Natomiast Stanisław ma jedną wadę, ale za to zasadniczą - gabaryty, po prostu nie da się go nosić w kieszeni...
Natomiast w kieszeni można nosić podręczniki. I rzeczywiście mam taka cegiełkę autorstwa dr. Thomasa Schauera i Clausa Caspari'ego. Tytuł owej zacnej pozycji to "Przewodnik do rozpoznawania roślin" z podtytułami "Niezbędny na wycieczce" (co jest szczerą prawdą, bo przy silnych wiatrach skutecznie kotwiczy nas do podłoża - przy braku wiatru w zasadzie też) oraz "z niezawodnym kodem barwnym" (istotnie wystarczy tylko przyzwyczaić się że kolor niebieski będzie uznany za fioletowy a fioletowy za czerwony). Przewodnik dumnie chwali się że zawiera aż 1150 roślin kwiatowych, traw, drzew i krzewów. W rzeczy samej pomijając rośliny które znajdują się w kilku pozycjach od białej, poprzez żółtą na fioletowej kończąc a krzewinek nie wyłączając, mamy tam naprawdę spory wybór gatunków.
Muszę też uczciwie przyznać, że po tym jak w końcu udało mi się jakiś gatunek rozpoznać, to nie miałem już najmniejszego problemu by odnaleźć go w przewodniku... wiecie indeks itp.
Nie tak dawno trafiła do mnie informacja (znaczy nachalna reklama od Googli) że z racji dotychczas instalowanych aplikacji mogę być zainteresowany jakimiś kolejnymi. Nie byłem, ale trafiłem na Atlas roślin polskich.
Całkiem zgrabna i lekka - ale trzeba mieć dostęp do sieci (niekoniecznie rybackiej).
Robimy fotkę, (można rozpoznać z wcześniej zrobionego zdjęcia, np korzystając w domu z WiFI) wduszamy linie papilarne i po kilkudziesięciu sekundach pozornej martwoty apka wyrzuca nam na ekran zwrotnie szereg zdjęć roślin które jej zdaniem spełniają kryteria. Wystarczy wybrać tę która jest najbardziej podobna, zazwyczaj w pierwszej trójce propozycji, a potem upewnić się porównując np. kształt liści. Działa.
Na pewno nie jest to propozycja doskonała, ale w przeciwieństwie do przewodników książkowych, pozwala na w miarę swobodne przemieszczanie się w terenie i całkiem inaczej niż Stanisław ... mieści się w kieszeni.