Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

czwartek, 29 września 2011

Einstein pokonany?

Z teorii względności wiemy że nic nie jest w stanie poruszać się szybciej od światła - znaczy nic co niosło by ze sobą jakakolwiek informację.
Einstein aby do tego dojść wymyślił sobie (podobno)
taki pociąg który jedzie z prędkością bliska prędkości światła.
W tym pociągu ktoś strzela z rewolweru w kierunku zgodnym z wektorem jego ruchu, na logikę prędkości powinny się zsumować...


ale się nie sumują - to Einstein już intuicyjnie przewidział, musiał, tylko przeprowadzić odpowiednie wyliczenia i zrobił to!
W momencie zbliżania się do prędkości światła poruszający się obiekt zaczyna "przybierać na masie", gdyż jego energia nie zwiększa już jego prędkości czyli musie zamieniać się właśnie w masę.
To stosunkowo proste.

Problem pojawił się wraz z neutrinami - te cząsteczki masy spoczynkowej ... nie mają!
zero pomnożone nawet milion razy i tak da zero!
Stąd właśnie w fizyce przyjęło się mówić o nieprzekraczalności szybkości światła dla wszystkich obiektów niosących informację.
tymczasem!
W CERN
zmierzono że wiązka neutrin pokonała dystans 732 km
o 60 miliardowych sekundy szybciej niż powinna!
póki co nie wiadomo jak to się stało, ale eksperyment powtarzano wielokroć uzyskując wiarygodne wyniki!

wtorek, 27 września 2011

Krwawnica

Nie ma jej w okolicy.
Niby popularna w Ameryce wręcz inwazyjna a w moich okolicach rzadka.
ale razu pewnego w kilka dni po wykoszeniu chwastowiska przez chłopców z energetycznego w pobliżu transformatora osiedlowego pojawiło się coś purpurowego.

Małe toto było, ale wzrok przykuwało.
Pierwsza myśl cóż z dzwonkowatych - ale klapa nie ma tego w moim atlasie.
pozostało jedynie wysłać zapytanie na Bioforum
Tam nie mieli problemów z identyfikacją.

Lythrum salicaria - krwawnica

Pokusiłem się o przetłumaczenie łacińskiej nazwy tej rośliny
(przeklęci niech będą ci którzy łacinę ze szkół wyrzucili)
Jakiś czas temu pożyczyłem a następnie obfotografowałem książkę pt.
"Nazwy łacińskie roślin" autorstwa Mariana Rejewskiego
POLECAM
wyszło mi tak:
"Lythrum" - coś twardego - zapewne chodzi o stwardniałą łodygę.
"salicaria" - z liśćmi podobnymi do liści wierzby
ale jak znam życie i swoje tumaństwo
- pewnie znaczy to:
"nadbrzeżnik lubiący gleby słonawe"

Pewnie na Bioforum by wiedzieli, ale już wstyd mi pytać...

piątek, 23 września 2011

Przyrodniczy przegląd prasy

kilka nowości
Pierwsza i najbardziej wesoła to fakt iż według
Europejskiej Szkoły Neuropsychofarmakologii
prawie co druga osoba z nas ma zaburzenia i choroby psychiczne!
Według ich szacunków jest to liczba 165 milionów
- populacja europy wynosi 450 milionow... i wszystko jasne.

Dariusz Rosiak który tę informację komentuje czyni to tak:
"niewykluczone jednak, że cierpię na "zespół okresowych zaburzeń agresji" (Intermittent explosive disorder), czyli nadmiernie się denerwuję, gdy ktoś traktuje mnie jak półgłówka, zwłaszcza ktoś z tytułem naukowym i autorytetem społecznym."

Pod powyższym komentarzem mogę się podpisać z czystym sumieniem.

W związku z powyższym że ja zapewne też cierpię na IED
...
Z wariackim pozdrowieniem Świr Świr Czubaj!

tekst "Zostawcie nam nasze diabły" w Rzeczypospolitej 17/18 Września
- trzeba mieć albo abonament do archiwum internetowego albo znaleźć numer w czytelni - naprawdę warto.


Już się jesienni - szkoda że ta sterta opału nie u mnie, ale i tak nie narzekam, mam zapełnioną całą kotłownię i ponad połowę drewutni...



I kolejna wiadomość
Jak donosi Rzeczpospolita

Asteroida nie zabiła dinozaurów!

Cóż z tego że nie zabiła - skoro wszyscy wierzą ze zabiła?!
A czemu wierzą? Bo im tak Hollywood pokazało na kilku filmach i uwierzyli.
Wierzą też w antropogeniczne ocieplenie klimatu, a kiedyś wierzyli w czarownice i nawet palili je na stosach - ot historia ludzkiego szaleństwa.
Kiedyś ockniemy się z tego zamroczenia - tylko że dla ofiar będzie już niestety za późno.

a propos to samo czterdzieści lat temu twierdził wybitny polski speleolog, podróżnik, uczestnik "wykopków" na pustyni Gobi - świetny pisarz Maciej Kuczyński,
ale mądrych mało kto słucha.


Wyobrażacie sobie że ten malowniczy obrazek powstał na ścianie garaży, w miejscu tyleż zaniedbanym co brzydkim?
Uczmy się szukać piękna i mądrości nie tam gdzie nam się zdaje że być powinny, ale tam gdzie nikt by się ich nie spodziewał.



Pora na notkę trzecią
nieźle korespondującą z moim zapałem do polowania na zwierzaki z aparatem.

Pamięć ewolucji


Coś co przeczuwałem intuicyjnie okazało się być prawdą.
natura tak nasz ukształtował byśmy reagowali na otaczający nas świat - dziś obawa została zastąpiona ciekawością a strach co najwyżej obrzydzeniem ale sens naszych zachowań pozostał - zwierzęta z którymi dzielimy świat nie są dla nas obojętne, nigdy nie były.

