Tę parę obserwowałem od kilku lat. Zawsze razem i zawsze pojedyncza. Zapewne w wielu innych miejscach nie wzbudziła by większego zainteresowania, ale w Tarnowie owszem, u nas mało jest wron, w zasadzie praktycznie tak jak by ich nie było. Gawronów, kawek, srok pod dostatkiem, ale wron mniej niż na lekarstwo.
Każdego lata pilnie wypatrywałem wyprowadzonych lęgów tej pary ale też bez rezultatu, niesamowicie trudno te ptaki wyśledzić, na aparat fotograficzny reagują praktycznie natychmiast. Odległość ucieczki w przypadku wykazanego zainteresowania to niewiele miej niż sto metrów. W takich warunkach wolałem nie szperać po opuszczonych działkach (gdzie gniazdują) z obawy by nie wyrządzić swoimi podchodami szkód.
Zadziwiająca jest ta ptasia inteligencja, w Wiedniu, czy w Trondheim wrony na bezczelnego łaziły mi po czubkach butów, ale tam były ich całe stada, tu gdzie do czynienia miałem tylko z pojedynczą para, wykazywały niezwykła ostrożność... Być może to kwestia ostrzenia lub osłabiania instynktownej ostrożności w obecności stada, a może też (wiem antropomorfizacja - ale ostatnio już nie szarżuje się tak z jej zarzucaniem), a może też... poczucie odpowiedzialności za gatunek na danym terytorium? No bo tam gdzie jest całe stado w razie śmierci jednego czy nawet wielu osobników byt gatunku nie jest zagrożony, natomiast tu gdzie mamy do czynienia z pojedynczym stadłem sytuacja zmienia się diametralnie.
Niestety tej zimy obserwuję już tylko pojedynczą sztukę. Na dzień przyłącza się do stada gawronów, ale wieczorem nie widuję jej aby z nimi powracała na nocleg, być może nocuje gdzieś w okolicy, choć w locie, w półmroku moje obserwacje nie są pewne. Martwi mnie los drugiej wrony, czyżby padła. Raczej nie została ofiarą jakiegoś czworonożnego drapieżnika, zbyt cwane z wron bestie by dać się podejść byle futrzakowi, ale mógł strzelić ją jeden z kretynów uzbrojonych w dubeltówki którzy prowadzili odstrzał saren w pobliżu. Mogła też paść ze starości lub od chorób.Choć wciąż liczę na to że wciąż żyje i tylko ja nie potrafię jej wypatrzyć.
Idzie wiosna, jak coś zaobserwuje to napiszę na pewno.
10 komentarzy:
Mi tam zawsze żal jak widzę jakiegoś samotnego osobnika z gatunków monogamicznych. Z wrona siwą - w większej ilości, zetknęłam się po raz pierwszy w życiu dopiero na studiach, we Wrocławiu, bo na moim terenie występują gawrony i kawki oraz kruki. w moich rodzinnych okolicach trafiały mi się jedynie w czasie wypadów w lasy łęgowe.
pozdrawiam
Właśnie , Tupajo. Pozdrawiam.
mam na dzieję że nie pogniewasz się o tę zadymę z Konikiem Polskim ;-) ?
Dobrze by było, gdyby się brakująca połówka odnalazła, bo smutno tak w pojedynkę.
makroman, niewątpliwie znalazłeś upodobanie u tej Kawki, która być może na dobre u Ciebie zagościła?
Ptaki jak psy czuja dobrych ludzi. :)
Pozdrawiam. :)
Krisie - kawka to gości u mnie codziennie po kilka... filiżanek ;-)
Nie wiem czy ptaki "czują" ludzi, na pewno rozpoznają ich indywidualnie - znaczy wiedza że ten człowiek to ten konkretny człowiek a nie człowiek jako przedstawiciel gatunku. Przynajmniej w odniesieniu do tych którzy je dokarmiają lub tych którzy... strzelają do nich z wiatrówki. Niedawno nawet prezentowane były wyniki badań na ten temat.
Czyli wrony rzeczywiście łączy miłość :) Ale zdanie podzielam, kawki nie do zniesienia, a wron jak na lekarstwo.
Ja pamiętam czas, kiedy wrony były w zasięgu aparatu. Teraz w mojej okolicy nie widzę ich. Chyba nie ma ich po prostu. Są za to gawrony. Tej zimy były ich spore kolonie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie:))
Fakt - Jolu - w wielu miejscach poznikały.
Ja również dawno wrony nie widziałam.
Smutne to, ale myślę, że sporo ich na wysypiskach śmieci. Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że samotna wrona znajdzie swojego partnera. Przyroda nie znosi pustki...
Prześlij komentarz