Jak wiadomo książęta bywają masowo zaklinani w żaby (no niech będzie że w ropuchy, ale dla dzieci i wierzących w bajki różnica jest znikoma, lub zgoła żadna) .
Nie wiem jakie motywy przyświecały twórcom idei przemieniania pięknych królewiczów w brodawkowate płazy...może byli kryptoekologami, w ten prosty sposób wpływającymi na umysły dzieci by chronić zwierzaki przed wyniszczeniem. A może sami będąc brzydalami, tak starali się wpłynąć na postrzeganie brzydoty przez dziewczęta by te, gdy dorosną nie skąpiły im swych wdzięków?
Na pewno swoistym zaklęciem i uwiecznieniem jest historia sąsiada (znajomego) Karola Linneusza, z którym pierwszy i najsławniejszy systematyk świata przyrody darł przysłowiowe koty. Zatem w przypływie wisielczego humoru, jego nazwiskiem nazwał
ropuchę szarą Bufo bufo
(tautologia tego typu jak Bufo bufo dopuszczalna jest jedynie w nazewnictwie przyrodniczym i to w wyjątkowych przypadkach)
Nie wiem jakie motywy przyświecały twórcom idei przemieniania pięknych królewiczów w brodawkowate płazy...może byli kryptoekologami, w ten prosty sposób wpływającymi na umysły dzieci by chronić zwierzaki przed wyniszczeniem. A może sami będąc brzydalami, tak starali się wpłynąć na postrzeganie brzydoty przez dziewczęta by te, gdy dorosną nie skąpiły im swych wdzięków?
Na pewno swoistym zaklęciem i uwiecznieniem jest historia sąsiada (znajomego) Karola Linneusza, z którym pierwszy i najsławniejszy systematyk świata przyrody darł przysłowiowe koty. Zatem w przypływie wisielczego humoru, jego nazwiskiem nazwał
ropuchę szarą Bufo bufo
(tautologia tego typu jak Bufo bufo dopuszczalna jest jedynie w nazewnictwie przyrodniczym i to w wyjątkowych przypadkach)
Tego osobnika zgarnąłem z jezdni idąc do pracy, wprawdzie noc już była i ruch stosunkowo niewielki (czyli że nie było permanentnego korka), ale i tak nie wróżyłem mu zbyt długiego czasu cieszenia się ciepłem nagrzanego od słońca asfaltu.
U mnie w kieszeni, odbębnił ze mną całą zmianę, a potem rankiem odbyliśmy prezentowaną tu sesję zdjęciową.
3 komentarze:
W makrach pojawia się zupełnie inny świat. Robi się zdjęcie, a potem okazuje się, że jest na nim także coś innego, niż na wizjerze.
Mam wrażenie, że nie włączyłeś kwiatka, masz przeciez niezły aparat. Robię dużo zdjęć zmieniając ogniskową i program, a jedno, dwa zostają. Kolory bajeczne
To jeszcze ja:
Ropuszko, Ropuszko choć do mamci.
Był tryb makro. Zdjęcia robione przy użyciu dodatkowego szkła powiększającego w połączeniu z silnym zoom'em straszliwie spłaszczają mi głębię ostrości, więc wybieram tryb manualny i próbuję nieco pogłębić ją przy pomocy przesłony, ale wtedy znów drastycznie spada mi ilość światła, lub wydłuża się czas naświetlania (ręce drżą, obiekt się porusza) więc uruchamiam lampę błyskową - czyli pojawia się problem "balansu bieli" - więc potem staram się skorygować...
Jest mniej więcej to co widziałem w wizjerze.
Prześlij komentarz