Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

środa, 27 marca 2013

Wielkanoc

Alleluja!!!
 
Nie umiem składać życzeń, nie lubię składać życzeń i prawdę powiedziawszy nie chcę składać życzeń.
 
Alleluja
 Jezus żyje
Niech to starczy za wszystko


 
 
ps. kolega z pracy ubrał w domu choinkę i postawił pod nią zajączki...twierdzi że to najbardziej adekwatna forma wystroju świątecznego...

wtorek, 26 marca 2013

Siwy dym czyli kwestia smogu

Zima trzyma, prędko nie odpuści, nawet jeśli zrobi się ciut cieplej, to i tak domy trzeba będzie wciąż ogrzewać. A tymczasem w mediach czytamy, oglądamy, słuchamy i przerażamy się wizją smogu, który nas dusi, zabija i pożera. Bynajmniej zresztą tego nie neguję, smog jest paskudną rzeczą. Nie neguję też że może mieć wpływ na nienarodzonych taki sam jak aktywne czy bierne palenie, że może szkodzić nie tylko na cerę ale i na układ oddechowy,krwionośny i hormonalny... wszystko to zgoda!

Ale!!!!

Ale jak słucham mądrych główna temat rozwiązania tego problemu, to przechodzą mnie ciarki...
Proponowane są typowo urzędnicze absurdy, gospodarka nakazowa a w razie nieposłuszeństwa metody rodem z państw policyjnych (tak jak by III RP takim nie była...) - już w tej chwili różnej maści służby mogą mi zrobić kipisz w domu i na podwórku pod pretekstem przechowywania tam materiałów niebezpiecznych dla środowiska, opalania kotła np. plastikami (wcale nie muszą mieć żadnego dowodu uprawdopodabniającego owe zarzuty - wystarczy im "podejrzenie" - czyli w praktyce donos lub widzimisię...). Więc groźba jest realna.

Sugeruje się np. dopłaty do wymiany kotłów z węglowych na gazowe, lub olejowe. Albo przymusowe podłącaanie do...nieistniejących sieci grzewczych,na których zbudowanie niema pieniędzy i które okażą się mało rentowne ze wzgledu na oddalenie i rozproszenie budownictwa indywidualnego.

Imputuje się posiadaczom pieców węglowych że "palą śmieci" (czyli plastiki - bo to każdy gałgan urzędnik czy żurnalista pomyśli w pierwszej chwili).

A jak to wygląda naprawdę?


NIE znam nikogo kto pali w domowym kotle CO plastikami, pociętymi oponami (czy debil z gazety który o tym pisał, próbował kiedyś pociąć oponę tak by zmieściła się do kotła?), butami, ubraniami itp.
To zresztą nawet nie jest kwestia "świadomości ekologicznej" czy smrodu (dosłownie i w przenośni) - po prostu - tych kilku co próbowało, szybko doniosło innym o płonącej sadzy w kominie (pęknięty od gorąca komin, to wydatek rzędu kilku ton węglą) - godzinach poświęconych na odłupywaniu z komina i wnętrza pieca skorupy osadzonych tam resztek niedopalonego plastiku, wymówkach ze strony żony, która znów musiała myć okna itp.itd. Generalnie nieopłacalny interes.

Cóż zatem tak śmierdzi?
To jeszcze prostsze! Podłej jakości węgiel - odbiorcy hurtowi węgla, elektrownie czy huty maja swoje laboratoria, badają w nich kaloryczność, zasiarczenie itp. Odbiorca indywidualny tej możliwości nie ma. Musi zawierzyć handlarzowi... czyli często zostaje oszukany. Więcej - np. domowe spalanie miału zawsze wiążę się z ogromnym zapyleniem (no chyba że mamy nowoczesny piec z podajnikiem) - ale jest on kupowany (choć powinien być spalany jedynie w kotłach przemysłowych), ze względu na cenę.

Co weselsze - jest dostępny wysokokaloryczny węgiel w cenie...niższej od ceny miału - to węgiel np. z Kazachstanu (paliłem,wiem) - tylko dziwne że nie sposób go otrzymać w handlu detalicznym... zmowa, dbałość o interesy lobby górniczego?

Czy jest alternatywa?
Owszem!!!
Można dom ogrzewać olejem opalowym (no cóż ale ktoś obłożył go - wbrew wcześniejszym obietnicom i zapowiedziom)  - ogromną akcyzą i dla wielu okazał się zbyt drogi.

Można z sieci miejskiej - pod warunkiem że ktoś ją wybuduje, a cena tak pozyskanego ciepła nie będzie wyższa od opalania węglem.

Można gazem - to najczystsze i najwygodniejsze rozwiązanie - niestety także najdroższe - podziękujmy nieudolniakom z rządów phemieha - za to że mamy najdroższy gaz w całej UE!!!
Tym samym argument "dopłat" bierze w łeb, gdyż nie o cenę kotła tu idzie ale ocenę jego użytkowania.

Reasumując
Każdy normalny człowiek, dziś popędzi do sklepu i kupi sobie dwufunkcyjny kocioł gazowy i to beż żadnych, zachęt, dopłat i przymusów... wystarczy że będzie miał do dyspozycji tani gaz i gwarancję że jakiś spryciarz z rządu nie obłoży mu tego taniego gazu akcyzą czy innym domiarem.

