwa :D
OdpowiedzUsuńA jak się ich pozbyć z domu bo mam ich multum w kotłowni normalnie spacerują się w te i wewte pomocy
OdpowiedzUsuńDroga nieznajoma - sam nie wiem, myślę że akurat te po piwnicy nie spacerują, choć być może jednak tak. W takim wypadku wystarczy im otworzyć okna i same wylecą, bo to zwierzęta żyjące w otoczeniu roślin nie murów.
OdpowiedzUsuń