..Już w zeszłym roku, a może to było na początku obecnego, telewizornia polska wyemitowała jeden z odcinków "Wajraka na tropie".
Program był akurat o dzierzbach i jakoś tak dziwnie utkwił mi w głowie. Wajrak ma szczególną cechę ... jest zaraźliwy!
Na drugi dzień poszedłem szukać dzierzb w okolicy ... ale gdzieżby nie uświadczysz u nas dzierzby!
Co zresztą dziwić nie może bo to nie są tereny które ten ptak lubi.
Choroba prospektorów
- rozgorączkowany umysł, przyspieszone tętno, drżące ręce itd ...
tombak bierze się za złoto
jakieś kłaczki na odległym głogu (lub czymś podobnym) za ... przejaw bytności dzierzby!
Bieg, skok przez chaszcze !!
pokrzywa po tyłku głaszcze !!!
Dobiegłem i zobaczyłem - NIC coś niczym kawałek zeschłego siana
opatulone wokół dzikoróżanej witki.
Wiatr przyniósł i się zawiesiło - pomyślałem.
Klnąc w duszy swoją zapalczywość musiałem wrócić po własnym tropie.
Następne dwie godziny poświeciłem na wydłubywanie rzepów z sierści Aury i swojej odzieży, tudzież rozdrapując popokrzywowe bąble.
A wczoraj na spacerze !!!!
Program był akurat o dzierzbach i jakoś tak dziwnie utkwił mi w głowie. Wajrak ma szczególną cechę ... jest zaraźliwy!
Na drugi dzień poszedłem szukać dzierzb w okolicy ... ale gdzieżby nie uświadczysz u nas dzierzby!
Co zresztą dziwić nie może bo to nie są tereny które ten ptak lubi.
Choroba prospektorów
- rozgorączkowany umysł, przyspieszone tętno, drżące ręce itd ...
tombak bierze się za złoto
jakieś kłaczki na odległym głogu (lub czymś podobnym) za ... przejaw bytności dzierzby!
Bieg, skok przez chaszcze !!
pokrzywa po tyłku głaszcze !!!
Dobiegłem i zobaczyłem - NIC coś niczym kawałek zeschłego siana
opatulone wokół dzikoróżanej witki.
Wiatr przyniósł i się zawiesiło - pomyślałem.
Klnąc w duszy swoją zapalczywość musiałem wrócić po własnym tropie.
Następne dwie godziny poświeciłem na wydłubywanie rzepów z sierści Aury i swojej odzieży, tudzież rozdrapując popokrzywowe bąble.
A wczoraj na spacerze !!!!
Łoł!!! Toż to to mnie zrobiło w zwierze które paszczą
głos "i ha ha" wydaje szyderczy na moją cześć zapewne!
Koń by się uśmiał, i pewnie się uśmiał - że coś takiego mogłem pomyliłem z owadem - ba, ale wtedy było:
po pierwsze primo daleko,
a po drugie primo zeschnięte na siano.
No dobrze ale co to takiego?
Zapytanie wrzuciłem na jak zawsze bezbłędne Bioforum
I na odpowiedź nie musiałem długo czekać!
po pierwsze primo daleko,
a po drugie primo zeschnięte na siano.
No dobrze ale co to takiego?
Zapytanie wrzuciłem na jak zawsze bezbłędne Bioforum
I na odpowiedź nie musiałem długo czekać!
Przedstawiam Państwu -
Galas Szypszyńca różanego!
(Rhodites rosarum syn. Diplolepis rosae)
Niewielka ta błonkówka składa swe jaja w pączkach wierzchołkowych dzikiej róży (zwanej "szypszyną" - aczkolwiek pierwszy raz to słyszę, wiec pewnie "szypszyna" to nie galicyjska gwara. - w każdym razie to ma tłumaczyć nazwę owada)
Rozwijające się larwy wydzielają .. hormony roślinne - które powodują deformację tkanek żywiciela!
I w ten sposób powstają te fantazyjne twory.
Zamiast kwiatów i liści mamy taką oto narośl
a wewnątrz niej kilka dojrzewających larw owadzich.
Tu przezimują a na wiosnę jako dorosłe owady wygryza się na zewnątrz ...
Ale drugi raz już mnie nie oszukają!
Galas Szypszyńca różanego!
(Rhodites rosarum syn. Diplolepis rosae)
Niewielka ta błonkówka składa swe jaja w pączkach wierzchołkowych dzikiej róży (zwanej "szypszyną" - aczkolwiek pierwszy raz to słyszę, wiec pewnie "szypszyna" to nie galicyjska gwara. - w każdym razie to ma tłumaczyć nazwę owada)
Rozwijające się larwy wydzielają .. hormony roślinne - które powodują deformację tkanek żywiciela!
I w ten sposób powstają te fantazyjne twory.
Zamiast kwiatów i liści mamy taką oto narośl
a wewnątrz niej kilka dojrzewających larw owadzich.
Tu przezimują a na wiosnę jako dorosłe owady wygryza się na zewnątrz ...
Ale drugi raz już mnie nie oszukają!
O! I ja spotkałam na niedawnej wycieczce takiego cudaka. I nawet się zastanawiałam, co to może być. A tu proszę: szukasz dzierzby, masz szypszyńca. Nie szukasz, też masz ;-)
OdpowiedzUsuńA dzierzby kiedyś, dano temu obserwowałam pomieszkując na wsi. I nawet gniazdko wytropiłam. I śledziłam, z moim malutkim wtedy synkiem, dorastanie ptasich dzieci, od jajeczek aż do wylotu i pustego gniazdka, które w naszym głogu pod płotem rodzina dzierzb założyła.
Fajnie mieliście ...
OdpowiedzUsuńFajnie!
OdpowiedzUsuńAle literówek nastawiałam, oj!
Ale cudaczek:)
OdpowiedzUsuńU mnie gąsiorki trzymają się zdrowo. Srokosze też są.
OdpowiedzUsuńA Adam niech zaraża ile się da :-)
A ja też lubię Wajraka!
OdpowiedzUsuńnajlepiej szukać czegoś innego, na pewno wtedy się znajdzie ;)
OdpowiedzUsuńU nas gąsiorki wyprowadziły w tym roku młode w żywopłocie świerkowym, w pobliżu nie ma żadnych kolczastych "narzędzi" do rozrywania ofiar, więc nie spodziewałam się ich tam kompletnie.
Kolejna fajna nazwa - szypszyńc:)
OdpowiedzUsuńSzukajcie, a znajdziecie co innego:)
Makro jeśli masz ochotę na pewną zabawę blogową to zapraszam.
OdpowiedzUsuńTak to już jest, że szuka się jednego, a znajduje drugie ;) Bardzo ciekawa roślinka. To jej wnętrze opisałeś tak, że aż ciarki mi przeszły ;)
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze, jest to dla mnie obszar niewiedzy głównie, ale nieobojętny;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dziękuję za wizytę, no i zapraszam, rzecz jasna, nieustająco;)
Wykrzykniki, skoki, tempo, rymy - aż się zadyszałam przy czytaniu;)
OdpowiedzUsuń;-)
OdpowiedzUsuń