Wszystkim życzę lżejszego oddechu - bez smogu, nieudolnych ministrów, głupich urzędników, agresywnych policjantów i panikujących pismaków.

środa, 20 marca 2013

"zięciunio" czyli strategie zdobywania partnera.

Pośród ludzi różne są strategie pozyskiwania partnerów życiowych - od swatów, gdzie ważna jest jedynie umowa pomiędzy rodzinami, a zdanie "narzeczonych" ma znaczenie drugo lub trzeciorzędne - aż do podrywu na jedną noc - gdzie także nikt specjalnie się drugą osobą nie przejmuje.

Pośród ludzi dość szeroko stosowana jest taktyka "na zięciunia" - czyli nadskakiwania teściom w nadziei że przychylnie nastawią do nas swoja pociechę. Prawdę powiedziawszy byłem pewien że to wyłącznie ludzka specyfika - okazuje się że... nie koniecznie.

Mój "zięciunio"  mieszka dwie przecznice dalej, od czasu gdy skojarzył mnie z Aurą minęło już jakieś dwa lata. cały ten czas radośnie wita mnie gdy przechodzę obok, odprowadza mnie na przystanek, czy przyprowadza do domu, ba nawet jest gotów wskoczyć mi do samochodu ale wyłącznie gdy wracam, nigdy gdy jadę w przeciwnym kierunku.

Inicjatywa "przyjaźni" wyszła od niego,ale przyznam że mi nie przeszkadza - w dość perfidny sposób nawet czerpię z niej korzyści - np. taki jeden którego odgoniłem gdy aura miała cieczkę, często czy to idąc na noc do pracy, czy z drugiej zmiany wracając wędruję po cichym już na pół śpiącym osiedlu. A tu taki kundel postanawia obwieścić całemu światu moją obecność i zaczyna ujadać jak szalony. Idąc samemu jestem bezbronny - no przecież nie będę przez siatkę zygał do szczekuna. ale gdy jest ze mną "zięciunio" nie ma sprawy - mały ale silny z niego pies, a że z jamnikoidów to i szczęki ma mocne że hej. Tedy staram się albo ujadacza za ogrodzenie wywabić albo "zięciuniowi" dostęp dać i ... no cóż nie mój pies... nie moja sprawa ;-). Na drugi wieczór pokąsany ujadacz wykazuje zdecydowanie mniej animuszu i szczeka jakoś tak skrycie, gdzieś pod schodami, lub zgoła po drugiej stronie posesji...
Zdarza się też że ujadacz dopadnie mnie na otwartej przestrzeni - no wtedy to już faktycznie dla "zieciunia" pole do popisu... wraca   potem dumny i pewny ze znów zyskał w moich oczach.

A co z tego ma "zieciunio" - powiedzmy ze w przeciwieństwie do innych psów nie jest odganiany - inne są, a ten nie jest, nie jest też dopuszczany ale i nie jest odganiany - a to już nie mało, to daje nadzieje (złudne)




Wreszcie mogłem im kilka zdjęć zrobić - wcześniej albo Aura miała cieczkę - no to ręce miałem czym innym zajęte niż aparatem, albo "zięciunio" się nie pokazywał. Podejrzewam że gdy narozrabia to właściciele jakiś czas trzymają go pod kluczem w areszcie domowym.

A swoją drogą, czy nie jest takie zachowanie ciekawostką, znamionująca ze psy umieją kombinować, wybiegać myślami w przyszłość, szykować sobie "podatny" grunt itp?!

poniedziałek, 11 marca 2013

Szron i żar

Wiosna - Przebiśniegi już pięknie rozkwitły, zaczynają kwitnąć krokusy, widziałem pierwsze stokrotki i pierwiosnki.
Szpaki szaleją, kaczki toczą boje o wydzielony kawałek rzeki, kosy od rana wyśpiewują swoje arie, pustułki też wróciły, pszczoły zaczynają obloty, nornice jak zwykle zajęte są głownie rozmnażaniem...

Wiosna - kto nie lubi wiosny? no poza ulepionymi ze śniegu pomnikami phemieha i.... szalonymi ekologami którzy każda wiosnę postrzegają jako zwiastun globalnego ocieplenia.

Na blogach aż skrzy się od kwiecia - no to u mnie będzie inaczej.

(Tory trasy Rzeszów Tarnów)
Przedpołudniowy szron - słońce już grzeje, lecz wciąż nisko nad horyzontem, zmarznięta ziemia i to co na ziemi chciwie chłonie cieple promienie. Ale prócz miejsc nasłonecznionych, są jeszcze te które skrywa mrok - aż nazbyt dobrze widać granice światła i cienia.

 (pochylnia wrzutowa do kotła, trzeba bardzo uważać, ciąg powietrza jest tak duży że z łatwością wciągnie dużego dorosłego mężczyznę, klapa została uchylona jedynie na kilka centymetrów)

 A tu znów świat ciągłego blasku - rozpalony do tysiąca stopni gaz świeci jasnym żywym "mówiącym" blaskiem - chciał bym być niepalny i moc skąpać się w tym szaleństwie rozgrzanych molekuł, niestety moja ludzka kondycja to zaledwie kilkudziesięciostopniowy rozrzut temperatur w których mogę jako tako funkcjonować - żałośnie to mało...

Ale nic to wiosna...

ps. "moja" wrona nadal sama - wrzeszczy jak szalona - pewnie szuka partnera.