Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

wtorek, 27 maja 2014

przemiana

Przemiana z greki metamorfoza - brzmi pięknie. Najpiękniej brzmi i kojarzy się metamorfoza gąsienicy w motyla.... ba motyl to stworzenie poetyckie. Tymczasem płaz... przyziemne w sensie dosłownym, ba niekiedy nawet podziemne a zimowa pora to zgoła poddenne - no to czy to może być piękne?

W dzieciństwie każdą wolną chwilę spędzaliśmy z chłopakami na tzw balach - było to mygło dużych pni drzewnych ułożone na podmokłym placyku obok "Kopyciarni" (zakład produkujący jak sama nazwa wskazuje m/in. obcasy do butów). Pniaki te wyżłobiły w gruncie nieliche zagłębienia, a w zagłębieniach zbierała się woda w której.... kwitło życie (dziś to teren zabudowany... garażami!). Żaby, traszki, złotobrzeżki, tubifeksy, dafnie... marzenie akwarysty.

To wtedy pierwszy raz dostrzegłem przemianę kijanki w żabę - niesamowite!

Odkąd się przeprowadziłem nieodmiennie staram się znaleźć miejsce gdzie w okolicy składany jest skrzek i dorastają kijanki. Przez dłuższy czas bez powodzenia - albo nie było w nich żab, albo wysychały, lub też brzegi miały porośnięte trzciną i zabagnione, nie żebym się bał ubłocić... natomiast w grę wchodziło bezpieczeństwo kijanek - łatwo mogłem spowodować uszkodzenie zwierzaczka, więc odpuszczałem sobie.

W sukurs przyszła mi jednak Góra św. Marcina. Ten duży kompleks łupków jest jak gąbka nasiąknięta wodą - nawet w największe susze, zawsze coś zeń podsiąka - więc na skraju pól uprawnych i drogi zawsze są kilkunasto - kilkudziesięcio centymetrowe niewysychające kałuże - żabie mateczniki.

Tak więc znalazłem:

 Całe stadko uwijało się w mętnej, ilastej wodzie. 

Co jak co, ale wprawę w podbieraniu kijanek mam od dziecka.

 Płazik przez moment próbuje ucieczki a potem.

 Wczepiwszy się w mój palec zastyga w stuporze, mogę focić go bez obawy że zwieje - tyle że jedną ręką. 

 Mam cichą nadzieję że to nie jest ilustracja "zmierzchu płazów"
ps, ten samochód w tle to nie mój - to jakaś "żabcia" podjechała pod Górę św. Marcina na spotkanie ze swoim "żabolem" 

 Jeden wóz został tu, drugi pojechał w górę i skrył za krzakami - co robili nie wiem - zakładam że nie były to rozważania na temat metamorfozy żab...

   Tak na moje oko to Żaba trawna (Rana temporaria)
Wsunąłem rękę do wody, po chwili płaz niepostrzeżenie puścił i schronił się w zbawczym błocie i roślinności. Może mu szczęście dopisze i za jakiś czas będę obserwował jak jego kijanki przechodzą przeobrażenie? 

wtorek, 20 maja 2014

Z mrówkami na pieńku

To nie jest reklama jakiegoś chemicznego świństwa do eksterminacji mrówczej populacji...

Zdjęcia i obserwacje to plon wczesnowiosennego spaceru po Zawadzie - tylko że zapodziały się w niewłaściwym folderze i dopiero przypadkowo odnalazłem je dziś.


Czy wiecie że mrówki mają jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy węch pośród owadów?Posiadają cztery, do pięciu razy więcej receptorów węchowych niż reszta insekciarni.


Geny mrówek wytwarzają 400 białek służących jako receptory zapachów, tymczasem np. jedwabniki tylko 52. muszki owocowe 61, Komary od 70 do 150 kilku, zaś pszczoły 174.
Dane pochodzą z serwisu Nauka w Polsce 


Skąd zatem ten tytuł?
To proste, z tego pieńka robiłem zdjęcia okolicy...

niedziela, 18 maja 2014

Kanał

A propos kanałów... największy "kanał" jest z kanałami telewizyjnymi. Kiedyś np. z kanału TVN dowiedziałem się że jest coś takiego jak "tylna część pleców", a ostatnio z kanału Polsat z programu prowadzonego przez Kingę Rusin iż dopełniacz liczby mnogiej od zająca to ... "zająców" ... aż zajęczałem...

