W zasadzie Północne zbocza Góry Św. Marcina są od wiatrów stosunkowo bezpieczne. Te południowe zwane halnymi zdążą już wytracić impet i hulają gdzieś wysoko nad naszymi głowami. Te zachodnie to ledwie podmuchy irytujące dla rowerzystów ale na ogół niegroźne. Choć nieraz już bywało że jadąc z górki musiałem pedałować, bo grawitacja okazywała się siłą zbyt słabą aby pokonać wiatr.
Nieco mniej fajnie jest z wiatrami wschodnimi. Jak nabiorą impetu gdzie,s po zachodniej stronie Uralu, to dmuchają aż do Krakowa. Na szczęście mało kiedy łącza się w jakieś większe strukturym więc i ich niszczycielska moc nie zostaje zwielokrotniona.
Wiatry północne zaś, zwłaszcza te wiejące od Bałtyku, nie bardzo mają gdzie nabrać siły.
Czasami jednak bogowie wiatrów zawiązują koalicje, lub jeden z nich, wyraźnie czymś podrażniony daje nam wycisk.
Ostatni był dwa lata temu.
Blachami na moim domu tłukło w sposób perkusyjny i artystyczny zgoła,
Ale wiele drzew tego nie przetrwało.
Nieco mniej fajnie jest z wiatrami wschodnimi. Jak nabiorą impetu gdzie,s po zachodniej stronie Uralu, to dmuchają aż do Krakowa. Na szczęście mało kiedy łącza się w jakieś większe strukturym więc i ich niszczycielska moc nie zostaje zwielokrotniona.
Wiatry północne zaś, zwłaszcza te wiejące od Bałtyku, nie bardzo mają gdzie nabrać siły.
Czasami jednak bogowie wiatrów zawiązują koalicje, lub jeden z nich, wyraźnie czymś podrażniony daje nam wycisk.
Ostatni był dwa lata temu.
Blachami na moim domu tłukło w sposób perkusyjny i artystyczny zgoła,
Ale wiele drzew tego nie przetrwało.
Naniosłem sobie wtedy wiatrem łamanego opału całe stosy.
Tego roku też nosze, ale drobniejszy okiścią łamany.
Tego roku też nosze, ale drobniejszy okiścią łamany.
4 komentarze:
Kilka dni paliłam nawet suchymi liśćmi- ciepło jest od nich .
ale chyba dymi niemiłosiernie?
aż tak nie, ale i tak dzieci mówią: O mama znów się bawi w habemus Papam :)
Ja dwa lata temu paliłem witkami wierzby płaczącej, którą sąsiad przycinał... zadyma była na całe osiedle ;-)
Prześlij komentarz