Ten siadł obok, ale wcześniej (on, albo jego pobratymiec) usiadł na mnie wieczorem, a gdy próbowałem go odgonić (bez rozgniatania - świadom broni chemicznej którą się posługują pluskwiaki), moja żona myśląc że dzieje się coś złego narobiła krzyku i zamiast złapać owada i poddać go obróbce fotograficznej w bardziej sprzyjających warunkach, zmuszony byłem fotografować rudonogiego już praktycznie po zachodzie słońca...
A jak śpiewa Budka Suflera "światła wtedy było mało..."
No nie zachwycają te zdjęcia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz