Zasoby naturalne powinny być zużywane w taki sposób, by czerpanie natychmiastowych korzyści nie
pociągało za sobą negatywnych skutków dla istot
żywych, ludzi i zwierząt, dziś i jutro

papież Benedykt XVI

środa, 2 września 2015

Kwiaty górskich szlaków

Jak zapowiadałem wcześniej; nieco florystyki górskiej.
Rośliny górskie to specyficzne gatunki, zazwyczaj bliskie genetycznie i podobne do odmian nizinnych lecz... górskie właśnie i przez to posiadajcie wiele różnych niespotykanych na nizinach cech. Chociażby toksyczność - na nizinach trzeba mieć pecha by się na coś silnie trującego nadziać, w górach możemy mówić o niewiarygodnym szczęściu jeśli najdzie nas ochota zjeść jakieś przydrożne zielsko i nie wrócimy na noszach GOPR'u. Kolejną z cech jest konieczność przetrwania warunków klimatycznych.
Jednym z najciekawszych (moim zdaniem) przystosowań roślin do życia w górach jest ich zdolność do egzystencji przy wybitnie niskiej podaży substancji odżywczych. Nie żeby góry nie były żyzne... wręcz przeciwnie, substancji odżywczych tu wręcz nadmiar, problemem jest mała ilość gleby, oraz związanego z nią edafonu (zespół organizmów żyjących w glebie), zwyczajnie nie ma komu skał na podłoże zdatne do życia roślin przerabiać.
Ale przecież sobie radzą.
Kolejną z cech roślin górskich, tym razem nie biologiczną jest ich nietykalność - WSZYSTKIE są pod ochroną, tak indywidualnie jak i w całych siedliskach, nie wolno ich w żaden sposób niszczyć (choć widuje się osoby - mówiąc językiem "równościowym", a więc bez "stygmatyzowania") - ze znaczną dysfunkcją intelektualną, które np. usiłują wykopać sobie jakąś tam roślinkę z mocnym postanowieniem zasadzenia jej w ogródku, lub zerwać jakiś kwiat z nadzieją że rozanielona tym darem wybranka wynagrodzi go w stosowny a oczekiwany sposób...

Ale rozgadałem się...


Wodogrzmoty... tak wiem wodogrzmoty to nie roślina!
Ale tak tytułem malkontenctwa. Ostatnio pisałem o kryzysie energetycznym w naszym kraju, wywołanym przez suszę fale upałów a zawinionym przez... rząd. Chwilowo jest w miarę OK, Ukraina nam prądu użyczy, zapewne z nadzieją na rewanż w ... zimie gdy Putin znów zacznie ich straszyć przykręcaniem kurka z gazem. Problem w tym że w Polsce w zimie też będziemy mieli kryzys energetyczny! Nawet jeśli zacznie padać, nawet jeśli poziom w rzekach się podniesie i elektrownie znów będą miały dość chłodziwa, to nadwyrężone praca w ekstremalnych warunkach technologicznych (np. temp oleju turbinowego ma swoje optimum pracy w temperaturze około 40 stopni C, tymczasem w wielu przypadkach musiał on pracować w temperaturze ponad 50 stopni, co bez wątpienia odbiło się na łożyskach, układach sterujących itp.)  instalacje mogą nie wytrzymać. Ba, na pewno nie wytrzymają, o ile jeszcze w okresie jesiennym nie zostaną na nich przeprowadzone niezbędne prace techniczne, a z tym będzie problem, bo brak nam rezerwowych mocy, tymczasem zapotrzebowanie na energię wcale nie spadnie! Prawdopodobnie nawet wzrośnie, gdyż zakłady przemysłowe zmniejszające swoje zapotrzebowanie na okres lata (remonty, urlopy itp.) zaczną pracować w większym obciążeniu.
Nie wiem jak sobie z tym poradzimy... a wystarczyło za te słynne "unijne fundusze" pobudować kilka zbiorników retencyjnych i bloków energetycznych... no ale na to musiały by wyrazić zgodę państwa które owe "fundusze" fundują. w każdym razie jak widać na załączonej fotce - w górach jest równie mało wody co na nizinach i nic nie wykazuje na to by miało jej przybyć, a to znaczy że zimą możemy mieć jeszcze gorzej niż latem...

Wróćmy do roślin.
      
 Naparstnica zwyczajna Digitalis grandiflora 

Roślina z rodziny Babkowatych (dawniej uznawano że z rodziny trędownikowatych).
Często mylnie okrzykiwana przez gawiedź "storczykiem górskim" (no comment) 
 
 Trująca! 
Spożycie digitaliny (nomen omen w świecie wirtualnym ;-) ) wywoła:
Bóle i zawroty głowy, zaburzenia widzenia, biegunkę, wymioty, skurcze naczyń wieńcowych, duszność, sinicę.


 Tojad mocny Aconitum napellus 

Z rodziny Jaskrowatych. W naturze występuje wyłącznie w środowisku górskim, na niżu spotykany jako "zbieg" z upraw ogrodowych. 

Trujący!
W zasadzie to nawet wybitnie trujący. 
Substancją czynna zwana jest akonityną i powoduje początkowe pobudzenie, a potem paraliż nerwów czuciowych i ruchowych. Działa także poprzez skórę.
Skoro zatem ujrzycie na szlaku jak jakiś osobnik "z dysfunkcją" obdaruje swą wybrankę bukietem tojadów a ona wpierw rzuci się mu na szyje a potem osunie w ramiona i omdleje, to raczej nie traktujcie tego w kategoriach romantycznego uniesienia...


 
 Modrzyk górski Cicerbita alpina 

Z rodziny astrowatych

 Ale jaja nie jest trujący...

 Wrzosy także spotkamy przy szlakach.
z rodziny... a jakże by inaczej wrzosowatych ;-) 

Zasadniczo nie jest trujący, ale zawiera sporo garbników działających np. moczopędnie, więc to raczej kwestia dawki.

 Miłosna górska (Adenostyles alliariae)
z rodziny astrowatych.
 
 Tajże nie jest trująca...

Nazwę zawdzięcza dużej ilości kwiatów i sercowatemu kształtowi liści...

 Ciemiężyca biała, ciemierzyca biała (Veratrum album)

Z rodziny  melantkowatych

 Oczywiście TRUJĄCA...
Zawiera: alkaloidy sterolowe – protoweratrynę, germerynę, germinę, rubijerwinę, izorubijerwinę (do 1,5%)
gorzki glikozyd – weratramarynę, 
kwasy organiczne (weratrynowy i chelidonowy)
Niektórzy przypuszczają że pomogła zejść z tego świata Aleksandrowi Wielkiemu, któremu podawano ją jako lekarstwo i środek znieczulający. 


Czemu tak natrętnie piszę o "prozdrowotnych" aspektach górskich roślin? Bo Góry to szalenie wrażliwy ekosystem, nieodporny na hordy turystów, zbieractwo, wydeptywanie, zaśmiecanie itp.
Może więc choć strach przed pochorowaniem się skłoni ich do pozostania na szlaku i pozostawienia tego co tam żyje w spokoju.