Nie nie będę się rozwodził nad perspektywami ludzi w określonym wieku. Dziś napisze o tym jak nasz wiek zmienia perspektywę naszego postrzegania świata.
Myślę że możemy wyznaczyć takie trzy zasadnicze perspektywy: to co mamy, to czego chcielibyśmy i czas w jakim to osiągnąć możemy.
To co mamy - zależy głównie od naszego wieku, w dzieciństwie nie mamy nic, a jedynie użytkujemy rzeczy dane nam przez rodziców, potem nabywamy jakieś swoje pierwsze gadżety, z czasem ich przybywa i stają się całkiem "dorosłe" potem zaczynamy posiadać rzeczy z myślą o dzieciach, wnukach, spadkobiercach...
No dobrze ale wróćmy do pytania zasadniczego. Jak się zmienia nasza perspektywa?
Otóż wszystko co mamy, czym dysponujemy porównujemy z tym co mają i czym dysponują inni lub... my sami ale o dziesiątki lat młodsi. I tu jest sedno problemu, starzy nie rozumieją młodych, młodzi są na starych wręcz wściekli za "świat który nam urządziliście". Kto ma rację? Wszyscy i nikt, trzeba tylko zrozumieć kto się do czego odnosi!
Dziecko odnosi się do... misia, "miś ma mnie ja mam misia, to mamy wszystko co nam potrzeba"
Młody człowiek odnosi się do rówieśników - "Kuba ma nowego laptopa, z 10 GB na RAMie i wymiata a ja mam starego PCeta z 512 RAM i mogę sobie w bierki pograć..."
Dojrzały odnosi się tu i tu - "Wylazłem z biedy, mam śliczną żonę przy której zawsze (wiecie sami), dom z ogródkiem, sprawny samochód, jakieś tam polisy, wczasy ale i hipotekę... z drugiej strony Wiesiek może żony fajniejszej nie ma, ale za to ma nowszą brykę i wczasuje się na Kanarach, a jak bym tyrał w swoim fachu na zachodzie to by mnie było stać na dom letniskowy w Prowansji i rejs dookoła świata".
Stary człowiek porównuje już tylko swoje dziś ze swoim przed, przed, przed wczoraj."za komuny, to była bida, nic nie było, marzeniem był Mały Fiat czy Syrenka, a teraz mają zachodnie samochody, i jeszcze im źle, narzekają, że polityka nie taka, że koncesje, regulacje i niejasne procedury, to było za PRLu żyć, to byście dopiero widzieli... a teraz oni zmiany chcą, gówniarstwo jedno!"
Pisałem oczywiście z perspektywy mężczyzny, ale myślę że czytelnie przedstawiłem mentalność poszczególnych grup wiekowych. Kobiety z całą pewnością dopasują powyższe zdania do swojej płci, zastępując jedne słowa i gadżety innymi.
Kolejna Perspektywa, to czego pragniemy. Można by użyć mnóstwa słów, ale znalazłem w necie jeden super adekwatny rysunek.
http://fifek.pl/tag/kobieta/49
Ps. niestety nie dysponuję wiedzą o czym marzą starsi faceci, chyba o tym by znów mieć 13 lat i... marzyc o rowerze...
I wreszcie ostatnia perspektywa - czas...
Ile razy obiecywaliście dzieciom "nie w tym miesiącu, na gwiazdkę, jak skończy się rok szkolny" itp. potem dziwiąc się ich rozgoryczeniu, lub zgoła porzuceniu marzeń? No to sobie policzcie:
Macie rok - jeden miesiąc to 1/12.
Macie dziesięć lat - jeden miesiąc to 1/120 waszego życia.
Macie lat 50 - jeden miesiąc to 1/600
Dla 80/90 latka miesiąc to zaledwie coś koło jednej tysięcznej życia... Wiecie już czemu "im jesteśmy starsi to życie szybciej mija"?
No to jeszcze jeden prosty szacunek
Miesiąc oczekiwania dla Was (zakładam za wyjściowy wiek lat 40) to teraz wystarczy przemnożyć 40 przez dwanaście (ilość przeżytych miesięcy) czyli mamy 480 miesięcy, teraz liczbę miesięcy czterdziestolatka dzielimy przez miesiące poszczególnych grup wiekowych, więc:
Dla rocznego bobasa to tyle co dla Was ... trzy lata i trzy miesiące! (tyle dostaje się za solidne pobicie albo za rabunek!)
Dla 10 latka - to cztery miesiące (pomyślcie jak bardzo bylibyście wściekli, gdyby tyle kazano Wam czekać na przesyłkę z Allegro, lub powrót ulubionego smartfona z serwisu?)
Dla 50 latka - to już jednak będzie zaledwie odpowiednik Waszych trzech tygodni z małym haczykiem (w sumie, nic wielkiego)
A dla 80 latka - dwa tygodnie - no bez jaj, co to są dwa tygodnie?, jak w perspektywie jest wizyta u lekarza za trzy lata?
Na koniec pomyślcie - ile razy obiecywaliście dzieciom na koniec roku że coś tam dostaną; "po wakacjach" albo "na gwiazdkę"?
Albo o tym że podczas wyborów do czegoś tam, albo na kogoś tam, lub zakupu tego czy innego sprzętu, albo wyboru miejsca na wakacje, kierowaliście się swoją własną perspektywą, za nic mając perspektywy innych ludzi?
Ten wpis na pewno nie wyzwoli Was z postrzegania świata ze swojej perspektywy, bo to niemożliwe, ale... mam nadzieję... pozwoli tym którzy go przeczytają, zrozumieć racje, intencje i aspiracje innych, a przede wszystkim pojąć czemu są tak bardzo inne niż nasze...
Ps. Wszystkie przemyślenia są moje własne, to w razie gdyby ktoś raczył się ze mną nie zgodzić i zażądał abym "podał źródła".