piątek, 26 czerwca 2009

oko w oko wśród traw

Słoneczko wyszło, drzwi wewnętrzne mam już zamontowane, zaraz jedziemy z żoną wypatrzyć jakieś klamki do nich - więc resztę czasu, nim wróciłem do mieszkania by szykować dla rodziny kopytka na obiad, poświeciłem na dokończenie strzyżenia chwastowiska na działce i wokół.

Właśnie wtedy przypomniałem sobie o tych zdjęciach i o przygodzie z nimi związanej.
A było to tak:
W czasie przed ostatnia pora deszczową, postanowiłem skosić trawę et consortes, czyli generalnie zielsko przeróżnego autoramentu które porasta mi "ogród".

Już w trakcie strzyżenia, spod żyłek kosiarki coś gwałtownie załopotało i znów zapadło kilka centymetrów dalej, żeby sobie to coś jeszcze pofrunęło w drugą tę skoszoną stronę, pewnie nie było by tego postu, ale uparciuch odskoczył na tyle by przedłużyć sobie życie o kilka sekund, gdyż przy następnym ruchu reki, właśnie w tym miejscu znalazła by się głowica kosiarki i śmiercionośne wirujące żyłki.
Nie lubię bezsensownych śmierci.

Wyłączyłem maszyn, i poszedłem do domu po aparat.
Następnie na leżąco rozpocząłem mozolne rozgarnianie traw - nie powiem, ale trochę czułem się jak Tony Halik, Fiedler czy Cejrowski.

Centymetr po centymetrze rozgarniałem źdźbła, by wreszcie!
Ła!!!!!
Patrzy na mnie !

A twarzyczkę to ma niezbyt wyjściowa.

I rozmigotała się migawka aparatu, rozbłyszczały flesze - bo to już się chmurzyło - na porę deszczową rzecz jasna - i srogi szkodnik agrotis exclamationis został zatrzymany (w kadrze, ale dobre i to)





Swoją droga nie mam pojęcia dlaczego wciąż pokutują pojęcia "chwast" czy "szkodnik" ?
Cóż takiego złego czyni rolnica czopówka, czyli nasza dzisiejsza bohaterka że mianowano ja szkodnikiem?
Że jej larwy przekąszą tu i ówdzie kilka listków? A napowietrzanie gleby, w trakcie zimowania i przepoczwarzania się pod ziemią się nie liczy?
A dostarczenie żeru ptactwu i nietoperzom?

Konia z rzędem temu co mianem "szkodnik" szermuje, kto potrafi ustalić miejsce rolnic w łańcuchu troficznym - bo o wyjaśnieniu jej miejsca w ekotonie danego siedliska nawet nie marzę.

A sama Rolnica? - po obfotografowaniu, została delikatnie przeniesiona na tereny już ogolone.
Posted by Picasa

1 komentarz:

  1. No to mamy już razem dwie rolnice. Moja (tasiemka) identycznie uratowana w trakcie koszenia.

    OdpowiedzUsuń