Ale jednak problem istnieje! Pisane o tym było i u mnie na blogu i na blogach znajomych więc temat nie jest nowy, ale co jakiś czas wraca.
Teraz wróci po lekturze artykułu z serwisu Nauka w Polsce :
Najważniejsza konkluzja z tego tekstu - którą można wysnuć brzmi:
LUDZIEEEEE obudźcie się wreszcie, koty to nie są "bezbronne istoty" ale zdeterminowani zabójcy, korzystający z waszej opieki i dzięki temu zyskujący bezwzględną przewagę w środowisku!
Nie łudźcie się - koty nie polują na szczury! Boją się ich!
Koty i myszy? Owszem, czasami, jak się zachce... upolują, ale żeby były tępicielami myszy? No bez jaj... no jeszcze na wsi, po żniwach, gdy bez wysiłku można nałapać gryzoni na ściernisku... no tak, wtedy to owszem... ale w spichlerzach, magazynach, zabudowaniach gospodarskich? A weź się człowieku i wypałuj, trutki se jakieś nasyp, a na koty możesz nie liczyć, złapią jedną na tysiąc obecnych...
Za to koty niszczą ptasie lęgi, zabijają ryjówki (choć zapewne większość "kocich pańć", nawet tych posiadających drugorzędne cechy płciowe męskie - i tak uzna że to "ohydztwo jest myszą") , krety, jaszczurki a nawet... nietoperze!
I o ile jeszcze kilkadziesiąt lat temu robiły to z musu, bo nie mieliśmy wiedzy na temat ich wymagań kulinarnych (potrzebują czegoś innego niż ludzie, a nawet niż psy... i nie otrzymując tego w karmie, muszą zabijać i jeść), to teraz wszelkie kocie karmu są właściwie bilansowane... ale instynkt zabijania pozostał.
Koty to nie tylko tępienie ptaków, to także krzyżówki z dzikimi kotowatymi potwierdzone bez cienia wątpliwości badaniami genetycznymi.
Dlatego pozbyłem się wszelkich wyrzutów sumienia gdy moja Aura pogoni kotu kota!
Koty mają być w mieszkaniach a nie wypuszczane na zewnątrz!
Kot na swobodzie to szkodnik!!!
I widać to czarno na białym!
Czy zatem strzelać do bezpańskich kotów?
A może akcja przymusowej sterylizacji (tylko jak to przeprowadzić na wsiach?)
Albo chemia w karmie, która obniży płodność (już widzę jak "pańcie" kupują.. konkurencyjne!), albo kary dla osób puszczających koty luzem... tylko jak to udowodnić?
Problem wydaje się nierozwiązywalny, póki "kocie mamy" nie zaczną myśleć o swoich kotach realistycznie, odrzucając na bok sentymenty i ckliwe bajeczka, a ludzie na wsiach, przestaną traktować przyrodę jako wroga, w niszczeniu którego kot jest sprzymierzeńcem.
20 komentarzy:
Też już kiedyś o tym pisałem. Bezpańskie koty, ale i psy też, to zmora. Na wsi często panuje przekonanie, że zwierzaki same muszą się wykarmić i dlatego są puszczane w teren. Na Podlasiu często widujemy sfory kundli penetrujących okolice w poszukiwaniu czegoś do żarcia i czasem mamy obawy przed wyjściem z auta. Jedyna (chyba) metoda, to obowiązkowe czipowanie. Za wyczyny takiego psa lub kota odpowiadałby wtedy właściciel. Oczywiście wielu oleje takie prawo i wtedy niestety musi być zastosowana metoda ostateczna. PS. Szkoda, że zmieniło się prawo, które pozwalało na odstrzał zwierzęcych kłusoli 200 m od zabudowań. Teraz trzeba zwierzaka złapać i dostarczyć do schroniska. Tyle, że jakoś nie widzę setek chętnych do łapania skundlonego rottweilera :)))
Z tym odstrzałem to też były przekręty - bo mi jeden debil mysliwy omal Aury na prywatnym polu (nie moim, ale z rodziny) nie odstrzelił!
