Witam - na YT wrzuciłem filmik - opracowałem go w ichniejszym edytorze, całość nagrałem tabletem marki Lark, jakość obrazu i dźwięku są katastrofalne i to nawet dobrze (robienie dobrej miny do zlej gry) gdyż ... nie będziecie się rozglądać, tylko posłuchacie co mam do powiedzenia - raptem trzy minuty - da się wysiedzieć...
Cytując miszcza (daj mu Panie wieczne odpoczywanie, bo jeszcze po tym padole się pałęta) z pewnej telewizornii: "wszystkie fakty są autentyczne".
Tak... Powiem ci, że ja kilkakrotnie interweniuję. Jak się mieszka w centrum vis a vis dworców to różne cuda się widzi. A to bezdomni zimą chcą na klatkę- dzwonię po straż miejską (X razy). A to bijatyka pod blokiem, że nos i nogi latają w powietrzu swobodnie - wzywam policję (2 razy). A to nieprzytomny człowiek na chodniku- wzywam pogotowie (2 razy). Naocznym świadkiem wypadku byłam i nawet wtedy zgłaszałam i późniejsze zeznania brali ode mnie telefonicznie. Nigdzie nie musiałam chodzić. I nigdy, powtarzam NIGDY nie miałam takiej sytuacji jak Ty. Zawsze dziękowali i nic więcej nie chcieli. Zawsze też będę dzwonić i wzywać. Raz jak okradli sklep pod naszym blokiem to po zeznania przyszli do mnie do domu. Raz też zgłosiłam telefon z pogróżką o próbie samobójczej... Powiedziałam, że jestem w ciąży i nie mogę iść samodzielnie bo mam leżeć. Poszli, na moją prośbę ubrani po cywilu. Szacun. Natomiast zauważyłam jedną rzecz. Znieczulica jest. Gdybym w tych przypadkach (WSZYSTKICH) nie zadzwoniła nigdzie ja, to nie zadzwoniłby nikt. Nawet wtedy jak mały chłopiec wpadł pod samochód i leżał na ziemi, wdziało to ponad 10 osób. W mig zostaliśmy tylko ja, chłopiec i pani, która spowodowała wypadek. Co robić? Odejść? Nie można... Powiem więcej... Cokolwiek dajesz światu wraca do Ciebie falą. Kiedyś nam pod blokiem poważnie uszkodzono samochód. Świadkiem zdarzenia był policjant. Posprawdzał rejestracje i przyszedł i nam powiedział kto, co i kiedy. Powiedział też, że w razie czego zaświadczy. Dobro wraca.
Jest bardzo OK, pomijając dźwięk (chyba, że to wina mojego komputera, choć starałem się wszystko dostosować). Wracając do treści. Zgadzam się z Tobą w 100%. Kiedyś zawiadomiłem policję o włamaniu do księgarni (swoją drogą, ciekaw jestem, kto normalny włamuje się, żeby ukraść książkę?). Kazali mi czekać, więc czekałem i pilnowałem. Godzinę z hakiem! Przyjechali, olali i pojechali. I tyle z mojej obywatelskiej aktywności:) Twoja opowieść, to jednak inna para kaloszy i dlatego zachowałbym się i pewnie tak się zachowam, gdyby podobna historia, przydarzyłaby się i mi.
Suzan - czyli wynika z twoich słów że po prostu miałem pecha i trafiłem na patrol specjalnej troski ;) Trochę mnie to uspokaja, ale mimo wszystko nie mam zaufania do tej instytucji. Zresztą tak samo jak do całej IIIRP z jej ukrytym bolszewizmem (kwestia broni, kwestia obrony koniecznej, kwestia prymatu państwa nad obywatelem i jeszcze z tysiąc innych kwestii). Zazwyczaj więc jak coś się dzieje podejmuję interwencję osobistą. Faktycznie masz ciekawą lokalizację, zapomniałem już jak to jest mieszkać w centrum, tu na zadupiu jest przez 99.99% czasu sielsko i spokojnie ;)
Wojtku - liczyłem że mikrofon w phablecie nie będzie szumał, nagrywałem kilka razy, wybrałem ten najmniej zaszumiony. Należę do ludzi którzy wpierw pdejmują działania a potem myślą o konsekwencjach, więc cały ten film, to była po prostu manifestacja wściekłości na Policję i pięknoduchów w mendiach.