Kanały pod obwodnicą Tarnowa, to swoisty ekosystem, nikt by się tego nie spodziewał lecz właśnie taki się wytworzył w sposób zupełnie naturalny.  Czynnikiem podstawowym jest dopływ czystej świeżej wody ze zboczy Góra św. Marcina. Ponieważ zdecydowana cześć dawnych gospodarstw rolnych na tych terenach działa na "pół gwizdka" lub całkiem zawiesiła działanie ograniczając się do skoszenia łąk w wymaganych terminach i wzięcia dopłat unijnych, w wodzie tej nie ma chemii. Jednocześnie kanały te stanowią dla wielu zwierząt (i niektórych ludzi) wygodny sposób przechodzenia pod obwodnicą. Wprawdzie zagrożeniem są śmieci wyrzucane z przejeżdżających aut (kolizji ze ścianą betonową życzę z całego serduszka), lecz one zazwyczaj pozostają na pasie zieleni.

 Rów melioracyjny odprowadzający wodę z kanałów

Poniżej kanały właściwe

 Nartnik i jego cień 

 Kijanki
Jak widać na załączonym obrazku żaby posiadają pewne mechanizmy adaptacyjne, regułą jest iż wracają one składać ikrę do zbiornika w którym same się wylęgły. To nader sensowne przystosowanie (unikanie ryzyka, złożenia skrzeku do zbiornika który wysycha), było skuteczne przez wiele milionów lat, aż pojawił się człowiek. Przekształcenia terenu które spowodował, odcięły płazy od miejsc rozrodu, lub w ogóle zlikwidowały owe miejsca.  Całkowicie sztywny mechanizm reagowania, doprowadził by do wymarcia populacji na danym terytorium. Tymczasem płazy nauczyły się wykorzystywać miejsca alternatywne.Zapewne ze sporymi stratami, gdy złożyły skrzek w niewłaściwym miejscu, lecz też z szansą powodzenia w miejscach właśnie takich jak ten kanał.



Pijawka końska - tak stawiam - hirudologiem jestem marnym, nikt mnie o pijawkach w terenie nie uczył, więc i ich rozpoznawanie to czysto teoretyczne domniemania. Tu domniemam właśnie pijawkę końską gdyż jak sama nazwa wskazuje... nie pije ona krwi końskiej 
(bo zdechła by w tym kanale z głodu, gdyż koni tu nie ma).
Jest natomiast drapieżcą, żywi się kijankami, owadami, dżdżownicami - a tego akurat nie brakuje). 
Ta na zdjęciu jest wyrośniętą sztuką, choć książki mądre podają że liczą do 100 mm długości to ta na moje oko miała ich więcej.  

na koniec film. Zwróćcie uwagę na drobne jakby kawałki trawy przemieszczające się w drugą stronę niż nurt wody! 

  
Prawda że fajne? 
To larwy chruścika. 
Dorosłe chruściki przypominają motyle, lecz nimi nie są. Stanowią osobny rząd.
Pokuszę się o zaliczenie ich do rodziny Phryganea - ale to także z mojej strony spekulacje. 
W następnym ujęciu chruściki zażerające kawałek rośliny, a może jakieś żyjątko pod nim ukryte? 
Potem pijawki. 

Ciekawe jak przetrwały ostatnie nawałnice? 
Musze iść i sprawdzić.

czwartek, 8 maja 2014

Jaja mu zzieleniały !

Od razu rozwiać pragnę trwożliwe domysły - nie mam na myśli żadnego stworzenia typu ssak, zwłaszcza dwunożny.

Kosy to ptaki cudownie umilające nam wiosenne zmierzchy i noce.
Jeśli coś pamiętam z pielgrzymki przedmaturalnej do Częstochowy, to głównie, odśpiewany ku chwale nadchodzącego dnia, koncert kosów w Alei Najświętszej Marii Panny... (no jeszcze to że jednym pociągiem wracali ludzie z pielgrzymki, metalmanii, kibice po meczu, oraz wypuszczeni do rezerwy... ależ to był cyrk...)