Chipowanie nic nie da, bo jeśli unikają szczepień (jedna książeczka na dziesięć psów) to chipów tym bardziej unikać będą. Odłów lub odstrzał inaczej nie widzę. Przykre to i trudne ale...
Deu - wybacz ale mi usuneło twój komentarz zamiast go zatwierdzić! Oo on w całości.
"Koty w mojej okolicy giną - tróojkąt lub inne licho (raczej inne, miłośnik piór??).Będąc na zachodzie, widziałem problem " rozwiązany": czysto i bez zwierząt - tylko te, które się kupi.
Miło mi było, kiedy nowy kotek, wiosenny, jesienią: przybywało kota, a myszy ubywało (obora, siano, karma).
Szczury też niemile mieszkają w sąsiedztwie psa-kota.
Koty u mnie (teraz nie mam), są domowo-podwórkowe, jak i pies. Tylko w odwrotnych proporcjach. Kto "strzyma" psią aurę.
Co do myśliwych...z dala ode mnie - to głpki.
Może i mordercy, ale pożyteczni. Ptaki są ostrożniejsze, gdy jest drapieżnik - gdzie wasze darwinizmy: D Dzwoneczek na obróżkę byście promowali, a nie takie dość oryginalne.rozwiązania. "
Deu - właśnie omten darwinizm chodzi! Koty mają zapewnioną opiekę (lub przynajmniej azyl) w siedzibach ludzkich i korzystają z tego, a to sprawia że o żadnej równowadze ekologicznej nie możemy mówić, zatem ich presja na śroowisko jst dokładnie tej samej natury co presja myśliwych.
Dzwoneczki to świetne rozwiązania, tylko kto niby miał by je wieszać półdzikim zwierzakom, żyjącym obok człowieka ale nie podającym się jego działaniom?
Najważniejsza jest rola edukacji, dzieciaki nauczone o sskodliwości zdziczałych futrzaków chętniej będą je sterylizowali i ograniczali ich samowolę.
ps. badania nie wykazały by koty przynosiły upolowwne szczuryz być może ich obecność działa na gryzonie deprymującoz ale obserwacje wskazują że na liczebność szkodników obecność innych szkodników nie ma większego wpływu.
jeszcze raz przepraszam za usunięcie twojego komentarza, dobrze że udało się wykopiować go z maila.
Podążając Twoim tokiem rozumowania Deu, kolesie zabijający corocznie miliony ptaków na Bałkanach powinni być również postrzegani, jako pożyteczni, gdyż zwiększają poziom ostrożności u ptaków. A jak niby Twoim zdaniem taka np. czajka gniazdująca na ziemi ma być ostrożniejsza w przypadku pojawienia się kociego kłusola? Przecież nie zacznie gniazdować na skałach, których na takim np. Podlasiu nie ma. Co zaś do dzwoneczków (Deu) i sterylizacji (Makro). Przepraszam, ale kompletnie nie wierzę w to, że wiejski (z całym szacunkiem) właściciel kota, wyda kasę na ozdóbkę lub zabieg u weterynarza. Kot, to kot, tak jak świnia, to świnia. Jedno i drugie ma przynosić efekty, a nie mnożyć wydatki. PS. Oczywiście, że pozwolenie na odstrzał generowało masę patologii. Jeżeli jednak macie lepszy pomysł, to chętnie podyskutuję:)
Wojtku - ależ się zgadzamy! - stąd taki a nie inny tytuł. Tylko że zwalczanie patologii patologią mi się specjalnie nie podoba. Natomiast gdyby koła łowieckie wpadły na pomysł instalowania na obrzeżach wsi pułapek na koty... było by nie głupio.
W sumie z rozliczeniami także... od odszkodowań wypłacanych za "szkody" w uprawach, można by odejmować koszty pułapek, transportu i przetrzymywania zwierząt (także zresztą psów, bo czemu nie?), wyłapanych na terenie gminy - resztę niech poszkodowanemu wypłaca gmina... i wtedy zaczęli by się liczyć (z pieniędzmi) a sąsiad pilnował by sąsiada.