Jak się dobrze przyjrzeć to nasza cywilizacja wyłania się z mgły pradziejów i
zapadnie w te mgłę dla przyszłych pokoleń.

wtorek, 20 września 2011

Rybika w paszczy taszczy

Wczesny ranek.
wstaję na sztywnych nogach i baaaardzo muuuuuszę iść tam.
idę tam, a tu nagle konsternacja...
koooooniecznie chce mi się tam
ale trzeba też być tu bo coś ciekawego dzieje się na ścianie.

Czmycham w bok po aparat ale... konieczność bierze górę
wypadam stamtąd i przypadam do ściany.
NIE MA !!!
cholera, diabli, (tudzież analogiczne po Angielsku i w Łacinie)

JEST!!!!
(po Angielsku i w Łacinie)

ZARAZ WLEZIE ZA KALORYFER!!!!
(po Angielsku i w Łacinie)

Zrobiłem jedną fotkę i wlazł za kaloryfer...
(po Angielsku i w Łacinie)


Uroczy synantrop dzielący z nami mieszkania czyli
Nasosznik trzęś (Pholcus phalangioides)

taszczył w paszczy rybika cukrowego - dobrze, wiem, pająki paszcz nie mają - taszczą w szczękoczułkach.
Czytałem że samica nasosznika w ten sposób przenosi kokon z młodymi, o przenoszeniu ofiar nie czytałem - pewnie więc albo trafiłem ciekawostkę albo to nie był nasosznik, albo... po prostu nie doczytałem całej dostępnej literatury.

poniedziałek, 19 września 2011

Się ryje

Przyłapałem go podczas doglądu skalniaka.
Przyczaił się gdzieś z ubocza, w miejscu rzadko odwiedzanym,
ukrytym przed czujnym okiem właściciela i ryje.


Ślimak winniczek (Helix pomatia)

czyżby już szła zima?
Winniczki wprawdzie zimują w ściółce, ale z braku takowej,
być może ten usiłuje schować się w ziemi,
bogatej w humus i miękkiej?

piątek, 16 września 2011

Ciekawska

To były ostatnie dni wakacji.
Pogoda wreszcie zaczynała dopisywać, zaproponowałem dzieciakom wycieczkę.
i tu zaczęło trzeszczeć.
Mikołaj chętnie na wycieczkę ale nie nad wodę, Miłosz nad wodę ale na rowerkach, Mikołaj bez rowerków ale może być na Marcinkę, Miłosz że jak na Marcinke to na plac zabaw ale z rowerkami.

Staneło na tym że pojechaliśmy na Piaskówkę, to jest dokładnie drugi koniec miasta, samochodem.

Onegdaj na Piaskówce był teren rekreacyjny dla pracowników Tamelu. Mieli tam restauracyjkę, tor rowerowy dla dzieci i trzy obetonowane stawki regularnie zarybiane drobnicą, co pozwalało chętnym na wędkarskie wyprawy mężczyznom wychodzić z domu, pozostając jednak pod czujnym okiem żon które widziały ich z okien nieodległych bloków.

Dziś z tego wszystkiego pozostał na wpół zdziczały lasek brzozowo bylejaki oraz zarastające szuwarami obetonowane bajora.


Zadanie postawiłem przed sobą karkołomne - Mikołaj miał bawić się żołnierzykami w norach powstałych po pirackim podbieraniu piasku (jak Piaskówka to i piasek oczywiście), Miłosz
szalał na całkiem zgrabnym nowym, niezdewastowanym (no nieco przez debili ze sprejami i pisakami) placu zabaw. Ja miałem tylko rozegrać z Mikołajem kilka bitew, huśtać Miłosza i ... w międzyczasie podpatrywać co też tam w trawie piszczy.

Ale grunt to dobra organizacja.
Mikołaj dostał rozkaz budowy baz, Miłosz nieco pohustańy zapragnął zoabczyc co też robi Mikołaj, więc mając ich już w gromadzie mogłem poobserwować przyrodę.


W efekcie dostrzegłem ją. Zapewne nie raz to obserwowaliście - idziecie brzegiem zbiornika wodnego, tafla wody jest pusta - aż tu nagle plusk i rozchodzące się kręgi małych fal.
A to one żaby wodne, przyczajone na styku wody z powietrzem, niewidoczne dostrzegły was. Podstawowy manewr obronny to błyskawiczne zanurzenie i... zmiana kierunku.
wcale zresztą nie jest to myk chroniący żabę wodna przed ludźmi, to jej przystosowanie do obrony przed drapieżnikami - w ten sposób, wykorzystując załamanie światła na powierzchni wody, wprowadza w błąd polujące na nią ptaki brodzące. Niestety ta taktyka nie sprawdza się wobec zaskrońców... ale cóż nic nie jest idealne.

Chcąc sfotografować żabę wodną w wodzie trzeba albo ją zaskoczyć - co nie jest łatwe - lub zaczaić się w ukryciu czas dłuższy, ewentualnie... trafić na tak ciekawską sztukę jak ta!


Gdybym był bocianem, to pewnie przepłaciła by ciekawość życiem.
Przypatrywałem się jej dłuższą chwile, powoli wyjąłem aparat, wycelowałem, skorygowałem nieco naświetlenie i zrobiłem kilka fotek.
A żaba nadal świdrowała mnie oczami...

aż tu nagle
Tatooo bo Mikołaj rzuca we mnie patykami!!!!
Tatooo bo Miłosz zaczął już bitwę a mieliśmy czekać na ciebie!!!!
.........
I nieszczęsny "klepton diploidalny" od tej chwili patrzył już w pusty brzeg.

piątek, 9 września 2011