Coś szwankuje i nie wchodzą zdjęcia ale za to wchodzi tekst...
Przy własnym domu nawet odśnieżanie ma swój urok...tyle że średni
;-). Ale jakoś się uporałem, przy litościwych oczach Aury, która za
nic nie mogła pojąć po jaką cholerę wykonuję te bezsensowne
czynności, zamiast iść gdzieś na spacer, lub choćby pobiegać z nią
wokół domu.
Dziś znacznie cieplej, fala mrozu przeszła wczoraj dobiło mi obok okna
do 16 na minusie, Aura wylądowała w garażu, w drugiej budzie, ale chyba
niepotrzebnie, bo poza tonami jedzenia nic jej nie brakuje.
Wróćmy do rozmydlań - jak sobie tak kopalem, to przypomniało mi się
"Zdobycie bieguna południowego" Amundsena, a potem droga skojarzeń
"Tajemnicza Wyspa" Verne'a. Co je łączy?
Pewne swoiste podejście do człowieka, do mężczyzny. Tak bohaterowie
Amundsena jak i Verne'a praktycznie nie mają uczuć, są tu i teraz, ich
jedynym celem jest wykonać konkretne zadanie, w tym celu wykorzystują
swoją inteligencje, spryt,przemyślność i siłę - czynią sobie ziemię
poddaną.
Prawdę powiedziawszy jest to wizja całkowicie...prawdziwa! Wbrew temu co
się kreuje w mediach, mężczyźni wolą posługiwać się bicepsem i
lewą półkulą niż uczuciem, empatią czy zgoła sentymentalizmem. Nie
chodzi tu o to byśmy byli tych uczuć pozbawieni ale...traktujemy je jak
krawat ładnie wygląda, ale można się bez niego obejść.
Co zatem nie gra? - bo przecież od razu widać że coś w tym rozumowaniu
nie gra...
Mówimy o sytuacjach w których nie ma jednego z najistotniejszych
czynników...nie ma KOBIET.
Nie ma ich, więc nie ma kto mieszać w ukształtowanej męskiej
hierarchii, ale i nie ma komu uczuć okazywać (homoseksualiści nader
często są bardziej wymagający dla siebie i swoich partnerów, od
normalnych facetów). No czasami można pobawić się z psem...
Co ciekawsze ten ukształtowany system "męskich stad" trwał przez
tysiąclecia bo był... wydajny i w razie klęski nie narażał na szwank
kobiet i dzieci. Dziś to się zmieniło także przez...kobiety. Bo skoro
zdobywamy ten świat dla nich (a każdy z nas tak twierdzi) to trudno nie
dostrzec iż w większości wypadków został on już zdobyty, zatem
przekształcenie zdobywcy w pantoflarza jest z punktu widzenia kobiety
nader korzystne - warunki życia są już bardzo dobre, byt zapewniony, to
ki diabeł ma chłopa nosić po syberiach i biegunach, skoro może sobie
włączyć Discovery?
Miło, że wróciłeś. Pewnie się przy odśnierzaniu napracowałeś, ale i tak to wszystko stopniało. Ot i cała zima...
OdpowiedzUsuńA po za tym fajny tekst, liczę na następne:)
PS. Wesołych Świąt i miłego Sylwka:)
Nosi, bo telewizor nie przekazuje smaków i zapachów oraz trójwymiarowości cudów natury, a także grozy sytuacji, no i w końcu ktoś musi być tam i tam i tam, by potem mogło być na Discovery lub na blogu, że o albumie rodzinnym nie wspomnę :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie :-)