Widać makro, że nie mieszkałeś na wsi:)) Jeżeli wprowadzono by coś takiego, natychmiast wszystkie koty stałyby się bezpańskie. Myśliwi także wolą nie zadzierać z miejscowymi, bo polują na ich terenie. Myślę natomiast, że faktycznie rozwiązaniem byłaby sterylizacja, ale bezpłatna i to w domu klienta.
No wiesz? To prawie obraza
Paganum sum!
Przynajmniej w 1/4, a biorąc pod uwagę że te szlacheckie przodki to także na wiosze mieszkali to pewnie w więcej niż połowie...
Ba nawet urodziłem się w Gumniskach!
;-D
Na wsi mieszkałem, każde lato, z wieśniakami do pracy jednym autobusem jeżdżę, znam, tę mentalność. Dlatego właśnie trzeba by zmienić przepisy,m by odszkodowania wypłacała gmina, a koła łowieckie płaciły gminie. Wtedy zniknie bezpośrednie pole styku mysliwy - gospodarz, natomiast pojawi się konflikt między tymi co ponieśli straty a tymi co puszczają koty i psy samopas.
Sterylizacja w domu musiała by być farmakologiczna, a nie wiem czy są takie środki?
Kot - to bardzo inteligentne zwierzę. Kot to istota niezależna, prawie jak kobieta. To też świetny zabójca - jak niektóre z nas - Pań - tyle, że my zabijamy słowami:). Nie przepadam za obcymi kotami, ale obecność tego, który dzieli ze mną te 50m2 nie jest mi całkiem obojętna. Cenię sobie naszą kocio - ludzką, obustronnie egoistyczną przyjaźń. Pozwoliliśmy mu mieszkać pod naszym dachem, aby nie ganiał ptaków, ryjówek i innych stworzeń - jako bezdomny kot - bo poznaliśmy go właśnie w prawie takiej jego sytuacji życiowej. Czasami jest przewidywalny, czasami zaskakujący, ale najdziwniejsze jest to, że z niego świetny obserwator, który jednocześnie potrafi przewidywać. Czasami mam ochotę go zastrzelić:). Myślę, że problem z bezpańskimi kotami (i psami również), tkwi jak zwykle w tym samym - w ogólnym "drapieżnictwie" ludzi, jako gatunku zamieszkującego Ziemię. Wiem, że mój komentarz może jest dość niejasny, ale nie potrafię wyrazić mojego niezrozumienia w stosunku do gatunku, do którego należę. Możemy rozwodzić się na wiele tematów dotyczących dziwnych zachowań ludzi: bestialstwa, wojen, niszczenia wszystkiego co nas otacza, braku zrozumienia i empatii, okrucieństwa, chciwości, głupoty. Możemy zadawać sobie pytania: jak, po co, dlaczego ... a problem zawsze tkwi w tym samym. Mnie nurtuje z goła jedno pytanie. Skoro tak wielu otaczających mnie ludzi, myśli w podobny sposób lub odbiera pewne kwestie wręcz tak samo - to dlaczego pewne sprawy wyglądają tak jak wyglądają... Konformizm? Tchórzostwo? Brak asertywności? Pasywność?
Ale przyznasz,że piękny i tajemniczy "szkodnik".
Zgadzam się - koty są drapieżnikami. W obecnych czasach, dokarmiane przez człowieka zabijają dla przyjemności. Trofea przynoszą do domu i często układają na schodach.
Wiesz, dlaczego w moim ogrodzie jest mnóstwo ptasich gniazd? Bo pilnuje go pies, który nie cierpi kotów. Raz wkradł się kiciuś sąsiadów, ledwie uszedł z życiem. Więcej nie przychodzi.