Wiem - marny głos, potrzebny był by inny mikrofon, najlepiej zresztą tan który maja moi synowie przy słuchawkach ;-) Ale niestety nie daje się zdemontować ;-)
Tak... Powiem ci, że ja kilkakrotnie interweniuję. Jak się mieszka w centrum vis a vis dworców to różne cuda się widzi. A to bezdomni zimą chcą na klatkę- dzwonię po straż miejską (X razy). A to bijatyka pod blokiem, że nos i nogi latają w powietrzu swobodnie - wzywam policję (2 razy). A to nieprzytomny człowiek na chodniku- wzywam pogotowie (2 razy). Naocznym świadkiem wypadku byłam i nawet wtedy zgłaszałam i późniejsze zeznania brali ode mnie telefonicznie. Nigdzie nie musiałam chodzić. I nigdy, powtarzam NIGDY nie miałam takiej sytuacji jak Ty. Zawsze dziękowali i nic więcej nie chcieli. Zawsze też będę dzwonić i wzywać. Raz jak okradli sklep pod naszym blokiem to po zeznania przyszli do mnie do domu. Raz też zgłosiłam telefon z pogróżką o próbie samobójczej... Powiedziałam, że jestem w ciąży i nie mogę iść samodzielnie bo mam leżeć. Poszli, na moją prośbę ubrani po cywilu. Szacun.
OdpowiedzUsuńNatomiast zauważyłam jedną rzecz. Znieczulica jest. Gdybym w tych przypadkach (WSZYSTKICH) nie zadzwoniła nigdzie ja, to nie zadzwoniłby nikt. Nawet wtedy jak mały chłopiec wpadł pod samochód i leżał na ziemi, wdziało to ponad 10 osób. W mig zostaliśmy tylko ja, chłopiec i pani, która spowodowała wypadek. Co robić? Odejść? Nie można...
Powiem więcej... Cokolwiek dajesz światu wraca do Ciebie falą. Kiedyś nam pod blokiem poważnie uszkodzono samochód. Świadkiem zdarzenia był policjant. Posprawdzał rejestracje i przyszedł i nam powiedział kto, co i kiedy. Powiedział też, że w razie czego zaświadczy. Dobro wraca.
Susan
Jest bardzo OK, pomijając dźwięk (chyba, że to wina mojego komputera, choć starałem się wszystko dostosować). Wracając do treści. Zgadzam się z Tobą w 100%. Kiedyś zawiadomiłem policję o włamaniu do księgarni (swoją drogą, ciekaw jestem, kto normalny włamuje się, żeby ukraść książkę?). Kazali mi czekać, więc czekałem i pilnowałem. Godzinę z hakiem! Przyjechali, olali i pojechali. I tyle z mojej obywatelskiej aktywności:) Twoja opowieść, to jednak inna para kaloszy i dlatego zachowałbym się i pewnie tak się zachowam, gdyby podobna historia, przydarzyłaby się i mi.
OdpowiedzUsuńSuzan - czyli wynika z twoich słów że po prostu miałem pecha i trafiłem na patrol specjalnej troski ;) Trochę mnie to uspokaja, ale mimo wszystko nie mam zaufania do tej instytucji. Zresztą tak samo jak do całej IIIRP z jej ukrytym bolszewizmem (kwestia broni, kwestia obrony koniecznej, kwestia prymatu państwa nad obywatelem i jeszcze z tysiąc innych kwestii).
OdpowiedzUsuńZazwyczaj więc jak coś się dzieje podejmuję interwencję osobistą. Faktycznie masz ciekawą lokalizację, zapomniałem już jak to jest mieszkać w centrum, tu na zadupiu jest przez 99.99% czasu sielsko i spokojnie ;)
Wojtku - liczyłem że mikrofon w phablecie nie będzie szumał, nagrywałem kilka razy, wybrałem ten najmniej zaszumiony.
Należę do ludzi którzy wpierw pdejmują działania a potem myślą o konsekwencjach, więc cały ten film, to była po prostu manifestacja wściekłości na Policję i pięknoduchów w mendiach.
Ale słychać słabo. Piszę, nie ~po to żeby marudzić, ale po to, żeby Twoje filmy stały się doskonalsze :)
OdpowiedzUsuńWiem - marny głos, potrzebny był by inny mikrofon, najlepiej zresztą tan który maja moi synowie przy słuchawkach ;-) Ale niestety nie daje się zdemontować ;-)
OdpowiedzUsuń