zdjęcie okładki linkuję ze stron Empiku.
Czytając tę książkę trudno oprzeć się wrażeniu iż powstała głównie po to by autor miał możliwość wygłoszenia swoich manifestów społeczno, religijno politycznych - miejscami zdumiewająco zresztą naiwnych - np. domaganie się od "ludzi pracy" by wykazali szlachetną powściągliwość i altruizm podczas "negocjacji" płacowych ale tylko gdy są to negocjacje prowadzone przez rząd czerwonych Wigów, gdy do władzy dochodzą Torysi z Margaret Thatcher na czele "ludzie pracy" już wcale nie powinni być "altruistyczni" lecz "samolubni"...
Pełna jest też zawoalowanych przekazów sugerujących wyjaśnienie świata i życia - na zasadzie - skoro wiemy że tęcza powstaje w wyniku załamania i rozszczepiana promieni świetlnych na kroplach wody, to znaczy że tęcza nie jest dziełem Boga, co z kolei oznacza iż... Boga nie ma.
Sama zaś idea "samolubnego genu", przez Dawkinsa nazywana szumnie i dumnie "teorią" - każdy by chciał być autorem teorii - bazuje na mniemanologii i gdybaniu autora. te rozdziały które nie są np. opisem behawioru zwierząt bazującym na matematycznej teorii gier, to w znacznym stopniu mętniactwo.
Po pierwsze autor nie zna wielu kluczowych dla zagadnienia odkryć naukowych i kierunków badawczych, rozumiem iż np. epigenetyki (w latach 70 pojecie na jej temat miało może trzy cztery osoby na świecie) mógł nie wziąć pod uwagę, ale już emergencja była doskonale w świecie naukowym znana, opisywana językiem filozofii, matematyki i ekologii, zatem powinna odgrywać kluczową role w tego typu wywodach jak "samolubny gen". w końcu czym innym jest prosta "machina przetrwania", a czym innym zespół złożonych mechanizmów i submechanizmów (osobnik, kierowany przez własny układ nerwowy i metabolizm składa się z komórek, które to komórki też są indywidualnymi mechanizmami sterowanymi własnym metabolizmem, kodami DNA oraz RNA tudzież sygnałami chemicznymi i elektrycznymi z zewnątrz, zmuszającymi je do działania niekiedy wbrew sobie.
Np. brak mi w tej książce wyjaśnienia jak powstało zjawisko apoptozy skoro jest ono de facto zmuszeniem komórki do zachowania altruistycznego, całkowicie wbrew jej własnym interesom, przy czym zgodnie z "teorią samolubnego genu" dobro całego organizmu musi jej być całkowicie obojętne.
Dawkins nie ma (w latach siedemdziesiątych mógł nie mieć - ale to powinno znaleźć swoje miejsce w przypisach) pojęcia także o czysto biologicznych aspektach pewnych zachowań - np. dość powszechne u ludzi i zwierząt długo żyjących tabu kanibalizmu próbuje tłumaczyć swoją teoria, podczas gdy w grę wchodzi selekcyjne oddziaływanie prionów, skutecznie, aż do zaniku likwidujących populację kanibali.
Osobną kwestią jest budowanie przykładów tak abstrakcyjnych, że praktycznie nie występujących w świecie przyrodniczym.
Czym zatem tłumaczyć sugestywność jego tez? Otóż bardzo prostą, znaną z chwytów propagandowo... marketingowych metodą. Stałe uparte i namolne nazywanie wszystkiego po swojemu, tak aż odbiorca przyjmie nasza narracje za swoja i ogłuszony epitetami przestanie myśleć samodzielnie i zacznie tak jak my go pokierujemy.
Trudno więc u Dawkinsa znaleźć pojęcia "osobnik", "istota", "byt" - czy im równoważne, mamy za to maniakalną ilość powtórzeń "machiny przetrwania". Nie znajdziemy też "kodu", "zapisu chemicznego", "sekwencji wytwarzania białek"- za to za każdym razem antropomorfizujący "samolubny gen" - zacznijcie myśleć w ten sposób nazywając karty "samolubnymi obrazkami" a graczy "machinami tasującymi" a otrzymacie dokładnie analogiczny do Dawkinsa tok rozumowania.
Książkę tę można by napisać z biegunowo odległej pozycji, traktując osobnika jako "samolubne mięso" a geny jako "kod produkcyjny" i brzmiała by praktycznie tak samo (poza oczywistymi zmianami wynikłymi z nazewnictwa), i wymuszoną przez powyższe założenie, koniecznością biegunowej zmiany akcentów i kierunków oddziaływań.
Co śmieszniejsze guru lewicy i ateistów dostarcza przedziwnych argumentów... "skrajnej prawicy"... np. pisząc o biologicznych aspektach rasizmu (zapłodnienie międzyrasowe, ma w/g niego powodować pojawienie się osobników ze zbyt zróżnicowaną pula genetyczną, co jest szkodliwe i prowadzi do ich szybkiej eliminacji), lub segregacji rasowej - dla naszych genów osobnik zbyt różniący się od nas, jest zawsze potencjalnie niebezpieczny i wymaga przeciwdziałania, gdyż jedynie osobnicy maksymalnie do nas podobni mogą być nosicielami jakiegoś fragmentu "samolubnego genu" którego i my jesteśmy nosicielami...