Dzikie koty trzeba łapać i sterylizować,aby się nie mnożyły ale strzelać, niekoniecznie.Piękne są te kicie... Serdeczności.
nie jestem jakąś szaloną miłośniczką kotów, denerwują mnie wręcz koty, które szwędają się po piwnicach i rozmnażają się, ale ..... po przeczytaniu Twojego tekstu i tekstów podlinkowanych trochę się wkurzyłam, a że nie jestem osobą porywczą i wolę sprawy załatwiać pokojowo, to może lepiej ponarzekam na pogodę? :D
miłego dnia :)
GŁOŚu - są tacy co twierdza że to kot właśnie a nie kobieta jest najlepszym przyjacielem człowieka, ale ja do nich nie należę... ;-)
A tak na serio - to owszem, takie koty też lubię. To świetni towarzysze, którzy jak psy ewoluowali równolegle z nami, może nie tak blisko ale jednak. Stąd ich umiejętność obserwacji, wnioskowania i przewidywania ludzkich zachowań. na szczęście nie umieją mówić, bo by się mogło wiele małżeństw rozpaść ;-)
Za to że są szkodnikami w środowisku, wine ponoszą wyłącznie ludzie i to do ludzi należy rozwiązanie tego problemu.
Doroto - dokładnie tak - u mnie jest aura i nie ma kotów, a jak nie ma kotów to swobodnie się czują kopciuszki, a jak mam kopciuszki to one potrzebują same dużo jeść i jeszcze młode wykarmić, a to znaczy że mam mało much i innego uprzykrzeństwa ;-)
Frytko - ale wnerwiłaś się na koty czy na mnie... bo to wszakże pewna różnica jest.
Ps. GŁOSu - na twoją ostatnią kwestie nie znalazłem wyjaśnienia, poszukam, przemyśle i napisze osobny post.
Doroto - pamiętaj o swojej nagrodzie... czeka.
Frytko - będzie i obiecany post o chorujących mężczyznach.
Wkładam kij w mrowisko. Jako zdeklarowana kociara raczej nie strzelałabym do kotów. Jeśli koty jedzą ptaszki to w takim razie jak ocenisz zachowanie kukułek? A zły to ptak co gniazdo swojego ptasiego rodzaju kala :)
Suzan - a kto trzyma w domu kukułkę, opiekuje się nią, niańczy, zapewnia bezpieczny azylz opiekę weterynaryjną, a potem wypuszcza na "łowy"? nikt. Za to koty owszem, miliony osób. Gdyby te zwierzaki były poddane naturalnej presji ze strony środowiska jak rysie czy żbiki, złego słowa bym nie powiedział.
Dyplomatycznie odpowiem - nie na koty :)))))))))
No tak - wiadomo - bez względu na deklarowany system wartości, kobieta i tak zawsze stanie po stronie kotów ;)
Otóż odpowiadam ci Makromanie: ja trzymam w domu kukułki - całe pół kilo! ;)
To potworne, że uderzasz w święty, nierozerwalny i ponadczasowy związek pańci i kotka!
Hańba!
I skandal konsumpcyjny że nie ma na rynku ptaszków w puszkach - wołowina jest, cielęcina jest (nieważne że z dykty i wiórów).
Mamy tu taki gatunkowy przykład że jak masz dobry piar to przetrwasz.
Pańcie bezdomnych bez mrugnięcia okiem odstrzelą, ale nie kotki.
Otóż odpowiadam ci Makromanie: ja trzymam w domu kukułki - całe pół kilo! ;)
To potworne, że uderzasz w święty, nierozerwalny i ponadczasowy związek pańci i kotka!
Hańba!
I skandal konsumpcyjny że nie ma na rynku ptaszków w puszkach - wołowina jest, cielęcina jest (nieważne że z dykty i wiórów).
Mamy tu taki gatunkowy przykład że jak masz dobry piar to przetrwasz.
Pańcie bezdomnych bez mrugnięcia okiem odstrzelą, ale nie kotki.
Ekolandio - cholera mnie weźmie z ta weryfikacja albo obrazki, albo przerzuca takie komentarze jak twój do folderu spam! Na szczęście znalazłem. A ile mogło przepaść?
Wiesz najgorzej jest gdy jedna z druga podnosi argument "biednych, bezbronnych istot, które nie poradzą sobie bez opieki"! I straszna i śmieszna...
To chyba jest rzeczywista wiara, oparta na źle ukierunkowanym instynkcie macierzyńskim?
Prześlij komentarz