Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Niczym z "Dnia tryfidów"

Kto oglądał Dzień Tryfidów?
Nie ten współczesny politpoprawny bełkot, ale ten z roku 62, gdy kobiety na ekranie były zwyczajnie ponętne i wdzięczne a mężczyźni silni i gotowi i tylko roślinki co nieco zmutowane ;-) 
Ja tak.

A współcześnie?


Kosmate macki musnęły mnie w spocone wspinaczką błotnistym żlebem, po śliskich mułowatych, popękanych łupkach, na sobie dźwigałem plecach ważący kilkanaście kilogramów. ich dotkniecie było niczym przemarsz zwartej kompani tarantul idących krokiem defiladowym.


Odwróciłem się gwałtownie i użyłem mojej jedynej naonczas broni - oślepiacza fotonowego, sprzężonego z rejestratorem optycznym.


Przerażony stwór, usiłował wtopić się w tło. Przyczajone zło - pomyślałem - ukryty, niewidoczny, pełznący powoli stwór, którego jedynym celem jest opleść i udusić ofiarę - wysysając z niej wszystkie soki życiowe (wszelkie skojarzenia z Ministerstwem Finansów są przypadkowe i niezamierzone)

 Nie pomyliłem się, podstępnie wysłał macki tuż koło moich stóp. Ukryte w runie, zamaskowane dominującym konarem powalonego dębu. Czyhały tylko abym dał im sposobność ataku na moje kostki. Przewidziałem to.


Zdając sobie sprawę z nieskuteczności swoich zamiarów Tryfida salwował siebie ucieczką, byle dalej, byle w miejsce gdzie, mój oślepiacz fotonowy tracił swą moc - czyli w górę, coraz bliżej słońca. Na ziemi zostałem ja - niczym bohater horrorów SF z połowy ubiegłego wieku; silny i gotowy, jedynie u boku brakło mi kobiety ponętnej & wdzięcznej, co uznałem za niewdzięczność czasów w których mi żyć przyszło, połączoną z niekompetencją scenarzysty.

Jeśli zamiast ksenobionta uparcie widzicie tu Bluszcz pospolity (Hedera helix L.) to...
Macie rację, ale nie macie wyobraźni ;-)

5 komentarzy:

Nomad pisze...

Ja to nawet czytałem książkę :)

Anonimowy pisze...

Piękne! Z moją wyobraźnią już pięć razy padłam na serce czytając ten tekst ;)
Niedawno gdzieś przeczytałam, że na Białorusi tarantule (albo inne ptaszniki) mnożą się jak króliki. BLE! Jak tam lubiłam jeździć tak już chyba przestanę.
Pozdrawiam,
Susan

Rado pisze...

Oglądałem i czytałem, rzecz jasna.
Bluszcz zarósł mi północną ścianę i próbuje się wedrzeć do sypialni. Jak kiedyś zaśpimy to nas udusi.

ptaszka pisze...

Świetne.
Kobieta z wyobraźnią.

Kris Beskidzki pisze...

bardzo ciekawe rzeczy pokazujesz. :)
Pozdrawiam.