Pomrów walencjański (Lehmannia valentiana) - oto nasz "inwader"
Straszliwie groźny ten typek, jest z pochodzenia Hiszpanem i mieszkał sobie spokojnie w okolicach walencji, tyle że lubi człowieka, gdziekolwiek jest silnie się synantropizuje...lubi ciepło, a my ludzie lubimy ciepło marnować, więc zawsze znajdzie dla siebie jakąś przytulna cieplarnię, oranżerię, lub choćby stertę odpadków roślinnych w piwnicy.
Straszliwie groźny ten typek, jest z pochodzenia Hiszpanem i mieszkał sobie spokojnie w okolicach walencji, tyle że lubi człowieka, gdziekolwiek jest silnie się synantropizuje...lubi ciepło, a my ludzie lubimy ciepło marnować, więc zawsze znajdzie dla siebie jakąś przytulna cieplarnię, oranżerię, lub choćby stertę odpadków roślinnych w piwnicy.

Żeby było smieszniej pomrowy mają skorupy! tyle że niewidoczne bo wrośnięte w grzbiet "między łopatkami" chciało by się rzec, problem w tym że ślimaki (mięczaki jedne) nie mają szkieletów więc także i łopatek...
Sporo mi kłopotów te jeja sprawiły, a ściślej to że były w pajęczynie...Inne w poblizu pajęczyny były "bezjajeczne" ale to o niczym nie świadczy. Dopiero kwerenda po forach od Arachnei poprzez Przyrodę na ślimakach kończąc, popzwoliła mi ustalic że najprawdopodobniej sa to jaja - najeźdźcy.
Czyli pomrowa walencjańskiego.
Czyli pomrowa walencjańskiego.
Ale powiedzcie sami, czyż nie wyglądaja ... niesamowicie?

Problem z tym ślimakiem polega na tym iż mimo swoich niewielkich rozmiarów, uznany został za szkodliwego szkodnika szkodującego szkody ... poważne autorytety zachęcają nas wiec do wojny totalnej z napastnikiem i stosowanie przy tym broni masowej zagłady w postaci amunicji chemicznej...