Wiem że temat wiosenny... ale, jakoś zimowych trudno mi się ilustracyjnie dorobić,. a pisać było by o czym.
Poza tym zimę mamy za oknami, więc i tęsknota za białością mniejsza, za to powoli co poniektórzy (niektóre zwłaszcza) zaczynają tęsknić za ciepełkiem i jaskółek wypatrują.
Zdjęcia zrobiłem zeszłego roku w szpitalu. Ciekawe co na ten fakt dyrektywy przygłupów z UE? Istnieje szansa że się nie dowiedzą. Na szelki wypadek nie podaję co to za szpital.
Parka oknówek (Delichon urbicum) uwiła sobie gniazdo w szpalecie okna szpitalnego. w pobliżu było ich znacznie więcej, cała kolonia.
7 komentarzy:
O dziwo, ze nie znalazł się jakiś gorliwy obywatel, żeby się oburzyć.
Zawsze to przyjemne urozmaicenie szpitalnego pobytu :-)
Boskie! Miejmy nadzieję, że przyniosły szczęście i zdrowie tym, którzy chorowali po drugiej stronie okna ;)
Leżałam kiedyś w szpitalu, niedługo a do tego zdrowa. Znałam każdą plamkę i ryskę na suficie oraz przebieg lamperii na ścianie, gdybym miła takie jaskółki za oknem może wspominałbym pobyt w szpitalu jak przyjemniejszy.
Ale też nie gonię od siebie. Mamy co roku dwa gniazda jaskółcze nad samym wejściem do domu i klika lęgów kopciuszków w samym domu.
Ja pamiętam każdy szczegół kamienicy naprzeciwko pewnego okna na jednym ze szpitalnych korytarzy. Mogłabym ją narysować.
Czytam właśnie "Mój wiek" Aleksandra Wata (gdybyś nie znał, to bardzo polecam miłośnikowi historii). I tam taka scena w lwowskim więzieniu na Zamarstynowce - cela 11m2 i w niej 28 więźniów. Najszczęśliwsza chwila - przejście korytarzem, za oknem drzewa, morwy, zapach.
Takie może nieadekwatne porównanie.
Oby nikt niepowołany, żaden bezmyślny biurokrata nigdy im nie zaszkodził.
Ewo - fakt, mnie tez to dziwiło.
Manitou - owszem syn szybko się ropnia na migdale pozbył i znów był z nami. Graliśmy dużo w szachy - wtedy jeszcze wygrywałem...
Tili - na moim osiedlu jaskółek brak, ale kopciuszki co roku gniazdują mi na strychu - tyle ze sprowadziła mi się kuna - muszę ja przegnać, bo zdolna im wyżreć lęgi.
Ada - szpital to straszne miejsce - jeszcze gdy człowiek jest ledwie żywy, to mu nie wadzi, ale jak zaczyna dochodzić do siebie... koszmar.
Watt - to oczywiście klasyka więc znam - ale dołuje mnie na równi z Mackiewiczem - zdaje sobie sprawę z wartości ich pisarstwa, ale trudno mi się zmusić do lektury.
Moj ukochany kupil pierscionek zareczynowy i go ukryl. ja go oczywiwcie wysznupalam i teraz musze udawac, ze o niczym nie wiem. a w srodku nosi mnie jak cholera, chce wykrzyczec calemu swiatu, ze jestem szczesliwa i jemu juz teraz "TAK TAK TAK!!!" :)
Nikollo - pewnie to głupio zabrzmi ale odnoszę wrażenie że pomyliłaś adresy.
aczkolwiek gratuluję narzeczonego któremu jeszcze się chce robić tak staromodne rzeczy.
Prześlij komentarz