Zima trzyma, prędko nie odpuści, nawet jeśli zrobi się ciut cieplej, to i tak domy trzeba będzie wciąż ogrzewać. A tymczasem w mediach czytamy, oglądamy, słuchamy i przerażamy się wizją smogu, który nas dusi, zabija i pożera. Bynajmniej zresztą tego nie neguję, smog jest paskudną rzeczą. Nie neguję też że może mieć wpływ na nienarodzonych taki sam jak aktywne czy bierne palenie, że może szkodzić nie tylko na cerę ale i na układ oddechowy,krwionośny i hormonalny... wszystko to zgoda!
Ale!!!!
Ale jak słucham mądrych główna temat rozwiązania tego problemu, to przechodzą mnie ciarki...
Proponowane są typowo urzędnicze absurdy, gospodarka nakazowa a w razie nieposłuszeństwa metody rodem z państw policyjnych (tak jak by III RP takim nie była...) - już w tej chwili różnej maści służby mogą mi zrobić kipisz w domu i na podwórku pod pretekstem przechowywania tam materiałów niebezpiecznych dla środowiska, opalania kotła np. plastikami (wcale nie muszą mieć żadnego dowodu uprawdopodabniającego owe zarzuty - wystarczy im "podejrzenie" - czyli w praktyce donos lub widzimisię...). Więc groźba jest realna.
Sugeruje się np. dopłaty do wymiany kotłów z węglowych na gazowe, lub olejowe. Albo przymusowe podłącaanie do...nieistniejących sieci grzewczych,na których zbudowanie niema pieniędzy i które okażą się mało rentowne ze wzgledu na oddalenie i rozproszenie budownictwa indywidualnego.
Imputuje się posiadaczom pieców węglowych że "palą śmieci" (czyli plastiki - bo to każdy gałgan urzędnik czy żurnalista pomyśli w pierwszej chwili).
A jak to wygląda naprawdę?
NIE znam nikogo kto pali w domowym kotle CO plastikami, pociętymi oponami (czy debil z gazety który o tym pisał, próbował kiedyś pociąć oponę tak by zmieściła się do kotła?), butami, ubraniami itp.
To zresztą nawet nie jest kwestia "świadomości ekologicznej" czy smrodu (dosłownie i w przenośni) - po prostu - tych kilku co próbowało, szybko doniosło innym o płonącej sadzy w kominie (pęknięty od gorąca komin, to wydatek rzędu kilku ton węglą) - godzinach poświęconych na odłupywaniu z komina i wnętrza pieca skorupy osadzonych tam resztek niedopalonego plastiku, wymówkach ze strony żony, która znów musiała myć okna itp.itd. Generalnie nieopłacalny interes.
Cóż zatem tak śmierdzi?
To jeszcze prostsze! Podłej jakości węgiel - odbiorcy hurtowi węgla, elektrownie czy huty maja swoje laboratoria, badają w nich kaloryczność, zasiarczenie itp. Odbiorca indywidualny tej możliwości nie ma. Musi zawierzyć handlarzowi... czyli często zostaje oszukany. Więcej - np. domowe spalanie miału zawsze wiążę się z ogromnym zapyleniem (no chyba że mamy nowoczesny piec z podajnikiem) - ale jest on kupowany (choć powinien być spalany jedynie w kotłach przemysłowych), ze względu na cenę.
Co weselsze - jest dostępny wysokokaloryczny węgiel w cenie...niższej od ceny miału - to węgiel np. z Kazachstanu (paliłem,wiem) - tylko dziwne że nie sposób go otrzymać w handlu detalicznym... zmowa, dbałość o interesy lobby górniczego?
Czy jest alternatywa?
Owszem!!!
Można dom ogrzewać olejem opalowym (no cóż ale ktoś obłożył go - wbrew wcześniejszym obietnicom i zapowiedziom) - ogromną akcyzą i dla wielu okazał się zbyt drogi.
Można z sieci miejskiej - pod warunkiem że ktoś ją wybuduje, a cena tak pozyskanego ciepła nie będzie wyższa od opalania węglem.
Można gazem - to najczystsze i najwygodniejsze rozwiązanie - niestety także najdroższe - podziękujmy nieudolniakom z rządów phemieha - za to że mamy najdroższy gaz w całej UE!!!
Tym samym argument "dopłat" bierze w łeb, gdyż nie o cenę kotła tu idzie ale ocenę jego użytkowania.
Reasumując
Każdy normalny człowiek, dziś popędzi do sklepu i kupi sobie dwufunkcyjny kocioł gazowy i to beż żadnych, zachęt, dopłat i przymusów... wystarczy że będzie miał do dyspozycji tani gaz i gwarancję że jakiś spryciarz z rządu nie obłoży mu tego taniego gazu akcyzą czy innym domiarem.
Wszystkim życzę lżejszego oddechu - bez smogu, nieudolnych ministrów, głupich urzędników, agresywnych policjantów i panikujących pismaków.