Jesienne reminiscencje, wokół odwilż, woda w budach i za kołnierzem a wtedy... też lało.
Lałao a ja jeszcze mieszkałem w bloku i właśnie skądś wracałem, już nie pamiętam skąd i zobaczyłem ją jak przycupnięta na zaczepie od pojemnika na surowce wtórne ze stoickim spokojem kontempluje deszcz.
Podchodziłem krok za krokiem, a ona nic nadal spokojnie stała.
Lałao a ja jeszcze mieszkałem w bloku i właśnie skądś wracałem, już nie pamiętam skąd i zobaczyłem ją jak przycupnięta na zaczepie od pojemnika na surowce wtórne ze stoickim spokojem kontempluje deszcz.
Podchodziłem krok za krokiem, a ona nic nadal spokojnie stała.
2 komentarze:
Dwa dni temu natknęłam się na wiersz D.H.Lawrence, jakoś tak tu spasuje chyba:
"self-pity"
I never saw a wild thing
sorry for itself.
A small bird will drop frozen dead from a bough
without ever having felt sorry for itself.
*****
"żal siebie samego"
Nigdym nie słyszał jeszcze o stworzeniu dzikim
które by własnego losu żałowało.
Toć i ptaszyna drobna, choć od mrozu zemrze a z konara spadnie
nawet nie pomyśli o tym, by żałować siebie.
No cóż zwierzęta nie jadły z drzewa znajomości dobrego i złego, więc nie wiedzą iż są ...śmiertelne. Żyją póki żyją, a jak giną to w akcie takiej samej zgodności z natura w jakiej żyły...
Prześlij komentarz