Nienawidzę samochodziarzy!
Samochodziarze to egoistyczne nadęte buce, zamknięte w swoich blaszanych trumienkach, mknące w poczuciu posiadania "prywatnej przestrzeni", nie liczący się z nikim i niczym!
Nie znoszę tych gnoi bo uczynili z najpiękniejszych miejsc spacerowych trasy swych przejazdów, wciskają w najurokliwsze zakątki miast swoje śmierdzące puszki i zasłaniają nimi miejsca warte zobaczenia lub sfotografowania.
Rykiem swoich tuningowanych (lub tylko zaniedbanych) silników zagłuszają śpiew ptaków i słowa innych ludzi!
Smrodem spalin ze swoich pojazdów tróją niewinnych ludzi niczym w komorach gazowych, zanieczyszczają pola i ogrody.
Chętnie wybił bym zęby samochodowemu ciulostwu, które wyrzuca przez okna śmieci w czasie jazdy.
Samochodziarze wreszcie to MORDERCY!!!!
Zabijają ludzi i zwierzeta.
(Uwaga drastyczne zdjęcia poniżej, więc jak masz słaby żołądek, lub nerwy to odpuść dalsze przewijanie strony!) Spacerowałem niedzielnym popołudniem z Aurą, wróciłem z pracy, zjadłem obiad i poszedłem z psem na przechadzkę, ot taka banalną żeby się miała gdzie załatwić.
Nie wiem co nakłoniło mnie zeby iść wzdłuż obwodnicy, pewnie chęć ucieczki od gromady ludzkiej która obległa Górę Św. Marcina jak w każdy słoneczny weekendowy dzień.
Poszliśmy więc w bok, nagle doszedł mnie przykry słodkawy zapach śmierci. W upalnym słońcu i przy braku wiatru, stanowił coś w rodzaju zamkniętej bańki smrodu, krok wstecz i nic nie czuć, krok naprzód i zaczyna mdlić.
Przyśpieszyłem kroku, aby jak najprędzej wyjść z zapowietrzonego terenu, dopiero gdy odór rozkładającego się mięsa osłabł odważyłem się oglądnąć za siebie - w rowie leżało truchło roztrzaskanej przez auto sarenki.


Jakiś rozpędzony debil uderzył, pewnie nocą, w przemykającego tędy zwierzaka - padliny nie posprzątano, więc raczej nikomu nie zgłosił, albo był wypity, albo sądził że potracił psa.
To o tyle dobrze że nie pójdzie do Związku Łowieckiego po odszkodowanie! Czyli że buc będzie musiał pokryć straty z własnej kieszeni - no chyba że był ciężarowcem - wtedy pewnie nic mu się nie stało. Ale osobówka musiała ucierpieć, co zresztą napawa mnie ogromną radością, ach żeby sobie tak drań jeszcze gębę odłamkami szkła poharatał... wiem że to nie chrześcijańskie, ale jakoś nie potrafię im wybaczyć!
Oczywiście wina nie leży tylko po stronie matoła za kierownicą!
Winni są także ci którzy tę drogę projektowali, wykonywali i odbierali!
Ile by to podniosło koszt inwestycji by zrobić pod jezdnią kilka przepustów dla zwierząt?! Ułamek kosztów całej inwestycji? Nie więcej, zważywszy na konieczność zrobienia przepływów dla wody, to raczej w tych samych kosztach!
Ale kolejny raz jakiemuś idiocie zza biurka zabrakło wyobraźni!