Scenkę zlukałem w piwnicy... mojej piwnicy. Pająki mają się tu nieźle, a dla nasoszników to wręcz rajska kraina, choć nie wiem jak z aprowizacją odkąd pozatykałem odpływy do kanału i komary przestały się tu osiedlać. Zona moja wpada w szał sprzątania piwnicy tylko na wiosnę, przez pozostały czas, żyją tu sobie całkiem nieniepokojone. Miałem jeszcze pięknego kątnika pod progiem garażu, ale chyba już po nim bo trzeci rok z rządu gonie widziałem,poza tym plątają się tam i ówdzie zyzusie tłuściochy. Generalnie sam cierpię na lekką arachnofobię, ale umiem to sobie wytłumaczyć i choć kultywuję w sobie wszystkie atawizmy, to ten (choć jego także kultywuję) umiem opanować racjonalnym myśleniem.
Zatem scenka rozgrywała się tuż przed moimi oczami ale na ścianie schodów - zatem mogłem obserwować albo z ich lewej strony, albo od dołu - z prawej czy z góry musiał bym umieć latać.
Poza tym kolejny raz przekonałem się że mój nick jest powiedzmy sobie szczerze... adekwatny do grafomana. Grafoman lubi pisać ale nie umie - makroman lubi robić makra ale nie umie tym co ma, może gdyby miał lepszy sprzęt... ale nie ma. W tej chwili to zwykły aparat, z przystawianym doń obiektywem lunety. Generalnie zadowolony nie jestem, usprawiedliwiał się nie będę także warunkami oświetleniowymi, czy trudnym położeniem obiektu - zdjęcia powinny być lepsze - wybaczcie.
Ps. rozważam rezygnację z tego nicka i powrót może do harcerskiego przezwiska "Borówa",co Wy na to?
Celowo piszę tak długo - żeby osoby wymienione na czerwono - nie były narażone na nieprzyjemne dla nich widoki - po prostu zdjęcia będą schowane jeszcze na podekraniu.
A teraz popatrzcie:
To zobaczyłem jako pierwsze.
Pholcus phalangioides, nasosznik trzęś [Fuesslin, 1775]
To silnie synantropijny pająk - ale co ciekawe...nie występuje na Wyspach Brytyjskich. choć skoro mieli tam inwazję Polaków - to może już występuje?
Polecam serwis ARACHNEA - mają tam jeszcze więcej ciekawostek o tym sieciarzu
Śmiem podejrzewać iż ofiarą nasosznika padł Zyzuś tłuścioch lub Fałszywa czarna wdowa (Steatoda bipunctata).
Ale pewności mi brak - bo musiał bym odgonić zdobywcę, rozpakować ofiarę... ajakoś mi się nie chce...
A na koniec próbka tego jak robię zdjęcia. Do obiektywu aparatu, dokładam obiektyw lunety (dobry, radziecki sprzęt), następnie zumem i odległością od obiektu szukam ostrości - potem naciskam migawkę i ... modlę się by mi ręka nie drgnęła. Wychodzi średnio jedna na kilka prób i to "wychodzi" nie tak do końca jak bym chciał. Poza tym wszystkie możliwe latarki, żarówki itp. źródła światła...
Nie jest lekko być makromanem...
Nososznik wygląda na przyjemnego kolegę. Ja na jego miejscu nie byłbym zapewne tak miły, gdyby mi ktoś wsadzał lunetę prosto w obiad:) Swoją drogą, zdjęcia wykonane tym zestawem są zaskakująco dobre. Czyli jednak może porzucisz zamiar powtórnego stania się Borówą i pozostaniesz Makromanem?:)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta innowacyjność w fotografii makro. Świetny pomysł! Jeśli chodzi o pająki, to jeden z nielicznych obiektów ze świata zwierząt, którego panicznie się boję. To jest niesamowite, skąd bierze się ten strach przed tymi zwierzętami:). Nie potrafię tego wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńWojciech - bo to są w sumie fajne stworzenia, mają jeden z silniejszych jadów w świecie pająk ale na tyle słabe szczęki że nikomu poza innym drobiazgiem nie zagrażają.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zdjęcia, powinna być lepsza głębia ostrości - ale "się nie dało" ani przesłoną, ani czasem niczego osiągnąć i do tego musiałem mrugać lampą, bo inne oświetlenie nie zdawało egzaminu.
gŁOŚu - makro to niesamowita przygoda - ale potrzebny jest sprzęt,co najmniej lustrzanka, obiektyw makro,tuleje dystansowe i sensowny statyw - potem można już bawić się z dobieraniem źródeł światła itp. Mi z braku tegoż pozostają "partyzanckie" metody.
Lęk przed pająkami to atawizm,zakorzeniony w instynkcie, dziedziczony w genach. Naszym przodkom ratował zdrowie i życie,dla nas to już tylko pewna uciążliwość.
Pająki to ja lubię, nie powiem, ale ten rzeczywiście ma coś w sobie przerażającego. Mało estetyczny typ. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja tam pająki lubię. Zawsze staram sie w pokoju mieć pająka gdzieś w kącie. Tak na szczęście. Zabobon z domu, ale jakoś czuję sie z nim dobrze. Na przekór Nucie, która znaczy swoją walkę z pająkami krwią i żelazem...
OdpowiedzUsuńNo ale pająków jest więcej ;)
Pozdrowienia
Zbyszku - moim zdaniem te włochate są bardziej przerażające - nasosznika spokojnie wezmę do ręki,krzyżaka tylko z sierścią najeżoną karku...
OdpowiedzUsuńJulianie - to tak jak ja. Ale kobiety już tak mają,naturę kochają tylko na obrazkac hnigdy u siebie w domach ;-)
Nie ma co się przejmować, że nieprzyjemne widoki - toż to samo życie, w makro.
OdpowiedzUsuńDOKŁADNIE od takiej samej scenki zaczęłam blogowanie przyrodnicze: w kąciku zastałam peklowaną muchę i tak mnie ten widok zacukał i ujął, że aż wzruszył. Chyba pójdę sobie jeszcze raz popatrzeć, mmm, a tobie dam linka:
https://ekolandiaplus.blogspot.com/2012/07/peklowanie-muchy.html
I też sprzętu dobrego brak, w tym nawet radzieckiego. Ważne żeby modele nie uciekali. A jak peklują - nie uciekają, zatem git.
Pozdrawiam.
STRRRASZNIE CUDNY ten nasosznik ...
OdpowiedzUsuńa szamanko widać lubi tak, jak ja :-)
Ekolandio - wiem że niektórzy nie lubią - więc uczciwie uprzedzałem. Widoki nieprzyjemne zresztą głównie dla zyzusia ;-).
OdpowiedzUsuńOdwiedziłem
Za czasów radzieckich cyfrówek nie robili ;-) a to idealne narzędzie do makr. Choć trzeba przyznać że z Zenkiem szmat Europy zjeździłem a poza taśma migawki chyba wszystkie usterki można było w nim naprawić za pomocą nożyka ;-).
Malino - to w sumie sympatyczne pająki - podrażnione zaczynają trząść swoja siecią (stąd drugi człon nazwy). Mam nadzieję że pająków nie jesz? ;-)
"Borówa" brzmi moim zdaniem szorstko. Co do portalu, to trochę mało informacji, ale dla początkujących pewnie jest ok :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.