Na gniazdo natknąłem się całkiem przypadkiem, otóż szedłem z Tarnowa do Tuchowa przez Porębę Radlną  i pomyślałem sobie że równie dobrze jak szlakiem, mogę przejść też boczną ścieżką - jak się okazało ścieżka prowadziła donikąd a w zasadzie całkiem w drugą stronę, więc musiałem pójść na żywca.

I po drodze coś wyfurczało w korony drzew prawie tuż przede mną. Pewnie nigdy bym do tego drzewa nie podszedł, ale skoro wyfurczało, to znaczy ze coś tam jest - a skoro jest... no i było!

Ukryte w rozłogach korzenia gniazdo kosa

A w nim pięć ślicznie zielonych jajek. To stosunkowo rzadkie znalezisko, kosy zazwyczaj nie gniazdują na ziemi, skoro tu się zdecydowały, to pewnie miały pu temu ważny powód. W okolicy domów ludzkich poza plebanią nie ma, to pewnie i kotów też, a jak nie ma kotów, kun czy lisów to lęg mają bezpieczny.

W każdym razie naprędce oddaliłem się od gniazda. w chwile potem już z oddali za pomocą lunety obserwowałem powracającą do jajek samiczkę.



poniedziałek, 5 maja 2014

Jeśli szukasz jeleniego...

To znajdziesz grzyba.

 Drobnołuszczak jeleni (Pluteus cervinus (Schaeff.) P. Kumm.)

Przyznam szczerze iż  nazwa jeleni jest mocno intrygująca - pozostałe bowiem nazwy w języku polskim bedłka, daszak rumieniak czy zwyczajnie łuskowiec, to już pospolicie brzmią, ale "jeleni"...
Wyobraźnie już podsuwa wizję stad jeleni toczących boje o kęs ulubionego przez nich grzyba, lub zgoła  odmienne (rzec by można drugo końcowo) wyobrażenie grzybów z lubością porastających to co jelenie po zerowaniu po sobie pozostawiły.
Niestety ani jelenie za grzybem nie przepadają, ani grzyb za jelenimi bobkami.  

 W głowie kołatała się jeszcze nadzieja że to o ludzkiego jelenia chodzi, bo grzyb choć jadalny, to średnio smaczny i trzeba być "jeleniem" by się łakomić na coś takiego. Przyznam knajacka była by to nazwa, lecz skoro można meszkom krzywdę wieczną wyrządzić na cześć Niesiołowskiego je nazywając, to już i "jeleni" jedynie jako niewinny żart uznać można - lecz także nie. 
Owa "Jeleniowatość" do nazwy polskiej z łacińskiego oryginału przeszła gdyż, cervinus od  cervus pochodzi a cervus to... jeleń.

Rzekomo owo cervinus to ze względu na fakt iż podstawki w owocniku tech grzybów - podstawki to nie to na czym grzyb stoi - lecz takie krótsze blaszki pomiędzy dłuższymi w hymenoforze (to co pod kapeluszem to hymenofor właśnie)  - dłuższe robią za osłonę, a na podstawkach czyli krótszych wyrastają zarodniki - no więc owe podstawki - (dały nazwę całej klasie grzybów podstawczakami zwanej)

- Maciej jeszcze jedna dygresja i nie ręczę za siebie
- no już dobrze, kończę z dygresjami

No więc owe podstawki mają... wypustki, które komuś skojarzyły się z jelenimi rogami.

Na zdjęciu tego nie widać, zerkałem pomiędzy falbany w hymenofor (tylko bez głupich skojarzeń prooooszę) za pomocą szkła powiększającego i ... z grubsza widziałem to samo co bez szkła tyle że większe. Więc szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia  czy się komuś dobrze czy źle kojarzyło. Myślę że nie ma innego wyjścia tylko musimy jeleniego na wiarę zaakceptować... obyśmy tylko na "jeleni" nie wyszli.