Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

wtorek, 26 stycznia 2010

Gil w nostalgicznym krajobrazie


Wracaliśmy z sanek, z rozbitymi sankami, rzecz jasna, potłuczonymi tyłkami i grudami zamarzniętego śniegu na brwiach i wąsach bo poniżej 13 na minusie było...

Biel raziła oczy i nagle w tej bieli, pojawiły się czerwone świergoczące rozbiegane punkciki.

Stadko gili właśnie przemieszczało się wzdłuż Alei Tarnowskich przeskakując z drzewa na dzewo z szybkością kursora w czasie komputerowej strzelanki.

szaro bure samiczki pojawiały się jedynie w chwili przelotu na otwartej przestrzeni, potem doskonale wpasowując się w kolor drzewa...znikały. Natomiast samczyki były widoczne doskonale - widoczne, nie znaczy ze łatwe do sfotografowania, z całego stadka liczącego 8 do dziesięciu osobników (a może tylko mi się w oczach mieniło) jedynie ten dał się sfotografować i to ze znaczniej odległości - kwadrat szerokości jezdni plus kwadrat wysokości gałęzi = kwadratowi odległości obiektywu od ptaka - wystarczy teraz tej ostatni kwadrat spierwiastkować...proste.



(Pyrrhula pyrrhula)
tak na marginesie to brzmi to jak kaszel nałogowego palacza chorego na oskrzela



Ptaki które pozostają w Polsce na zimę, po okresie lęgowym zaczynają fazę koczowania, jedne zbijają się w stada inne nie (drapieżne) , ale akurat gile tak.
No więc koczują sobie tak z drzewa na drzewo, raz dalej, raz bliżej, co dzień gdzie indziej...


Kiedyś czytałem tekst o Polakach jako...koczownikach, że nie potrafimy zadbać o swoje tu i teraz bo ciągnie nas gdzie indziej i kiedy indziej. Biorąc pod uwagę łatwośc z jaka przychodzi przeciętnemu Polakowi emigracja, nie jest to chyba teza fałszywa, nawet jeśli nie dotyczy wszystkich rodaków.

ale wystarczy popatrzeć na zdjęcie niżej - czy ta sina dal nie kusi?
Tam jest wschód, gdzieś tam są stepy Ukrainy i kurhany usypane przez innych koczowników, wystarczy tylko sobie to uświadomić by poczuć atawistyczny dreszcz na kręgosłupie i wołanie przestrzeni zaklęte w wyciu mroźnego wiatru.

A swoją drogą w czerni i bieli potraktowane już w komputerze filtrem dodającym ziarno...
czy nie przypomina rewelacyjnych szkiców Piórkiem i węglem Zina ?
Tyle że Zin przetwarzał krajobraz przez filtr swojego artyzmu, erudycji i warsztatu - ja mam jedynie program komputerowy.



wschody i zachody

Słońce zachodzi i wschodzi...banał - od zarania dziejów ziemi tak się dzieje i ... od zarania ludzkości znajdują się ludzie których ten fakt nieodmiennie zachwyca.

Może nawet nie sam fakt wschodu i zachodu słońca, bo to fizyczna oczywistość (pomijając biblijne ingerencje osób nadprzyrodzonych (Joz 10,13) ), ale każdorazowa jego niepowtarzalność.

To samo słońce nad tymi samymi domami i wzgórzami wschodzi i zachodzi tak samo a ... zawsze inaczej.
I znów nie chodzi tu o nachylenie osi ziemi, które powoduje że każdego dnia słońce ukazuje się i chowa w innym punkcie horyzontu.




Tu chodzi o niepowtarzalną urodę tego zjawiska.
Tak jak w kalejdoskopie - będąc dzieckiem, koniecznie chciałem "odwrócić proces" jeszcze raz zobaczyć układ który przed momentem oglądałem, chciałem ustalić zależności, wprowadzić ład, że oto znika "gwiazdka" a pojawia się "trójkąt"...
Dziś już nie ustalam zależności...nie warto.

Choć...
trochę warto - wschody i zachody słońca służą nam jako wskaźnik do ustalania pogody. towarzyszące im mgły, przebarwienia, halo i słupy świetlne wskazują na procesy zachodzące w atmosferze...
Wkrótce się ociepli, ale znów zacznie padać obficie śnieg...
Posted by Picasa

piątek, 22 stycznia 2010

Słońce nad górą św. Marcina

Spacery...
Rewelacyjne miejsce mam do spacerów.
Całe hektary porośnięte lasem, albo krzakami.
Biorę psa i idziemy...czasami
nie zawsze jest czas
mnóstwo spraw na głowie
dzieci, dom, praca
A Pogórze kusi...
bardzo kusi
kusi słońcem wychylającym się zza pagórów
kusi obietnicą nieznanych ścieżek




odkładam na kiedyś
wiele spraw odkładam na kiedyś
potem znienacka okazuje się że to "kiedyś" już dawno minęło
że został tylko żal po niewykorzystanej okazji
ale to w życiu - w marszu jest inaczej
Góry i pagóry będą tu trwały - nie do końca świata -
ale jeszcze tysiące lat po mojej śmierci
tym razem mam naprawdę wiele czasu.

Posted by Picasa

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Czernidłaki nieboraki


Czernidłak kołpakowaty - (coprinus comatus)
Kolejny z grzybków leczniczych które prezentuję.
i jak zwykle podpieram się autorytetem znawców -

Lecznicze właściwości grzybów ( czernidłak kołpakowaty)
artykuł z tej samej strony co poprzedni
napisany przez Marcina Wilgę -
polecam.





Posted by Picasa

niedziela, 10 stycznia 2010

Boczniak malowniczy

Boczniak ostrygowaty (Pleurotus ostreatus)
Grzyb...ideał
nie dość że ładny i fotogeniczny (co chyba udowadniają poniższe zdjęcia) to jeszcze...zdrowy!

Pozwolę sobie zacytować stronę Internetowego klubu Miłośników Grzybów - darz Grzyb i artykuł Marcina Wilgi

"Ze 100 gramów świeżych grzybów otrzymuje się 10 gramów suszu, który zawiera: 2,5 g białek, ponad 5 g węglowodanów, 0,1 – 0,2 tłuszczów oraz 0,6-1,0 g substancji mineralnych a głównie potasu i fosforu. W 100 g świeżych owocników znajduje się 15% dziennej dawki witaminy C, 40% dziennej dawki witaminy B ( niacyna, ryboflawina, tiamina) oraz 0,5 mg witaminy B12. Grzyb zawiera także dość dużo kwasu olejowego ( 40%), kwasu linolenowego (55%) oraz składniki obniżające poziom cholesterolu w krwi. Boczniak ma stosunkowo niską zawartość nasyconych kwasów tłuszczowych ( mniej niż 10%). W tradycyjnej medycynie chińskiej i japońskiej boczniaki są stosowane jako środek przedłużający życie. "

Zachęcam do kliknięcia w link i przeczytania całości.






Uwaga gdzie zbieracie grzyby - one naprawdę rozkładają to na czym rosną więc jeśli jest to drzewo przydrożne, to zapewne cała zawartość metali ciężkich (które przy drogach i ulicach są znacznie powyżej normy) z rozłożonego drewna już jest zawarta w komórkach grzyba - zatem lepiej ich nie jeść, aby nie stała się zawartością waszych komórek.

Boczniaki stosunkowo łatwo się hoduje i nic nie stoi na przeszkodzie aby zaszczepić je na przywleczonym z lasku korzeniu lub konarze...

ps - jak wszystko, także i boczniaki są...made in china...
Posted by Picasa

sobota, 9 stycznia 2010

Mała kawka

Jesienne reminiscencje, wokół odwilż, woda w budach i za kołnierzem a wtedy... też lało.
Lałao a ja jeszcze mieszkałem w bloku i właśnie skądś wracałem, już nie pamiętam skąd i zobaczyłem ją jak przycupnięta na zaczepie od pojemnika na surowce wtórne ze stoickim spokojem kontempluje deszcz.



Podchodziłem krok za krokiem, a ona nic nadal spokojnie stała.





bardzo jesienna melancholijna kawka Coloeus monedula a do tego jeszcze wyraźnie mająca problemy z upierzeniem.
Posted by Picasa

czwartek, 7 stycznia 2010

o śłuzowcach jak ziemniaczki i grzybach jak kandelabry.

Jak zwykle podpieram się wiedzą innych.
gatunki rozpoznał Marek Ciszewski z Bioforum

Ba ja pierwotnie obstawiałem odwrotnie - "ziemniaczki" jako grzyby a "świeczniki" jako śluzowce tymczasem nie.

Było to jesienią, już mieszkałem w nowym domu, ale jeszcze nie podpięto mnie do światłowodu. Bardziej niż o odkrywaniu przyrody w okolicach myślałem o czekających mnie pracach - ustawianiu, porządkowaniu, wykańczaniu i całej tej masie czynności które trzeba wykonać, a których wykonania bynajmniej nie widać.

Wracałem skądś na piechotę, być może przyprowadzałem dzieciaka ze szkoły, już teraz dokładnie nie pamietam - szedłem Aleją Tarnowskich, którą z powodzeniem można by nazwac aleją śluzowców, gdyż oznaczone mam na niej cztery gatunki tych...istot i jeszcze czwarty, którego nikt się zidentyfikować nie kwapi.

Tak więc idę sobie i patrzę a na pniaku topoli...
no właśnie ziemniaczane maleńkie kulki i coś na kształt ni to macek, ni gałązek.






Te kuleczki to rulik nadrzewny Lycogala epidendrum



natomiast grzybek to stosunkowo rzadko występujący

Clavicorona pyxidata (Pers.)
świecznica rozgałęziona (świecznik rozgałęziony)

Grzybek niestety mocna już posunięty w wieku a przez to sfatygowany więc i mało czytelny, ale chyba rozpoznanie jest prawidłowe - w każdym razie niczego podobnego nie spotkałem.

Postaram się zapamiętać miejsce do przyszłego roku, to może uda się zrobić o niebo ładniejsze zdjęcia.
Posted by Picasa